Poniedziałek, 11 czerwiec 2018, 08:51
Miałem okazję potestować tzw najdroższe perfumy dostępne w Polsce. W moim odczuciu jest to delikatnie mówiąc przerost formy nad treścią jeżeli weźmiemy pod uwagę cenę do jakości. Zupełnie inaczej by się sprawa miała jeżeli No. 1 kosztowały by tyle co podstawowe perfumy ze stajni: Roja Dove EDP, Amouage czy inne Clive Christiany. Wydaje mi się, że powyżej kwoty 1000 zł za 50 ml nie da się uzyskać perfum lepszej jakości, o czym świadczą najlepsze szlagiery wspomnianych wyżej brandów (może się mylę). Przypuszczam, że cały zabieg marketingowy przy tym produkcie skupia się tylko i wyłącznie wokół ceny, która jest kosmiczna.
Skupiając się jednak na samym zapachu jest on poprawny, szlachetny, kwiatowo-orientalny, przyjemny i do tego pachnie całkiem naturalnie. Co mnie zaskoczyło to właśnie to, że nic nadzwyczajnego on sobą nie prezentuje. Jest on skomponowany bardzo dobrze z najlepszych składników itd. Delikatnie mnie to zawiodło, tak jak i jego parametry które są tylko poprawne, a nie nadzwyczajne jakbym oczekiwał od perfum za 3000 zł.
Biorąc pod uwagę obydwa aspekty (niepoważną cenę oraz bardzo dobry jakościowo zapach) No. 1 oceniam jako dobry. Za samą kompozycję dałbym bardzo dobry, na więcej wg mnie nie zasługuje.
Skupiając się jednak na samym zapachu jest on poprawny, szlachetny, kwiatowo-orientalny, przyjemny i do tego pachnie całkiem naturalnie. Co mnie zaskoczyło to właśnie to, że nic nadzwyczajnego on sobą nie prezentuje. Jest on skomponowany bardzo dobrze z najlepszych składników itd. Delikatnie mnie to zawiodło, tak jak i jego parametry które są tylko poprawne, a nie nadzwyczajne jakbym oczekiwał od perfum za 3000 zł.
Biorąc pod uwagę obydwa aspekty (niepoważną cenę oraz bardzo dobry jakościowo zapach) No. 1 oceniam jako dobry. Za samą kompozycję dałbym bardzo dobry, na więcej wg mnie nie zasługuje.