Piątek, 20 grudzień 2019, 15:19
Nosiłem te perfumy już kilka razy, również i dziś, więc warto byłoby coś od siebie napisać, tym bardziej że opinie recenzentów i kolegów z forum są bardzo rozbieżne.
Pachną te perfumy tak jak się nazywają – mają składową drzewną i przyprawy, ale co w nazwie pominięto, mają też sporo nut owocowych, które na początku mocno dają o sobie znać. Otwarcie jest naprawdę zachwycające. Przez pierwszą godzinę aż trudno oderwać nos od dłoni. Wiem, że wśród oficjalnie określonych nut nie ma pomarańczy, ale właśnie ten owoc przychodzi mi na myśl. Jest bardzo naturalny i soczysty. Najpewniej właśnie tak odbieram kombinację bergamotki, jabłka i cytryny. Tytułowe nuty drzewne początkowo są na dalszym planie. Bardziej dają o sobie znać przyprawy. Im dalej w las, tym więcej drzew, ale nigdy nie przybiera kompozycja charakteru stricte drzewnego. Dlaczego? Bo po pierwsze cały czas mocno czuć przyprawy, a po drugie dla mojego nosa zapach bardzo szybko staje tak wątły, że aż nijaki, niestety. Śmieję się na głos, gdy czytam opinie na temat Maison Francis Kurkdjian Baccarat Rouge 540, że zapach wątły, że po godzinie (czy paru minutach) go nie czuć, podczas gdy dla mnie to czołówka mocarzy. No to teraz koledzy muszą pośmiać się ze mnie, jako że w przypadku Spice and Wood, po 3-4 godzinach niewiele czuję i to nie tylko tego co mam na sobie, ale i z dłoni. Otwarcie i serce jest piękne, więc bez żalu dopsikuję. No może trochę żalu jednak jest, bo i cena każe się zastanawiać nad każdą chmurką, wszak pomijając rzadkie okazje, trzeba wydać znacznie powyżej 10 zł/ml.
Gdybym był w gronie tych szczęśliwców, którzy cudownym zapachem mogą się delektować 6-7 godzin, bezwzględnie dołączyłbym Spice and Wood do swojej kolekcji, no ale w tej sytuacji, raczej sobie odpuszczę. Dla mnie to nie jest ani pierwsza trójka Creeda, ani nawet pierwsza piątka.
Pachną te perfumy tak jak się nazywają – mają składową drzewną i przyprawy, ale co w nazwie pominięto, mają też sporo nut owocowych, które na początku mocno dają o sobie znać. Otwarcie jest naprawdę zachwycające. Przez pierwszą godzinę aż trudno oderwać nos od dłoni. Wiem, że wśród oficjalnie określonych nut nie ma pomarańczy, ale właśnie ten owoc przychodzi mi na myśl. Jest bardzo naturalny i soczysty. Najpewniej właśnie tak odbieram kombinację bergamotki, jabłka i cytryny. Tytułowe nuty drzewne początkowo są na dalszym planie. Bardziej dają o sobie znać przyprawy. Im dalej w las, tym więcej drzew, ale nigdy nie przybiera kompozycja charakteru stricte drzewnego. Dlaczego? Bo po pierwsze cały czas mocno czuć przyprawy, a po drugie dla mojego nosa zapach bardzo szybko staje tak wątły, że aż nijaki, niestety. Śmieję się na głos, gdy czytam opinie na temat Maison Francis Kurkdjian Baccarat Rouge 540, że zapach wątły, że po godzinie (czy paru minutach) go nie czuć, podczas gdy dla mnie to czołówka mocarzy. No to teraz koledzy muszą pośmiać się ze mnie, jako że w przypadku Spice and Wood, po 3-4 godzinach niewiele czuję i to nie tylko tego co mam na sobie, ale i z dłoni. Otwarcie i serce jest piękne, więc bez żalu dopsikuję. No może trochę żalu jednak jest, bo i cena każe się zastanawiać nad każdą chmurką, wszak pomijając rzadkie okazje, trzeba wydać znacznie powyżej 10 zł/ml.
Gdybym był w gronie tych szczęśliwców, którzy cudownym zapachem mogą się delektować 6-7 godzin, bezwzględnie dołączyłbym Spice and Wood do swojej kolekcji, no ale w tej sytuacji, raczej sobie odpuszczę. Dla mnie to nie jest ani pierwsza trójka Creeda, ani nawet pierwsza piątka.