Wtorek, 16 luty 2021, 19:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wtorek, 16 luty 2021, 19:22 przez Lucjan.)
Woda perfumowana Coach Platinum została wydana w 2018 roku. Na kompozycję zapachową, której twórcą jest Bruno Jovanovic, składają się w linii głowy: ananas, jagody jałowca i czarny pieprz; nutami serca są drewno kaszmirowe, geranium i szałwia; nutami bazy są wanilia, skóra, drzewo sandałowe i paczula.
Tak jak nie do końca ujęła mnie podstawowa wersja, Coach EDT, tak Coach Platinum EDP całkiem mi się podoba. Nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby odkryć podobieństwo do Dior Sauvage, które szczególnie widoczne jest zaraz po wybrzmieniu otwarcia. Poźniej, po godzinie-dwóch, Coach Platinum znów idzie swoją drogą. Ogólnie to jest to mocno syntetyczny zapach. Nie uważam tego za wadę, bo na rynku, do którego te perfumy są adresowane, taka estetyka sprawdza się bardzo dobrze. Mam wrażenie, że nic tu nie jest naturalne – zupełnie jak w przypadku Baccarat Rouge 540. Kościec kompozycji jest jakiś miks aromamolekuł, który przez marketing sprzedawany jest jako drewno kaszmirowe i drewno sandałowe. Dla mnie ani to sandałowiec, ani enigmatyczny kaszmir, mimo to, pachnie dobrze. Cały czas majaczy mi się coś na kształt lawendy. No i znów – nie jest to lawenda, coś co zmierza w stronę mięty, ale pachnie jak sztuczna lawenda w Sauvage. To co mocno odróżnia Coach Platinum od Sauvage, to spora dawka syntetycznej, lekkiej wanilii.
Coach Platinum ma niezłe parametry, ale nie dorównuje w żadnym wypadku Dior Sauvage EDT. To na co można liczyć, to jakieś 6-7 (może 8) godzin, z początkowo dobrą projekcją. Zapach zbiera komplementy.
Tak jak nie do końca ujęła mnie podstawowa wersja, Coach EDT, tak Coach Platinum EDP całkiem mi się podoba. Nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby odkryć podobieństwo do Dior Sauvage, które szczególnie widoczne jest zaraz po wybrzmieniu otwarcia. Poźniej, po godzinie-dwóch, Coach Platinum znów idzie swoją drogą. Ogólnie to jest to mocno syntetyczny zapach. Nie uważam tego za wadę, bo na rynku, do którego te perfumy są adresowane, taka estetyka sprawdza się bardzo dobrze. Mam wrażenie, że nic tu nie jest naturalne – zupełnie jak w przypadku Baccarat Rouge 540. Kościec kompozycji jest jakiś miks aromamolekuł, który przez marketing sprzedawany jest jako drewno kaszmirowe i drewno sandałowe. Dla mnie ani to sandałowiec, ani enigmatyczny kaszmir, mimo to, pachnie dobrze. Cały czas majaczy mi się coś na kształt lawendy. No i znów – nie jest to lawenda, coś co zmierza w stronę mięty, ale pachnie jak sztuczna lawenda w Sauvage. To co mocno odróżnia Coach Platinum od Sauvage, to spora dawka syntetycznej, lekkiej wanilii.
Coach Platinum ma niezłe parametry, ale nie dorównuje w żadnym wypadku Dior Sauvage EDT. To na co można liczyć, to jakieś 6-7 (może 8) godzin, z początkowo dobrą projekcją. Zapach zbiera komplementy.