Poniedziałek, 5 wrzesień 2011, 08:23
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wtorek, 30 sierpień 2022, 19:19 przez aleksander. Edytowano łącznie: 3)
Pino.
Silvestre.
Zapach sosny się mocno zdewaluował.
Powstały odświeżacze powietrza, kostki do WC, szyszki do kąpieli, cukierki na gardło i kaszel,
płyny do płukania tkanin i jeszcze kilka innych, tanich produktów do użytku codziennego.
Podobny los spotkał lawendę.
Wielbiciele perfum, być może, są w stanie patrzeć na te składniki poprzez pryzmat ich zainteresowań,
jednak większość ludzi, będzie miało skojarzenia z przedmiotami z łazienki.
Producent podaje, że produkt jest wykonywany w Wenecji, dawnymi metodami, z naturalnych olejków eterycznych.
Cała masa tymianku i konglomeratu lawendy z igłami sosnowymi.
Zastanawiam się, czy to właśnie połączenie dwóch ostatnich tworzy wrażenie, że użyto żywicy sosnowej, czy też tak faktycznie zrobiono.
Początek jest odurzający. Przełamana gałąź sosnowa, z której wycieka sok.
Zapach jest złożony i piękny. Z biegiem czasu gęstnieje. Na pierwszym planie zawsze żywica.
Wydaje mi się, że czuć też olejek z goździków.
Wyobrażam sobie, że przy komponowaniu nikt nie zachodził w głowę, czy zapach się będzie podobał, czy nie.
Został stworzony dla własnej przyjemności i z uwielbienia dla ziół i lasu.