Czwartek, 13 czerwiec 2024, 19:37
Coyotl - meksykańska marka, o której od jakiegoś czasu jest głośniej, choć z dostępnością zapachów nadal krucho - trzeba je sprowadzać bezpośrednio od twórcy. Nie zakładam osobnych wątków, rozpoznawalność jest nikła, a i czasem dyskutować nie bardzo jest o czym... 
Ale po kolei:
Coyotl - Coyotl
n.g.: Truskawka i Wiśnia
n.s.: Narcyz, Wyszukane drewna, Likier i Czekolada
n.b.: Tytoń leśny, Skóra, Cywet i Ziarno kakaowca
"Tytułowa" kompozycja, można by spodziewać się, że autor przyłożył się szczególnie, a jednak jakby nie do końca czuć jaki był faktycznie pomysł na ten zapach. Jest słodko i owocowo, ale już od samego początku zawiesiście i z lekkim zaduchem. Same owoce też nie grzeszą specjalnie naturalnym brzmieniem. Po chwili jest... dziwnie, tak chyba najłatwiej mi to określić, bo jest tu narcyz, sam w sobie dość charakterystyczny, do tego jakiś alkohol, ale w połączeniu z tymi nie-do-końca naturalnymi owocami sprawia wrażenie lekko metalicznego. A te "wyszukane drewna", jak to opisuje fragra wprowadzają raczej więcej zamętu niż ładu.
Coyotl - Yum Kaax
n.g.: Tuberoza, Jaśmin, Indol, Magnolia, Fiołek i Sapodilla
n.s.: Kwiaty, Nuty ziołowe i Sarsaparilla
n.b.: Ambra, Mahoń, Kakao, Skóra, Cywet, Kadzidło i Birch Tar
Otwarcie tego zapachu jest rewelacyjne - bogaty i różnorodny bukiet kwiatów, który co chwila łączy się z inną nutą wyciąganą na chwile z bazy - multum zaskakujących połączeń pojawiających się w niestety galopującym pędzie. To jest ta wada, która przewija się w większości kompozycji Coyotl - pewne braki warsztatowe, które nie pozwoliły na podciągnięcie i dopracowanie, czasami świetnych, pomysłów. Zdecydowana większość tych zapachów jest "bottom-heavy" i szybko ginie pod ciężkimi nutami bazy - w tym przypadku dużej ilości smoły brzozowej.
Coyotl - Nahual
n.g.: Narcyz, Lima, Skórka cytryny i Anyż
n.s.: Skóra, Tytoń leśny, Cedr i Kastoreum
n.b.: Tytoń, Wietnamskie oud, Cywet, Mahoń, Dym i Nuty drzewne
Ponownie - ciekawie zrealizowane otwarcie, cytrusowe, ale z zaskakującym zaduchem narcyzu i aromatycznym anyżem.
Niestety ponownie ten ciekawy pomysł szybko ginie pod bazą gęstą od zwierza, dymu i tytoniu
Coyotl - Xolotl
Najnowszy, tegoroczny zapach. Nigdzie nie znalazłem nawet oficjalnej listy nut, więc można pobawić się w detektywa.
Wydaje się, że nutą przewodnią jest (a raczej miała być) kawa, która dość szybko zamienia się w kawę mocno przypaloną, a dalej już charakterystyczna baza, w której królują dym, nuty zwierzęce, a tu jeszcze solidna garść mokrego tytoniu. Paradoksalnie ten zapach nawet nie był jakiś specjalnie trudny w odbiorze, ale też po prostu niespecjalnie ciekawy. Sprawia wrażenie zrobionego na zasadzie byle było "więcej" i "mroczniej", i na pewno swoich zwolenników znajdzie.
Coyotl - Dxuladi
n.g.: Ciemna czekolada i Kawa
n.s.: Czekolada i Espresso
n.b.: Tytoń leśny, Wanilia i Ziarno kakaowca.
Czekoladowo-kawowo otwarcie pachnie tu wyjątkowo naturalnie, prawdziwie i smakowicie. W sercu delikatnie się wysładza, ale nie jestem takim ekspertem, żeby odróżnić ziarna od zaparzonego espresso. To espresso ma lekko orientalny profil - trochę orzechowe, kardamonowe, mam wrażenie, że również coś z ostrzejszych przypraw.
