Niedziela, 21 maj 2023, 19:58
Udało mi się poznać wycofane dość dawno temu Pear+Olive, Mare (które nie było prawie wcale dostępne w szerokiej sprzedaży, a jest to zapach z 2013) i opisywany wcześniej Black Grev.
Mare - otwarcie w iście "ellenowskim" stylu plus glony (nie wiem skąd one się tam wzięły). Czuję też sporo mchu (dębowego) przez co moje skojarzenia od razu powędrowały w stronę Grev. Im dalej "w las" tym Mare robi się coraz dziwniejszy i bardziej pokręcony. Czuję jakieś pikle, ogórki w zalewie - ni to kiszone, ni korniszony, a także ciastolinę Playdough. Perfumy z 2013, z tego co wiem nigdy nie były dostępne w szerokiej dystrybucji i w większej ilości.
Pear+Olive - w otwarciu kop w nos z rumianku. Po kilku minutach dołącza bardzo słodka gruszka. Zbliżając się do drydownu zapach robi się dziwnie oleisty, czuć też kokosa - tak jakby kokosowy olejek do opalania. Niespotykana i niezwykle ciekawa propozycja na ciepłą wiosnę i upalne lato. Był dostępny 2 razy - w roku wypustu (2019) i raz wznowiony - w 2017.
Black Grev - sporo lukrecji w otwarciu, może jeszcze z dodatkiem anyżu (nie jestem pewien). Otwarcie jest mocne i generalnie "wali w ryj" - warto odczekać z 5-15 minut zanim np. powącha się rękę na którą nałożyło się testowo Black Grev. Ja czuję wyraźne nawiązanie do Norne (zwłaszcza do wersji z lat 2018-2020) - bardzo dużo goździków (przyprawa). Głównie one, ale też dodatek jodły i czegoś dymnego (niektórzy mówili, że w Black Grev jest Lapsang Souchong - nie mogę tego wykluczyć) sprawia, że od razu pomyślałem o Norne, to jest wg mnie esencja, która buduje Black Grev. Drugi/trzeci kluczowy składnik to herbata - nie jestem jednak pewien, czy jest to dymne Lapsang Souchong (które kiedyś w dużych ilościach występowało w Jeke), czy po prostu mocna, czarna herbata. W głębi kompozycji wyczuwam słynne "slumberade" - pewien wspólny element, którego nie potrafię nazwać wprost, a który łączy sporą ilość perfum Josha Lobb'a - na przykład jest w Sovie, Baque czy starszych odsłonach Jeke. W ogóle mam wrażenie, że Black Grev to daleki kuzyn Sovy - oba są bardzo gęste i nieco mroczne. Trwałość i projekcja doskonałe - na tyle, na ile można je ocenić z używania dekantu.
Generalne wrażenia bardzo pozytywne i chciałbym po pierwsze, żeby Black Grev pojawił się w większej ilości, a po drugie - żeby Josh wypuszczał więcej tego typu kompozycji.
Mare - otwarcie w iście "ellenowskim" stylu plus glony (nie wiem skąd one się tam wzięły). Czuję też sporo mchu (dębowego) przez co moje skojarzenia od razu powędrowały w stronę Grev. Im dalej "w las" tym Mare robi się coraz dziwniejszy i bardziej pokręcony. Czuję jakieś pikle, ogórki w zalewie - ni to kiszone, ni korniszony, a także ciastolinę Playdough. Perfumy z 2013, z tego co wiem nigdy nie były dostępne w szerokiej dystrybucji i w większej ilości.
Pear+Olive - w otwarciu kop w nos z rumianku. Po kilku minutach dołącza bardzo słodka gruszka. Zbliżając się do drydownu zapach robi się dziwnie oleisty, czuć też kokosa - tak jakby kokosowy olejek do opalania. Niespotykana i niezwykle ciekawa propozycja na ciepłą wiosnę i upalne lato. Był dostępny 2 razy - w roku wypustu (2019) i raz wznowiony - w 2017.
Black Grev - sporo lukrecji w otwarciu, może jeszcze z dodatkiem anyżu (nie jestem pewien). Otwarcie jest mocne i generalnie "wali w ryj" - warto odczekać z 5-15 minut zanim np. powącha się rękę na którą nałożyło się testowo Black Grev. Ja czuję wyraźne nawiązanie do Norne (zwłaszcza do wersji z lat 2018-2020) - bardzo dużo goździków (przyprawa). Głównie one, ale też dodatek jodły i czegoś dymnego (niektórzy mówili, że w Black Grev jest Lapsang Souchong - nie mogę tego wykluczyć) sprawia, że od razu pomyślałem o Norne, to jest wg mnie esencja, która buduje Black Grev. Drugi/trzeci kluczowy składnik to herbata - nie jestem jednak pewien, czy jest to dymne Lapsang Souchong (które kiedyś w dużych ilościach występowało w Jeke), czy po prostu mocna, czarna herbata. W głębi kompozycji wyczuwam słynne "slumberade" - pewien wspólny element, którego nie potrafię nazwać wprost, a który łączy sporą ilość perfum Josha Lobb'a - na przykład jest w Sovie, Baque czy starszych odsłonach Jeke. W ogóle mam wrażenie, że Black Grev to daleki kuzyn Sovy - oba są bardzo gęste i nieco mroczne. Trwałość i projekcja doskonałe - na tyle, na ile można je ocenić z używania dekantu.
Generalne wrażenia bardzo pozytywne i chciałbym po pierwsze, żeby Black Grev pojawił się w większej ilości, a po drugie - żeby Josh wypuszczał więcej tego typu kompozycji.
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza."
"Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza."
"Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."