Bvlgari - Le Gemme - Gyan EDP (2016)

[plq]

Bvlgari Gyan to orientalno-drzewne perfumy dla mężczyzn wydane w 2016 roku.
Twórcą kompozycji zapachowej jest Jacques Cavallier.
Skład zaczerpnięty ze strony producenta: jaśmin sambac , serce indonezyjskiej paczuli i kadzidło.

[luk233]

Piszę na podstawie dekantu z rozbiórki zorganizowanej przez @"bejo82"

Zacznę od tego, że producent jak i fragrantica klasyfikują zapach jako męski, podczas gdy dla mnie to raczej klasyczny unisex - trudno przypisać damskie czy też męskie cechy temu zapachowi.

Otwarcie jest absolutnie spektakularne - tak powinien otwierać się zapach za 300 eur. Piękny, żywy męski jaśmin. Wspaniała koncepcja.
Gdyby utrzymał poziom w kolejnych fazach to byłby to kandydat do mojego prywatnego top10.
Niestety dalej jest już "tylko" dobrze. W drydownie Gyan przypomina mi Scent Intense od CoSTUME NATIONAL. Gyan brzmi jak lepiej zmieszana, delikatniejsza, oparta na lepszej jakości składnikach wersja Scent intense.

Zapach raczej całoroczny, office-firendly, business casual i garnitur.

... i to chyba na tyle. U mnie testy trwają.

4+/6

[lucbach]

Moje wrażenia również na podstawie odlewki od @"bejo82" - dzięki, inaczej pewnie bym zapachu nigdy nie poznał.

Pamiętam swoje pierwsze słowa po premierowej chmurze: "o tak, o tak, jest dobrze..." . Otwarcie jest przepiękne, wysokiej jakości, doskonały blend, przynosi mi na myśl - mimowolnie - że jest drogo (zresztą zgodnie z rzeczywistością ). Podpisuję się również obiema rękami pod obserwacją @luk233 - jest klasycznie unisexowo, tzn. widzę w nim i eleganckiego mężczyznę, i piękną kobietę, i żadnego z nich nie posądzam o to, że zawinął flakon swojej drugiej połówce.

Co do podobieństw: może to będzie zbytnie nadużycie, ale Gyan koresponduje mi jakoś bardzo z Herodem od Parfums de Marly (określiłbym je jako siostrzane, gdzie Gyan to świeższa, bardziej witalna siostra) oraz z którymś zapachem z serii Cologne Intense od Jo Malone, ale nie mam niestety możliwości sprawdzenia ręka w rękę.

Niestety z czasem Gyan gaśnie, staje się bardzo bliskoskórny oraz prostolinijny, rzekłbym niefachowo, że "zamula". I w tym punkcie mnie rozczarował. Mimo wszystko to doskonałe pachnidło i, jak już wspomniałem, otwarcie ma nieziemskie.

Ode mnie bardzo mocne 5.

[Tournemire]

Napaliłem się na ten zapach, bo skład (szczególnie 2/3 składu czyli jaśmin i kadzidło) i opinie tu i tam dawały nadzieję na coś wspaniałego.
I tu pożalę się na kalectwo węchu po covidzie. Nos mi się przekalibrował, i nie czuję paczuli. Nie wiem o co chodzi - czuję pierwsze uderzenie zapachu i za sekundę mam odcięcie węchu. Do tego paczula jest zniekształcona, capi skisłą ziemią.. a za chwilę już niczego nie czuje. Sprawdziłem to na Patchouly od Profumum, od Zegny, na Coromandel, ciut lepiej jest z paczulą od Nicolai, i ni stąd ni zowąd całkowicie normalnie czuję Jovoy Private Label, ale może tam ziemskiem wetiwer tak daje, a nie paczula?
Wku…. mnie to. Ma ktoś podobne problemy?

Przepraszam, że post nietreściwy o Gyan, ale niemal go nie czuję. Jeden tylko taki komentarz na anglojęzycznej Fragrze jest, że gościu też nie czuje
A słupki prezentują parametry jako ponadprzeciętne.
Wczoraj zapodałem taka samą ilość amouagowej Overture i dawał aż za bardzo.
Tu zdążyłem poczuć lekko kwiatowy jaśmin i tyle. Bezpłciowe to a tyle głosów, że męskie, i to mocno.

[KrzysiekPL]

Paczula jest i to wyraźna. Taka skórzano-drzewna. Bez elementów piwnicznych, pleśniowych, bagiennych, ziemistych itp. Parametry są bardzo dobre, ale nie atomowe. Ta paczula nie ma krzyczeć. To są perfumy eleganckie, charakterne ale z klasą.

Życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia.

