Niedziela, 12 listopad 2023, 16:36
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 12 listopad 2023, 16:47 przez pagin. Edytowano łącznie: 2)
Ze strony oficjalnego dystrybutora:
Toskovat to artystyczny projekt zbudowany wokół wspomnień. Każda z kompozycji to swoisty extrait de memoire – esencja wspomnień zamkniętych we flakonie. Czasem brutalne, czasem podnoszące na duchu – chociaż widziane jakby przez mgłę to zawsze jednak niezwykle sugestywne. Całość artystycznego wyrazu tworzą dopiero w zestawieniu z dołączonymi do nich monochromatycznymi szkicami, które odtwarzają zatrzymane w pamięci miejsca, przedmioty i wydarzenia. Zamknięte w wyjątkowych szufladkach, poukładane starannie aby już nigdy nie uleciały.
Twórca kompozycji: David-Lev Jipa-Slivinschi
Jak wspomniałem w wątku Age of Innocence, w mojej opinii - ogółem - marka stawia na marketing i dziwność kompozycji, przy dobrej jakości składników i wysokiej mocy, trwałości i projekcji. Niestety słabiej z samymi kompozycjami.
Inexcusable Evil - to zapach, który poznałem jako pierwszy, szukając czegoś mocno mrocznego. Zapach ma przywoływać wrażenie niegojących się, krwawiących ran i wszelkiej maści zła, którego nie można wybaczyć.
Po części zabieg udany. Wywołuje pewien niepokój. Niemniej dużo zależy od nastawienia. To przede wszystkim zapach rozgrzanego plastiku, serwerowni w połączeniu z chemią lablatoryjną, w tym jodyną. Początkowo nawet mnie zaintrygował. Można by go umieścić na mapie obok Incense Extreme Tauera, jednak bez jego wyczucia estetyki i nosa. Tu chemia po prostu j***e a później - bez zmian, tylko głośniej, mocniej. Pierwsze kwadranse na nadgarstku i było całkiem przyjemnie, jakby pachnieć nowym sprzętem rtv podszytym niepokojem. Ale zapach uporczywie, głośno, mocno trwa niezmiennie i zaczyna przeogromnie męczyć. To nie „perfumy”. Tylko zapach, który nie ma ambicji być noszalnym. 3/6
Silent at The Theme Park - nijaki kwiatowy przyjemniaczek a w tle - rozwieszone pranie. Należy się 1200zl za 60ml ekstraktu. Za coś, co mogłoby być perfumami dla dziewczynek dołączanymi do gazety z akcesoriami dla lalek. 1/6
R - znów kaszmeranowe pranie, tym razem niezamierzone. Z dodatkiem prasowania. Nieofensywny, z nutą melancholii, o ile ktoś dobrze wspomina górę wyprasowanych ciuchów. 1.5/6
Anarchist A - wreszcie coś ciekawego. Od razu wyszedł na mojego ulubieńca. Jedyny zapach oprócz Empty Wishes Well, który można nazwać perfumami. Zaczyna się fizjologicznym, ropnym, „funky” buchem, który przechodzi w techno-plastikowo-szafranową bazę, dość orientalną, aromatyczną. Niszowe perfumy. Bardzo dobra projekcja. Dość intrygujący. 4.5/6
Empty Wishes Well - ładny, ziemisty, lekko pleśniowy i metaliczny zapaszek. Mógłby zostać wydany przez CDG lub Filipa Sorcinelli. Nie jest to może ranga Moderaty, ale za to jest łatwieszy. 3.5/6
TBC ;-)
Toskovat to artystyczny projekt zbudowany wokół wspomnień. Każda z kompozycji to swoisty extrait de memoire – esencja wspomnień zamkniętych we flakonie. Czasem brutalne, czasem podnoszące na duchu – chociaż widziane jakby przez mgłę to zawsze jednak niezwykle sugestywne. Całość artystycznego wyrazu tworzą dopiero w zestawieniu z dołączonymi do nich monochromatycznymi szkicami, które odtwarzają zatrzymane w pamięci miejsca, przedmioty i wydarzenia. Zamknięte w wyjątkowych szufladkach, poukładane starannie aby już nigdy nie uleciały.
Twórca kompozycji: David-Lev Jipa-Slivinschi
Jak wspomniałem w wątku Age of Innocence, w mojej opinii - ogółem - marka stawia na marketing i dziwność kompozycji, przy dobrej jakości składników i wysokiej mocy, trwałości i projekcji. Niestety słabiej z samymi kompozycjami.
Inexcusable Evil - to zapach, który poznałem jako pierwszy, szukając czegoś mocno mrocznego. Zapach ma przywoływać wrażenie niegojących się, krwawiących ran i wszelkiej maści zła, którego nie można wybaczyć.
Po części zabieg udany. Wywołuje pewien niepokój. Niemniej dużo zależy od nastawienia. To przede wszystkim zapach rozgrzanego plastiku, serwerowni w połączeniu z chemią lablatoryjną, w tym jodyną. Początkowo nawet mnie zaintrygował. Można by go umieścić na mapie obok Incense Extreme Tauera, jednak bez jego wyczucia estetyki i nosa. Tu chemia po prostu j***e a później - bez zmian, tylko głośniej, mocniej. Pierwsze kwadranse na nadgarstku i było całkiem przyjemnie, jakby pachnieć nowym sprzętem rtv podszytym niepokojem. Ale zapach uporczywie, głośno, mocno trwa niezmiennie i zaczyna przeogromnie męczyć. To nie „perfumy”. Tylko zapach, który nie ma ambicji być noszalnym. 3/6
Silent at The Theme Park - nijaki kwiatowy przyjemniaczek a w tle - rozwieszone pranie. Należy się 1200zl za 60ml ekstraktu. Za coś, co mogłoby być perfumami dla dziewczynek dołączanymi do gazety z akcesoriami dla lalek. 1/6
R - znów kaszmeranowe pranie, tym razem niezamierzone. Z dodatkiem prasowania. Nieofensywny, z nutą melancholii, o ile ktoś dobrze wspomina górę wyprasowanych ciuchów. 1.5/6
Anarchist A - wreszcie coś ciekawego. Od razu wyszedł na mojego ulubieńca. Jedyny zapach oprócz Empty Wishes Well, który można nazwać perfumami. Zaczyna się fizjologicznym, ropnym, „funky” buchem, który przechodzi w techno-plastikowo-szafranową bazę, dość orientalną, aromatyczną. Niszowe perfumy. Bardzo dobra projekcja. Dość intrygujący. 4.5/6
Empty Wishes Well - ładny, ziemisty, lekko pleśniowy i metaliczny zapaszek. Mógłby zostać wydany przez CDG lub Filipa Sorcinelli. Nie jest to może ranga Moderaty, ale za to jest łatwieszy. 3.5/6
TBC ;-)
“Whenever people agree with me I always feel I must be wrong.” - Oscar Wilde