Sobota, 21 kwiecień 2012, 09:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 16 grudzień 2020, 13:38 przez Cookie13.)
![[Obrazek: 797pgCd.jpg]](https://i.imgur.com/797pgCd.jpg)
Nie Dior, nie Guerlain i nie Hermes, lecz właśnie Lalique jest obecnie najlepszą perfumeryjną marką dostępną na półkach sieciowych perfumerii. Przynajmniej moim zdaniem, oczywiście. Po polskiej premierze Hommage a L'Homme, nie znajdzie się jednak chyba zbyt wielu adwersarzy, którzy polemizować będą z postawioną przeze mnie tezą. Bowiem Hommage a L'Homme, to pachnidło, które dystansuje wszystko co wydarzyło się w perfumerii designerskiej od 2006 roku, czyli daty debiutu rynkowego, takich kamieni milowych wśród zapachów, jak Encre Noire czy Terre D'Hermes. Hommage a L'Homme od pierwszych akordów nie pozostawia wątpliwości, że Lalique po raz kolejny stawia na absolutną indywidualność i bezkompromisowość swoich kompozycji. Najnowszy Lalique jest - pomimo braku jakichkolwiek punktów stycznych jeśli idzie o samą kompozycję - dziełem równie osobnym i odrębnym, co np. ubiegłoroczny L'Eau D'Ikar - Sisley. Kto zna Wodę Ikara, wie co mam na myśli. Zarówno w przypadku Sisley'a jak i najnowszego Lalique, mamy do czynienia z naprawdę niekoniunkturalnym podejściem do sztuki zapachowej. Obydwie kompozycje stoją na bardzo wysokim poziomie, i obydwie eksplorują tematy, które są po prostu zbyt trudne dla przeciętnego klienta perfumerii sieci D. Hommage a L'Homme to dzieło Christine Nagel ( np. White - Lalique, Memoire d'homme - Nina Ricci, B-Man - Thierry Mugler ) i Mathilde Bijaoui ( zjawiskowe Tilda Swinton Like This - Etat Libre D'Orange ). Perfumiarki musiały chyba poczuć chemię między sobą, bo wspięły się na poziom iście alchemiczny. Hommage a L'Homme to drzewny przyprawowiec, którego mogę postawić obok nieodżałowanego Gucci Pour Homme czy M7. Ten sam ciężar gatunkowy. Najnowszy Lalique jest drzewno-kwiatowy, czuć szafran, pikantną nutę liści papryki, fiołek i pięknie " posadzony " w tej misternej olfaktorycznej układance, oud. Agar nie dominuje, ale jego obecność jest także mniej zawoalowana, niż np. w przypadku najnowszego Oud Francisa Kurkdijana. W pierwszych godzinach po aplikacji wyczuwam dalekie echa ziołowo-zwierzęcego Complex - Boadicea The Victorious w bardziej ucywilizowanej wersji, zapach jest dymny, dość przy tym suchy i naprawdę wciągający przez swoją złożoną fakturę. Po dobrych kilku godzinach Hommage a L'Homme wysładza się, staje się nieco bardziej elegancki, ale ciągle ze snującą się subtelnie nitką dymu. Trwałość w pierwszym teście wyniosła na mojej skórze ok. 12 godzin, przy optymalnej, ale nie rewelacyjnej projekcji. To oczywiste, że kolejne testy przysporzą więcej wniosków, ale już na tym etapie znajomości z Hommage a L'Homme jestem pod baaardzo dużym wrażeniem tego pachnidła.
---
Recenzja pod poniższym adresem, na stronie 26;
https://issuu.com/dayandnight/docs/czerwiec2012