Wtorek, 17 kwiecień 2012, 20:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 13 styczeń 2021, 14:55 przez pblonski.)
![[Obrazek: 375x500.6429.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.6429.jpg)
Kolejny piękny zapach Czech & Speake. Zapach z brodą, ale w jak najbardziej pozytywnym sensie tego stwierdzenia. Jego piękno wydaje się ponadczasowe, tak jak klasycznego Habit Rouge Guerlaina, choć proweniencja tego piękna jest brytyjska. Słowo daję, że czuć w No. 88 coś z dawnej statecznej elegancji czasów Tolkiena, Lewisa czy Bertranda Russela. To samo mógłbym powiedzieć o innym zapachu tej marki - Frankincense & Myrrh, z którym No. 88 ma sporo wspólnego. (Oxford & Cambridge również ma coś z tej brytyjskiej magii, ale wyraźniej różni się nutami.)
Oba te zapachy dzielą podobny akord złożony z lawendy (nadającej obu lekko fougerowy posmak), sandału i chyba odrobiny mchu dębowego - nie wiem jak jest naprawdę, ale piszę jak czuję. W każdym razie podobieństwo obu jest ewidentne i w obu przypadkach kojarzy się bardzo angielsko.
W przeciwieństwie do klasycznych perfum Guerlain czy Chanel te dwie kompozycje starzeją się z większym wdziękiem i wygrywają nawet nie jakimś niesamowitym kunsztem perfumiarskim (choć tego im nie brakuje) co ogromnym urokiem. Po prostu wąchasz i przenosisz się w świat Oxfordu i Cambridge czasów Russela i Wittgensteina. (Sorry za te kliszowate wstawki, ale na lepsze mnie w tej chwili nie stać.)
Nuty oficjalne (z basenotes) wyglądają następująco:
Top Notes
Bergamot, Geranium
Middle Notes
Rose Otto, Cassie, Frangipani
Base Notes
Vetiver, Sandalwood
W No. 88 pierwsze skrzypce gra róża. Otwarcie jest bergamotkowo-różane, ale dość mroczne. Od samego początku czuć też charakterystyczny dla marki akord, o którym pisałem wyżej. Jest bardzo bogato. Róża jest słodkawa, trochę jakby konfiturowa, trochę drzewna, trochę jakby kadzidlana (combo wcale nie tak różne od JXXV). Jest też lekka nuta jakby gumy coś a la Bvlgari Black, choć bardzo krótko. Róża jest oczywiście wyraźna, ale nie tak bezczelna jak w Lyricu czy Lumiere Noire. Otwarcie i nuty serca są bardzo, bardzo złożone i dla doświadczonych nosów może to być prawdziwa uczta. W sercu czuć też sporą ilość geranium - dochodzę do wniosku, że nie lubię tej nuty, ale dla tak pięknego zapachu, mógłbym to jakoś przeboleć. W bazie czuję głównie pudrowy sandałowiec w starym stylu. Klasyczność tego zapachu zupełnie mi nie doskwiera i nosi mi się go 10 razy przyjemniej niż cokolwiek od Chanel czy Guerlaina. A kwestia czy założyłbym go do ludzi czy nie... Nie wiem, szczerze mówiąc, ale od tego mam całą masę innych rzeczy.
Perfumy są na mocne sześć. Bardzo się cieszę, że nie pozbyłem się swojego zestawu próbek Cz&S, bo jak testowałem te zapachy jeszcze kilka lat temu, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Z kolei na Allegro widziałem kiedyś jak ktoś pozbywał się Frankincense & Myrrh za tzw. psie pieniądze. Jak ja teraz żałuję, że go nie kupiłem. Z tej dwójki wybrałbym chyba właśnie F&M ze względu na to, że nie ma geranium. A do kompletu dobrałbym jeszcze O&C. Myślę, że prędzej czy później oba trafią do mojej kolekcji.
Z ciekawostek, czytałem gdzieś, że No. 88 to ulubiony zapach Toma Forda.