W pewnym sensie podobne wrażenia jak przy Pineward - gdy autor porzuca swoje ulubione klimaty wychodzi to kompozycji tylko na dobre.
Coyotl - Gueela
n.g.: Narcyz i Ciemna czekolada
n.s.: Espresso, Skóra, Cywet, Tytoń leśny i Kawa
n.b.: Palone ziarna kawy, Mahoń, Agar (oud), Birch Tar i Fasolka tonka.
Okropieństwo. Cięzki, duszny narcyz, przypalona, i to mocno, kawa, jeszcze więcej smrodu od nut odzwierzęcych i smoły brzozowej.
Kompozycja bez jakiegokolwiek pomyślunku - zlane w jedno najróżniejsze, byle cięższe, nuty i akordy, bez chyba żadnego pomysłu jak je poukładać, zaakcentować i jak poprowadzić ich ewolucję. Wszystko wylądowało w jednym flakonie i "niech się dzieje wola nieba".
Coyotl - Baca'nda
n.g.: Cynamon i Kardamon
n.s.: Tytoń i Wanilia
n.b.: Mahoń i Wyszukane drewna.
Ten dla odmiany jest nad wyraz przyjemny. Wita połączeniem cynamonu i kardamony, ale również niewymienioną rześkością i soczystością cytrusów a może też i odrobiną czegoś mentolowego. Ma taki przyjemny musujący "vibe", który czuć było też w paru kompozycjach Teone Reinthal. Ten jeden mógłbym mieć na półce na lato.
Coyotl - Be'te
n.g.: Jaśmin, Jaśmin wielkolistny i Szczypiorek
n.s.: Ostryż i Siano
n.b.: Skóra, Zamsz, Mahoń i Cywet
Otwarcie jest ponownie odrzucające - znów przesadzony miks skóry, smarów i nut zwierzęcych. Co ciekawe tu jakby piramida jest odwrócona, bo te ciężkie nuty bazy atakują nos już od pierwszych sekund. Szybko jednak też przygasają i coś je rzeczywiście próbuje rozjaśniać, ale czy to faktycznie jaśmin, siano i inne to ciężko stwierdzić bo nie udaje im się przebić przez lity mur bazowych nut.

Ale po kolei:
Coyotl - Coyotl
n.g.: Truskawka i Wiśnia
n.s.: Narcyz, Wyszukane drewna, Likier i Czekolada
n.b.: Tytoń leśny, Skóra, Cywet i Ziarno kakaowca
"Tytułowa" kompozycja, można by spodziewać się, że autor przyłożył się szczególnie, a jednak jakby nie do końca czuć jaki był faktycznie pomysł na ten zapach. Jest słodko i owocowo, ale już od samego początku zawiesiście i z lekkim zaduchem. Same owoce też nie grzeszą specjalnie naturalnym brzmieniem. Po chwili jest... dziwnie, tak chyba najłatwiej mi to określić, bo jest tu narcyz, sam w sobie dość charakterystyczny, do tego jakiś alkohol, ale w połączeniu z tymi nie-do-końca naturalnymi owocami sprawia wrażenie lekko metalicznego. A te "wyszukane drewna", jak to opisuje fragra wprowadzają raczej więcej zamętu niż ładu.
Coyotl - Yum Kaax
n.g.: Tuberoza, Jaśmin, Indol, Magnolia, Fiołek i Sapodilla
n.s.: Kwiaty, Nuty ziołowe i Sarsaparilla
n.b.: Ambra, Mahoń, Kakao, Skóra, Cywet, Kadzidło i Birch Tar
Otwarcie tego zapachu jest rewelacyjne - bogaty i różnorodny bukiet kwiatów, który co chwila łączy się z inną nutą wyciąganą na chwile z bazy - multum zaskakujących połączeń pojawiających się w niestety galopującym pędzie. To jest ta wada, która przewija się w większości kompozycji Coyotl - pewne braki warsztatowe, które nie pozwoliły na podciągnięcie i dopracowanie, czasami świetnych, pomysłów. Zdecydowana większość tych zapachów jest "bottom-heavy" i szybko ginie pod ciężkimi nutami bazy - w tym przypadku dużej ilości smoły brzozowej.
