Sobota, 27 sierpień 2011, 20:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 15 styczeń 2021, 11:49 przez pblonski.)
do moich ostatnich zakupów próbek w Quality dostałem ostatnio niezamawianą próbkę gratis.... to miłe zważywszy że to nisza, i normalnie za coś takiego każą sobie przecież płacić
nieco mnie zastanowił ten nieoczekiwany "przypływ dobroci", lecz przecież nie mogę oczekiwać, że wynikł z czystej dobroci serca.... chodzi o złowienie potencjalnego klienta, a temu zapachowi cóż..... łatwo nie będzie...
aplikacja na nadgarstek.... chwilę odczekałem i całe szczęście! czuję potężną chmurę pieprzu, coś o sile i mocy otwarcia znanej z nowego Bang - Marca Jacobsa....
no może z tą różnicą, że u Jacobsa w tym momencie płakałbym rzewnymi łzami nad swym biednym zmysłem powonienia i z wściekłości że przez najbliższą dobę nie powącham już kompletnie nic.....
tu na szczęście w nieszczęściu czarny pieprz pachnie jak zwietrzały zleżały proszek, który czasy swej świetności ma dawno za sobą i całe szczęście.... czuć ponadto jakąś stęchliznę, prawdopodobnie jakaś inna przyprawa lub składnik roślinny łagodzi nieco ten pieprz.... bergamotka? ha! raczycie chyba kpić!
bardziej nieudanego i nudnego otwarcia nie mogę sobie wyobrazić.....
po jakimś czasie robi się nieco spokojniej, nachalny pieprz ustępuje nieznacznie, odsłaniając pola nucie znacznie znośniejszej dla mych nozdrzy, lekko słodkiej, nobliwej i korzennej.... przyjemniejszej...
pomimo tego trącącego lekko starością i stęchlizną wieków akordu środka ciągle w nieubłagany sposób towarzyszy nam pieprz.... nie jako orzeźwiający dodatek w tle, podnoszący walory zapachu jak w Gucci PH i PHII, lecz jako przytłaczający nadrzędny akord, przez który momentami przeciska się akord przyprawowo-drzewny, by po chwili zmiażdżony usunąć się z drogi przed tyradą black pepper'a....
chociaż gdyby nie on, pewnie zanudziłbym się na śmierć bo ani życia ani polotu nie ma ten zapach za grosz...
jeśli ten zapach zgodnie z deklaracją producenta ma być hołdem dla triumfu Bonaparte, to nie zdziwiło by mnie gdyby biedny Napoleon świadomie wolał resztę życia spędzić na wygnaniu w jakimś zadupiu
Skład:
Nuty głowy: bergamotka, neroli, czarny pieprz
Nuty serca: irys florencki, kadzidło
Nuty bazy: drzewo sandałowe, drzewo cedrowe, wetiwer, piżmo
Rodzina zapachowa: orientalno-drzewna
Nos: Français Rancé/Jeanne Sandra Rancé
Data powstania: 2009
nieco mnie zastanowił ten nieoczekiwany "przypływ dobroci", lecz przecież nie mogę oczekiwać, że wynikł z czystej dobroci serca.... chodzi o złowienie potencjalnego klienta, a temu zapachowi cóż..... łatwo nie będzie...
aplikacja na nadgarstek.... chwilę odczekałem i całe szczęście! czuję potężną chmurę pieprzu, coś o sile i mocy otwarcia znanej z nowego Bang - Marca Jacobsa....
no może z tą różnicą, że u Jacobsa w tym momencie płakałbym rzewnymi łzami nad swym biednym zmysłem powonienia i z wściekłości że przez najbliższą dobę nie powącham już kompletnie nic.....
tu na szczęście w nieszczęściu czarny pieprz pachnie jak zwietrzały zleżały proszek, który czasy swej świetności ma dawno za sobą i całe szczęście.... czuć ponadto jakąś stęchliznę, prawdopodobnie jakaś inna przyprawa lub składnik roślinny łagodzi nieco ten pieprz.... bergamotka? ha! raczycie chyba kpić!
bardziej nieudanego i nudnego otwarcia nie mogę sobie wyobrazić.....
po jakimś czasie robi się nieco spokojniej, nachalny pieprz ustępuje nieznacznie, odsłaniając pola nucie znacznie znośniejszej dla mych nozdrzy, lekko słodkiej, nobliwej i korzennej.... przyjemniejszej...
pomimo tego trącącego lekko starością i stęchlizną wieków akordu środka ciągle w nieubłagany sposób towarzyszy nam pieprz.... nie jako orzeźwiający dodatek w tle, podnoszący walory zapachu jak w Gucci PH i PHII, lecz jako przytłaczający nadrzędny akord, przez który momentami przeciska się akord przyprawowo-drzewny, by po chwili zmiażdżony usunąć się z drogi przed tyradą black pepper'a....
chociaż gdyby nie on, pewnie zanudziłbym się na śmierć bo ani życia ani polotu nie ma ten zapach za grosz...
jeśli ten zapach zgodnie z deklaracją producenta ma być hołdem dla triumfu Bonaparte, to nie zdziwiło by mnie gdyby biedny Napoleon świadomie wolał resztę życia spędzić na wygnaniu w jakimś zadupiu
Skład:
Nuty głowy: bergamotka, neroli, czarny pieprz
Nuty serca: irys florencki, kadzidło
Nuty bazy: drzewo sandałowe, drzewo cedrowe, wetiwer, piżmo
Rodzina zapachowa: orientalno-drzewna
Nos: Français Rancé/Jeanne Sandra Rancé
Data powstania: 2009
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/