Czwartek, 28 czerwiec 2012, 20:27
Skład:
olibanum, mięta, nuty wody morskiej, piżmo, wetyweria, kadzidło, pieprz, imbir.
Lutens ma różne "dziwne" zapachy, ale ten jest chyba najdziwniejszy. Efekt ten potęguje fakt, że woda ta nie jest tak złożona, jak pozostałe perfumy ze stajni Shiseido.
Otwarcie to mocne uderzenie "pieprzu" (podobnie pachnie otwarcie Rock Crystal Durbano). Z tym, że ten pieprz nie jest pieprzem... Do tego nuty zielone i hektolitry wody. Zatem początek fuj. W momencie, gdy wzięło mnie znużenie i rozczarowanie z wody wyskoczyło (dosłownie jak Filip z konopii) ponownie kadzidło (było już jako świdrujący pieprz w otwarciu) Ale nie dymiące. W tle gdzieś pobrzmiewa mięta dając mega odświeżenie. Całość daje cholernie dobry efekt w postaci bardzo niebanalnego świeżaka. Kompozycja tylko na gorący dzień. I jak nie jestem fanem ani kadzidła, ani świeżo-wodnych zapachów, tak ten Lutens mi się bardzo podoba. Całego flakonu nie nabędę, bo jednak cena 100€/100ml to przesada. Natomiast próbkę zużyję z nieukrywaną przyjemnością.
Powyższy ustęp pisałem przy pierwszych kontaktach z tą wodą, ale pomyliłem wątki i w złym to zamieściłem.
Nastawienie moje do otwarcia się zmieniło. Mocne chluśnięcie pieprznego olibanum jest fantastycznym doznaniem. I stanowi najintensywniejszy fragment. Dalszy etap to miks dwu powyższych z miętą. Niestety jak zwykle nie udało mi się dojść do bazy. Tym razem jednak powodem nie jest mega trwałość, tylko kompozycja jest bardzo delikatna. Tak delikatna, że mój nos ją całkowicie ignoruje po jakimś czasie. To jest największą wadą tej wody. Gdyby intensywność co najmniej podwoić wyszłoby doskonałe, niebanalne pachnidło na lato. A tak wyszła tylko jego namiastka.
W powyższej ankiecie daję słabe 4. Ocenę zaniżają wspomniane parametry użytkowe. Gdyby były głośniejsze dałbym zdecydowanie 5, bo zapach jest bardzo oryginalny i nic takiego wcześniej nie czułem.
olibanum, mięta, nuty wody morskiej, piżmo, wetyweria, kadzidło, pieprz, imbir.
Lutens ma różne "dziwne" zapachy, ale ten jest chyba najdziwniejszy. Efekt ten potęguje fakt, że woda ta nie jest tak złożona, jak pozostałe perfumy ze stajni Shiseido.
Otwarcie to mocne uderzenie "pieprzu" (podobnie pachnie otwarcie Rock Crystal Durbano). Z tym, że ten pieprz nie jest pieprzem... Do tego nuty zielone i hektolitry wody. Zatem początek fuj. W momencie, gdy wzięło mnie znużenie i rozczarowanie z wody wyskoczyło (dosłownie jak Filip z konopii) ponownie kadzidło (było już jako świdrujący pieprz w otwarciu) Ale nie dymiące. W tle gdzieś pobrzmiewa mięta dając mega odświeżenie. Całość daje cholernie dobry efekt w postaci bardzo niebanalnego świeżaka. Kompozycja tylko na gorący dzień. I jak nie jestem fanem ani kadzidła, ani świeżo-wodnych zapachów, tak ten Lutens mi się bardzo podoba. Całego flakonu nie nabędę, bo jednak cena 100€/100ml to przesada. Natomiast próbkę zużyję z nieukrywaną przyjemnością.
Powyższy ustęp pisałem przy pierwszych kontaktach z tą wodą, ale pomyliłem wątki i w złym to zamieściłem.
Nastawienie moje do otwarcia się zmieniło. Mocne chluśnięcie pieprznego olibanum jest fantastycznym doznaniem. I stanowi najintensywniejszy fragment. Dalszy etap to miks dwu powyższych z miętą. Niestety jak zwykle nie udało mi się dojść do bazy. Tym razem jednak powodem nie jest mega trwałość, tylko kompozycja jest bardzo delikatna. Tak delikatna, że mój nos ją całkowicie ignoruje po jakimś czasie. To jest największą wadą tej wody. Gdyby intensywność co najmniej podwoić wyszłoby doskonałe, niebanalne pachnidło na lato. A tak wyszła tylko jego namiastka.
W powyższej ankiecie daję słabe 4. Ocenę zaniżają wspomniane parametry użytkowe. Gdyby były głośniejsze dałbym zdecydowanie 5, bo zapach jest bardzo oryginalny i nic takiego wcześniej nie czułem.
![[Obrazek: nd.14047.jpg]](http://fimgs.net/images/perfume/nd.14047.jpg)