[wahoo]

Napaliłem się na ten zapach, bo skład (szczególnie 2/3 składu czyli jaśmin i kadzidło) i opinie tu i tam dawały nadzieję na coś wspaniałego.
I tu pożalę się na kalectwo węchu po covidzie. Nos mi się przekalibrował, i nie czuję paczuli. Nie wiem o co chodzi - czuję pierwsze uderzenie zapachu i za sekundę mam odcięcie węchu. Do tego paczula jest zniekształcona, capi skisłą ziemią.. a za chwilę już niczego nie czuje. Sprawdziłem to na Patchouly od Profumum, od Zegny, na Coromandel, ciut lepiej jest z paczulą od Nicolai, i ni stąd ni zowąd całkowicie normalnie czuję Jovoy Private Label, ale może tam ziemskiem wetiwer tak daje, a nie paczula?
Wku…. mnie to. Ma ktoś podobne problemy?

Dokładnie te same. Zapisałem sobie w notatkach właśnie to przytłumienie węchu przy pierwszym kontakcie z tymi perfumami i określenie "przezroczystego" początku. A że to problem tylko z moim (i Twoim ) węchem potwierdziła żona: Gyan było czuć w całym domu. Również nawet wpadł mi w rękę sample Patchouli od Nicolai w czasie testów Gyana i nie musiałem nawet go używać, żeby upewnić się, że z wyczuciem charakterystycznej paczuli tam nie mam najmniejszego problemu - wystarczyło go otworzyć.
Gyan sam w sobie ma dość prostą konstrukcję, ale też i całkiem atrakcyjną. Po otwarciu, gdy węch już powrócił, czuć ciekawy mix przypraw przebijający się z tła. Zapach, mimo ciężkich nut, cały czas pozostawał na swój sposób dość rześki. Coś mi ewidentnie przypominał, ale za nic nie mogłem sobie przypomnieć co to było.
4+/6

[Tournemire]

Dzięki za odzew Koledzy (jeśli @wahoo miałeś podobnie, to czuję się uspokojony, identycznie dla mnie początek jest „przezroczysty”)
Będę wracał do Gyan, bo to co udało mi się poczuć (po ogrzaniu skóry oddechem) było atrakcyjne, klasowe.
Ostatnio nie testuje na nadgarstku, bo zauważyłem wady tej metody. Ręka zbyt często wędruje do nosa, ale też za blisko i łatwo nabawić się olfactory fatigue.
Niby można więcej niuansów wyłapać, ale w ostatecznym rachunku to zniekształca odbiór zapachu. Ostatecznie perfumy nosimy globalnie, wiec do testów psikam między klatą a szyją raz, dwa razy i tak testuję. Wczoraj na pewniaka zaaplikowałem 3 szpryce Gyan i czekam aż zapach mnie otoczy, zachwyci, i tak mogłem sobie czekać dałem na nadgarstek i też prawie nic, a nie wierzę, że jakiekolwiek perfumy mogą być tak słabe.
@KrzysiekPL wiesz - covid miałem w marcu, tyle że tamtego roku. Węch mi wracał z 5 miesięcy, ale coś mi się tam upośledziło. Najbardziej dotyczy to paczuli, ale może też innych molekuł. Zapachy bez paczuli wyczuwam tak, jak je zapamiętałem sprzed choroby.
Tak czy siak - dzięki. Dam znać, jak mi się odmieni

[Tournemire]

Nie piszecie, chociaż rozbiórki poszły, to napiszę pod sobą i trudno.
Nie zdarzyło się dotąd żeby jakieś perfumy tak zyskały u mnie w krótkim czasie (nie minął miesiąc odkąd je poznałem)
A tu jest jazda rollercoasterem. Od rozczarowania przy pierwszym niuchu do blisko-zachwytu obecnie. Nawet był już na straganie, ale został wycofany
Kilkukrotnie zakładałem je na wieczór, po kąpieli do chilloutu w szlafroku przed TV. Przyjemniaczek. Wreszcie nos i mózg złapały koordynację z Gyan, czuję go, podoba mi się i robi mi on robotę, absolutnie nie dziwię się żonie….
Kojarzy mi się z kolorem białym, chyba nawet nie przez jaśmin, tylko luksus ma ten kolor. Podobnie czuję Coromandel, też na biało, tam jednak przez wyraźną nadpleśniałą białą czekoladę. Chanel jest poważniejszy i elegantszy, zaś Gyan odprężony, wyluzowany, jak opalony milioner w białej polówce.
Czuję się w nim zapachowo atrakcyjny, ale on nie krzyczy „czuj jak bosko pachnę..”, jest totalnie niezobowiązujący, nienapastliwy, a przez to jeszcze bardziej pociągający. Przystojniak Gyan.
Rozważam najwyższą notę, prywatnie daję mu 8,5/10 z tendencją zwyżkową.

[myk]

Pierwsze spotkanie z Gyanem nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia. Po ok. roku ponowiłem testy i tym razem mam zupełnie inny odbiór. Nie jestem fanem paczuli, bo zazwyczaj towarzyszą jej nuty piwniczne, pleśniowe, ziemiste, ale w Gyan paczula jest jakby wydestylowana że wszystkich brudnych nut i jest lekko słodkawa w odbiorze. Pachnie to znakomicie, taką samą paczulę czułem w Gris Dior, ale tam była z dodatkiem róży i mchu dębowego, co nie do końca mi pasowało. Z oceną się wstrzymam do czasu wykończenia dekantu, ale na pewno będzie wysoko.