Sobota, 5 październik 2013, 12:34
Skład:
Głowa-bergamota, szafran.
Serce-turecka róża, fiołek, geranium.
Baza-drewno sandałowe, fasola tonka, piżmo, paczula.
![[Obrazek: rasasi-mukhallat-oudh-al-mubakhhar-woda-...100-ml.jpg]](http://nokautimg2.pl/p-a1-3e-a13e327fe6405b2ad03c8a24733bdcb9500x500/rasasi-mukhallat-oudh-al-mubakhhar-woda-perfumowana-unisex-100-ml.jpg)
Gdzieś kiedyś wyczytałem, że Mukhallat znaczy tlący się, dymiący. Nie wiem, czy to prawidłowe tłumaczenie. Wbiło mi się natomiast mocno w świadomość i wyobrażenie o tej wodzie miałem takie, iż jest to dymna wersja Oud Al Mubakhar. Się zdziwiłem. Tak naprawdę to jego wersja light z poprzestawianymi nutami. Czasem mam wrażenie, że Rasasi chciało stworzyć swojego Lyric od Amouage. Przez cały okres życia zapachu na skórze dominuje róża. W otwarciu rozwodniona, delikatna z czasem nabierająca piżmowo-drzewnego ciężaru. Gdzieś tam szafran przemknie, czuć trochę zielonych nut. Przyjemnie, lekko i...kobieco.
Najbardziej brakuje tutaj tego "dentysty", który "robił" OAM. Aczkolwiek nie narzekam, bo to bardzo fajny zapach. Po paru godzinach pachnie w taki sposób, że czuję się w nim bardzo komfortowo i czysto.
Rozumiem też, dlaczego marka postanowiła wlać powyższe ciecze do tych samych flakonów dając im dwa różne korki:
-złoty dla OAM, bo jest ciężki, gęsty i daje wrażenie obcowania z czyś drogim, luksusowym,
-srebrny dla MOAM, bo jest lżejszy, nie tak bogaty i ma w sobie więcej chłodu.
Gdybym miał wybierać, który z nich zostanie u mnie na 100% podjąłbym decyzję o zatrzymaniu OAM. Ale, że moja półka jest pojemna, to i dla tego drugiego znajdzie się miejsce.
Moja ocena to mocne 4.
Głowa-bergamota, szafran.
Serce-turecka róża, fiołek, geranium.
Baza-drewno sandałowe, fasola tonka, piżmo, paczula.
![[Obrazek: rasasi-mukhallat-oudh-al-mubakhhar-woda-...100-ml.jpg]](http://nokautimg2.pl/p-a1-3e-a13e327fe6405b2ad03c8a24733bdcb9500x500/rasasi-mukhallat-oudh-al-mubakhhar-woda-perfumowana-unisex-100-ml.jpg)
Gdzieś kiedyś wyczytałem, że Mukhallat znaczy tlący się, dymiący. Nie wiem, czy to prawidłowe tłumaczenie. Wbiło mi się natomiast mocno w świadomość i wyobrażenie o tej wodzie miałem takie, iż jest to dymna wersja Oud Al Mubakhar. Się zdziwiłem. Tak naprawdę to jego wersja light z poprzestawianymi nutami. Czasem mam wrażenie, że Rasasi chciało stworzyć swojego Lyric od Amouage. Przez cały okres życia zapachu na skórze dominuje róża. W otwarciu rozwodniona, delikatna z czasem nabierająca piżmowo-drzewnego ciężaru. Gdzieś tam szafran przemknie, czuć trochę zielonych nut. Przyjemnie, lekko i...kobieco.
Najbardziej brakuje tutaj tego "dentysty", który "robił" OAM. Aczkolwiek nie narzekam, bo to bardzo fajny zapach. Po paru godzinach pachnie w taki sposób, że czuję się w nim bardzo komfortowo i czysto.
Rozumiem też, dlaczego marka postanowiła wlać powyższe ciecze do tych samych flakonów dając im dwa różne korki:
-złoty dla OAM, bo jest ciężki, gęsty i daje wrażenie obcowania z czyś drogim, luksusowym,
-srebrny dla MOAM, bo jest lżejszy, nie tak bogaty i ma w sobie więcej chłodu.
Gdybym miał wybierać, który z nich zostanie u mnie na 100% podjąłbym decyzję o zatrzymaniu OAM. Ale, że moja półka jest pojemna, to i dla tego drugiego znajdzie się miejsce.
Moja ocena to mocne 4.