Coyotl - Nahual
n.g.: Narcyz, Lima, Skórka cytryny i Anyż
n.s.: Skóra, Tytoń leśny, Cedr i Kastoreum
n.b.: Tytoń, Wietnamskie oud, Cywet, Mahoń, Dym i Nuty drzewne
Ponownie - ciekawie zrealizowane otwarcie, cytrusowe, ale z zaskakującym zaduchem narcyzu i aromatycznym anyżem.
Niestety ponownie ten ciekawy pomysł szybko ginie pod bazą gęstą od zwierza, dymu i tytoniu
Coyotl - Xolotl
Najnowszy, tegoroczny zapach. Nigdzie nie znalazłem nawet oficjalnej listy nut, więc można pobawić się w detektywa.
Wydaje się, że nutą przewodnią jest (a raczej miała być) kawa, która dość szybko zamienia się w kawę mocno przypaloną, a dalej już charakterystyczna baza, w której królują dym, nuty zwierzęce, a tu jeszcze solidna garść mokrego tytoniu. Paradoksalnie ten zapach nawet nie był jakiś specjalnie trudny w odbiorze, ale też po prostu niespecjalnie ciekawy. Sprawia wrażenie zrobionego na zasadzie byle było "więcej" i "mroczniej", i na pewno swoich zwolenników znajdzie.
Coyotl - Dxuladi
n.g.: Ciemna czekolada i Kawa
n.s.: Czekolada i Espresso
n.b.: Tytoń leśny, Wanilia i Ziarno kakaowca.
Czekoladowo-kawowo otwarcie pachnie tu wyjątkowo naturalnie, prawdziwie i smakowicie. W sercu delikatnie się wysładza, ale nie jestem takim ekspertem, żeby odróżnić ziarna od zaparzonego espresso. To espresso ma lekko orientalny profil - trochę orzechowe, kardamonowe, mam wrażenie, że również coś z ostrzejszych przypraw.
W pewnym sensie podobne wrażenia jak przy Pineward - gdy autor porzuca swoje ulubione klimaty wychodzi to kompozycji tylko na dobre.
Coyotl - Gueela
n.g.: Narcyz i Ciemna czekolada
n.s.: Espresso, Skóra, Cywet, Tytoń leśny i Kawa
n.b.: Palone ziarna kawy, Mahoń, Agar (oud), Birch Tar i Fasolka tonka.
Okropieństwo. Cięzki, duszny narcyz, przypalona, i to mocno, kawa, jeszcze więcej smrodu od nut odzwierzęcych i smoły brzozowej.
Kompozycja bez jakiegokolwiek pomyślunku - zlane w jedno najróżniejsze, byle cięższe, nuty i akordy, bez chyba żadnego pomysłu jak je poukładać, zaakcentować i jak poprowadzić ich ewolucję. Wszystko wylądowało w jednym flakonie i "niech się dzieje wola nieba".
Coyotl - Baca'nda
n.g.: Cynamon i Kardamon
n.s.: Tytoń i Wanilia
n.b.: Mahoń i Wyszukane drewna.
Ten dla odmiany jest nad wyraz przyjemny. Wita połączeniem cynamonu i kardamony, ale również niewymienioną rześkością i soczystością cytrusów a może też i odrobiną czegoś mentolowego. Ma taki przyjemny musujący "vibe", który czuć było też w paru kompozycjach Teone Reinthal. Ten jeden mógłbym mieć na półce na lato.
Coyotl - Be'te
n.g.: Jaśmin, Jaśmin wielkolistny i Szczypiorek
n.s.: Ostryż i Siano
n.b.: Skóra, Zamsz, Mahoń i Cywet
Otwarcie jest ponownie odrzucające - znów przesadzony miks skóry, smarów i nut zwierzęcych. Co ciekawe tu jakby piramida jest odwrócona, bo te ciężkie nuty bazy atakują nos już od pierwszych sekund. Szybko jednak też przygasają i coś je rzeczywiście próbuje rozjaśniać, ale czy to faktycznie jaśmin, siano i inne to ciężko stwierdzić bo nie udaje im się przebić przez lity mur bazowych nut.