Wtorek, 30 sierpień 2011, 16:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 7 maj 2022, 23:33 przez Caruso. Edytowano łącznie: 1)
Nie ma w tym dziale swojego wątku, bo dyskusje o nim były gdzie indziej, niejako przy okazji, tak więc zakładam, choć z mojej strony nie jest to w żadnym stopniu dowód uznania dla tych perfum.
![[Obrazek: 375x500.736.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.736.jpg)
Rozpoczyna się zdecydowanie chemiczno-medycznym akordem. Chyba Bendigo w innym wątku pisał o otwarciu per "szalet miejski". ja trochę rozwinę jego myśl - jest to świeżość eukaliptusa (zawieszka toaletowa leśna) połączona z płynną gumą (przepychaczka do toalet). Skojarzenia mam dwa. Pierwsze z autopsji, już wyrażone przed sekundą - zasyfiona gumowa przepychaczka do "kibli". Drugie (dzięki najwyższemu nie miałem okazji próbować, to tylko moje domniemanie) daleko bardziej brudne od tego pierwszego - tak musi pachnieć homoseksualny seks - pot na wyperfumowanej na słodko skórze, przetarta guma, lateksowe wdzianko... Dalej ten początkowy odbiór na szczęście się zaciera, ale rewelacji nie ma Benzoes i drzewo cedrowe dają razem pudrowo, słodką woń przypominającą nieco marcepan, która to przez kilka godzin właściwie nie zmienia oblicza na mojej skórze. Do końca jest słodko, liniowo, pudrowo i delikatnie, niezbyt męsko - na pewno nie w stylu oryginalnego Kourosa.
Generalnie jest to kompletnie nie moja bajka. Zapach totalnie w stylu Dreamera (są zupełnie różne zapachowo, ale konstrukcja podobna) - krew, pot i łzy w otwarciu, by stopniowo przeradzać się w słodkawą, nieco mdłą uniseksualną woń. Otwarcie mnie organicznie odrzuca, później jest nieco lepiej, ale nie na tyle by czymkolwiek zauroczyć - to wszystko już gdzieś było (Le Male, Lempicka). Nie kupować w ciemno!
Aha - autorką jest Annick Menardo i w tym zapachu czuć ewidentnie jej "podpis" - guma w otwarciu w jakimś sensie podobna do tej z Bvlgari Black a baza "ideowo" zbieżna z tą w Au Masculin. Choć jeden i drugi to również nie to czego szukam w perfumach, to jednak oba te zapachy oceniam wyżej niż Body Kouros...
![[Obrazek: 375x500.736.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.736.jpg)
Rozpoczyna się zdecydowanie chemiczno-medycznym akordem. Chyba Bendigo w innym wątku pisał o otwarciu per "szalet miejski". ja trochę rozwinę jego myśl - jest to świeżość eukaliptusa (zawieszka toaletowa leśna) połączona z płynną gumą (przepychaczka do toalet). Skojarzenia mam dwa. Pierwsze z autopsji, już wyrażone przed sekundą - zasyfiona gumowa przepychaczka do "kibli". Drugie (dzięki najwyższemu nie miałem okazji próbować, to tylko moje domniemanie) daleko bardziej brudne od tego pierwszego - tak musi pachnieć homoseksualny seks - pot na wyperfumowanej na słodko skórze, przetarta guma, lateksowe wdzianko... Dalej ten początkowy odbiór na szczęście się zaciera, ale rewelacji nie ma Benzoes i drzewo cedrowe dają razem pudrowo, słodką woń przypominającą nieco marcepan, która to przez kilka godzin właściwie nie zmienia oblicza na mojej skórze. Do końca jest słodko, liniowo, pudrowo i delikatnie, niezbyt męsko - na pewno nie w stylu oryginalnego Kourosa.
Generalnie jest to kompletnie nie moja bajka. Zapach totalnie w stylu Dreamera (są zupełnie różne zapachowo, ale konstrukcja podobna) - krew, pot i łzy w otwarciu, by stopniowo przeradzać się w słodkawą, nieco mdłą uniseksualną woń. Otwarcie mnie organicznie odrzuca, później jest nieco lepiej, ale nie na tyle by czymkolwiek zauroczyć - to wszystko już gdzieś było (Le Male, Lempicka). Nie kupować w ciemno!
Aha - autorką jest Annick Menardo i w tym zapachu czuć ewidentnie jej "podpis" - guma w otwarciu w jakimś sensie podobna do tej z Bvlgari Black a baza "ideowo" zbieżna z tą w Au Masculin. Choć jeden i drugi to również nie to czego szukam w perfumach, to jednak oba te zapachy oceniam wyżej niż Body Kouros...
Luksus dla mnie - piękna kobieta u boku, perfumy i dobre espresso
Opium dla mas - blog o męskich perfumach
Fragrantica PL - mój profil
Opium dla mas - blog o męskich perfumach
Fragrantica PL - mój profil