Niedziela, 28 sierpień 2011, 19:33
dzięki uprzejmości przesympatycznego kolegi Piotra dostąpiłem nie lada przyjemności zapoznania się z niewątpliwej urody pachnidłem....
Eau d'Italie Baume du Doge czyli balsamem doży (tego weneckiego, bo nie wiem czy dobrze odmieniłem
)
to totalna niespodzianka, ot zapach wybrany przez niego jako godny spróbowania i trafił w 10-kę
i pomyśleć że gdyby nie Piotr i jego fenomenalne wyczucie, prawdopodobnie nigdy nie dowiedziałbym się o istnieniu czegoś tak cudnego, apetycznego, przytulnego i doskonałego w jednym! 
dopisałem go natychmiast do listy AMH w zasadzie w ciemno opierając się na zapachu otwarcia nim zagościła na dobre nuta serca, ale who care's!
zaczyna się zjawiskowym połączeniem nuty słodkiej pomarańczy, bergamotki i doskonałej jakości cynamonu, tak sugestywnego, że aż dostałem ślinotoku podczas wąchania!
potem zapach nieco tężeje, jakby leniwie płynąc gondolą w zaułkach kanałów, roztaczając wokół siebie niezmąconą woń kadzidła, mirry i goździka... akord ten tworzy zgraną jednolitą kompozycję misternie ułożoną, jak szklana złota mozaika wewnątrz bazyliki św. Marka....
jest słodko i majestatycznie..... czuć dostojeństwo i niezmącony spokój.....
jedyny minus tej kompozycji, to fakt że nieco za szybko przechodzi z doskonałej nuty głowy i serca do nuty głębi, która jest już dla mnie nieco słabsza i deczko nie pasuje do fenomenalnego otwarcia i serca....
zapach robi się ostro żeśkawy... za sprawą czarnego pieprzu i vetiweru lekko tylko osłodzonych bardzo delikatną wanilią.... bardzo zaskakujący finisz....
jednak za fenomenalną w mym odczuciu głowę i serce i tak będzie mój
tak niewiele cynamonowych pachnideł jest dla panów na rynku... a tu taki rodzynek mi się trafił i to zupełnie przypadkiem...grazie Pietro!
Eau d'Italie Baume du Doge czyli balsamem doży (tego weneckiego, bo nie wiem czy dobrze odmieniłem

to totalna niespodzianka, ot zapach wybrany przez niego jako godny spróbowania i trafił w 10-kę


dopisałem go natychmiast do listy AMH w zasadzie w ciemno opierając się na zapachu otwarcia nim zagościła na dobre nuta serca, ale who care's!
zaczyna się zjawiskowym połączeniem nuty słodkiej pomarańczy, bergamotki i doskonałej jakości cynamonu, tak sugestywnego, że aż dostałem ślinotoku podczas wąchania!
potem zapach nieco tężeje, jakby leniwie płynąc gondolą w zaułkach kanałów, roztaczając wokół siebie niezmąconą woń kadzidła, mirry i goździka... akord ten tworzy zgraną jednolitą kompozycję misternie ułożoną, jak szklana złota mozaika wewnątrz bazyliki św. Marka....
jest słodko i majestatycznie..... czuć dostojeństwo i niezmącony spokój.....
jedyny minus tej kompozycji, to fakt że nieco za szybko przechodzi z doskonałej nuty głowy i serca do nuty głębi, która jest już dla mnie nieco słabsza i deczko nie pasuje do fenomenalnego otwarcia i serca....
zapach robi się ostro żeśkawy... za sprawą czarnego pieprzu i vetiweru lekko tylko osłodzonych bardzo delikatną wanilią.... bardzo zaskakujący finisz....
jednak za fenomenalną w mym odczuciu głowę i serce i tak będzie mój


hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/