Rasasi - Hatem

[pknbgr]

Skład:
Głowa-lawenda, bergamota, cytryna Amalfi, szałwia muszkatołowa.
Serce-nuty drzewne, przyprawy, jaśmin, róża, geranium.
Baza-piżmo, drewno sandałowe, paczula, cedr.



Otwarcie zwiastuje zapach lekki, kwiatowo-bergamotowy. Bardzo podobny do wielu wodniaków-świeżaków. Niestety w sercu pojawia się Lanvin l'Homme Sport i wszystko psuje. Hatem dość mocno przypomina ten niezbyt udany wypust marki Lanvin. Kiepski, bardzo przeciętny i mocno rozczarowujący.

[koorchuck]

Dla mnie z kolei otwarcie przeciętne, choć trochę przypomina mi Davidoffa Cool Water Game, którego lubię. Potem jednak jest już tylko lepiej, bo na pierwszy plan wychodzi paczula, przez co zapach upodabnia się do Thierry Mugler Ice*Men.

[mam katar]

A ja mam całkiem innego typu pytanie. Jak się prawidłowo czyta tę nazwę Rasasi?

[xentrix]

dawno tak słabego zapachu nie widziałem. Trwałosc przeciętna , projekcja słaba ale nie dlatego tak nisko go oceniam. Najgorsze ,ze zapach ten jest "nijaki". Jakby chociaz był "jakis" czyli miał swój charakter , woń , ktora by mi sie nie podobała to ok , oceniłbym wyżej . Ten natomiast jest zupełnie bez charakteru. Lekkie, zwiewne nie wiadomo co .Nie dałbym za ten zapach wiecej niz 10 zł. Mozna znaleźć nie dziesiątki a setki lepszych zapachów . Ode mnie 2 i to jeszcze naciągane.Ląduje do kategorii "gniot".

[Molier]

Jestem trochę zdziwiony tak niskimi ocenami tego zapachu. Miałem go na sobie co prawda raptem dwa lub trzy razy we wrześniu, jednak jego parametry wydawały mi się całkiem przyzwoite jak na wiosno-letni zapach. Tak, jest to świeżak, bynajmniej nie cytrusowy. Owszem, czuć je, ale nie są dominujące. Obok nich dominuje piżmo, drzewne nuty i pieprz. Moim zdaniem jest to całkiem elegancki zapach na cieplejszy okres, który nada się zarówno w ciągu dnia, jak na jakieś wieczorowe mniej oficjalne wyjście.

Wrócę tu jeszcze jak już wiosna zawita na dobre i będę miał okazję mocniej przetestować ten zapach, ale na obecną chwilę śmiem twierdzić, że w tej cenie jest to jeden z lepszych kandydatów dla osób szukających lekkiego zapachu na ciepłe dni o dobrych parametrach, który jednocześnie nie kojarzy się z odświeżaczem do toalet.

[Molier]

Pierwszy kontakt z nim miałem pod koniec zeszłego lata i może jeszcze ze dwa razy na początku października. Wczoraj postanowiłem zrobić mu test nadgarstkowy przy ponad 25 stopniach (później termometry pokazywały prawie 30). Dałem jeden psik, a potem jeszcze drugi, bo atomizer jest skąpy niczym Sknerus McKwacz.

Nie wiem, czy zaszła jakaś zmiana soku wewnątrz flakonu, ale zapamiętałem go zupełnie inaczej. Wcześniej był to zapach niemal piżmowy, łagodzony trochę przez drzewne nuty i z jakimś pieprzem w tle, a obok tego stała delikatna cytryna, próbująca zgarnąć trochę sceny dla siebie. Wczoraj pierwszy raz w życiu poczułem w nim prawdziwego unisexa (do tej pory odbierałem go jako zapach czysto męski i nie mogłem zrozumieć tej kwalifikacji). Na początku były cytrusy z dodatkiem bliżej niezidentyfikowanych nut zielonych i ewentualnie wodnych. Z czasem przeszło to w stronę cytryny z delikatnym drzewnym akcentem w tle (takim jakby cedrowym, ale nie do końca), bardzo delikatnym piżmem i może jakąś przyprawą nutą, która tym razem nie była czysto pieprzowa. Trwałość we wcześniej wspomnianych warunkach (ponad 25 stopni, słońce i trochę aktywności fizycznej (szybki marsz, jazda na rowerze). Do 2 godzin ogon był wyraźny, ale raczej nie przekraczał zbytnio pół metra. Potem robił się coraz bardziej bliskoskórny. Po 4 godzinach miałem wrażenie, że zaczął kompletnie znikać, aczkolwiek po kąpieli wciąż go czułem.

To był mój pierwszy test nadgarstkowy. Do tej pory testowałem go jedynie globalnie i osiągał wtedy lepsze wyniki. Na pewno zrobię mu jeszcze kilka testów globalnych pod kątem sprawdzenia optymalnej liczby psiknięć.

A, jeszcze jedna rzecz - widać, że to EDP, po skóra w miejscu psiknięcia była zauważalnie bardziej tłusta.

[Molier]

Wow, babie lato to jednak idealny okres dla tego zapachu.

Psiknąłem go dziś na przedramię przed rowerową wycieczką. Wcześniej cały dzień ciąłem drewno w piekącym słońcu. Po wszystkim obmyłem tylko wodą przedramiona z pyłu i strzeliłem dwa psiki. Dwa lata temu uważałem go za zapach czysto męski, ostatnio za unisex, a dziś objawił mi się niemal jako damski zapach. Otwarcie wodno-cytrynowe, bardzo delikatne, jakby z lekkim dodatkiem ziół stosowanych w herbatach i naparach. Po kilku minutach dochodzą do tego delikatne nuty drzewne i dyskretne przyprawy - coś na wzór ziołowego pieprzu. Ale jest jeszcze coś - kwiaty z dominującym akcentem róży.

Teraz kilka słów na temat moich gustów. Nie lubię znacznej większości unisexów, a róży wręcz nienawidzę.

Wracamy do zapachu. Nienawidzę róży, ale w tej się zakochałem. Niby kobieca, ale jednocześnie męska. Spodobało mi się w niej to, że mimo jej niezwykłej delikatności, była doskonale wyczuwalna. Do tego pachniała niezwykle naturalnie. Kontynuacja bazy była mi już dobrze znana. Wcześniej opisane nuty rozmyły się i wymieszały i dołączyło do nich białe piżmo, kojarzące się z zapachem świeżości i czystości.

Zastanawiałem się już nad sprzedaniem flakonu. Niby ładnie wygląda i nie pachnie źle, ale po drodze znalazłem kilka ciekawszych świeżaków. Dziś przekonałem się, że ten zapach wcale nie jest nudny. Mało tego - nie wyobrażam sobie, żebym miał kończyć piękny, wrześniowy okres bez towarzystwa tych perfum.

[Molier]

Jest obecnie poniżej 60 zł na Notino (około 0,80 zł za ml). Pięknie gra przy suchym, letnim powietrzu. Nie wyobrażam sobie, żeby nie użyć go przynajmniej raz w ciągu sierpnia lub letnich początków września. Niektórzy mogą preferować ten zapach przy większej wilgoci w powietrzu, która ma znaczenie przy wydźwięku poszczególnych nut. W takim wypadku można się nim cieszyć już w maju aż do drugiej połowy lipca. Niejednokrotnie pisałem już o niezbyt pokaźnych parametrach, ale w tym też tkwi chyba piękno tego zapachu.