Piątek, 30 marzec 2012, 00:57
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 28 grudzień 2020, 17:50 przez pblonski.)
No... Po kilkudziesięciu godzinach testów mogę pokusić się o ocenę.
Black Soul to rzeczywiście zapach w stylu "1Million". Uwielbiam te porównanie.
Okazuje się, że 1Million uchodzi już za "wzorzec" zapachu wieczorowo-klubowego, bo gdzie nie wejdę, prawie wszędzie czytam te porównania
Ale tym razem nie da się uniknąć analogii. Faktycznie, te dwa zapachy mają ze sobą wiele wspólnego.
Mroczno-słodkawy, ale na pewno męski. O ile w 1Million wyraźnie czuć owoce (chyba wiśnie), w Black Soul prym wiodą jakieś ziołowe nuty.
Zupełnie chybionym moim zdaniem, jest porównanie otwarcia BS do zapachu gumy do żucia.
Otwarcie rzeczywiście może wydawać się dość "wesołe", ale już po pół godzinie, "wesołość" przechodzi do historii.
Potem robi się przytulnie, ciepło i czekoladowo-drzewnie, choć czekolady w "spisie" składników nie znalazłem. Widocznie moja skóra nadaje BS czekoladowy ton
Trwałość i projekcja na bardzo dobrym poziomie. Napiszę, że niewiele ustępuje tym cechom zapachowi 1Million, a ten, uchodzi za wyjątkowo trwałą wodę.
Na koniec, pokuszę się na porównanie Black Soul z jego młodszym bratem z przydomkiem "Imperial".
Cóż... Ciekawe jest to, że chyba bardziej odpowiada mi jednak Black Soul.
Jest troszkę lżejszy, a przy okazji bardziej "przejrzysty".
Poszczególne fazy rozwoju jakby wyraźniej ewoluowały, gdzie w Imperialu, zlewają się w bardziej mroczną i cieplejszą masę.
Być za sprawą palonej kawy, którą "dorzucono" do BS, a która troszkę zgwałciła pozostałe składniki.
Imperial jest jakby wersją "Intense" Black Soul. Mocniejszy, cięższy, i jeszcze trwalszy.
Oba zapachy bardzo lubię, ale jak na razie, szala moich preferencji przechyla się lekko w stronę Black Soul.
Za to flakon i opakowanie wersji Imperial naprawdę wymiata.
Matowa puszka wraz z matowym flakonem, ze złotymi dodatkami robią większe wrażenie, niż połyskujący Black Soul.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z posiadania tych Lapidusów. To takie "Misie-tulisie" na chłodniejsze dni i do klubu.
Ciepłe, milusie i zdecydowanie przyciągają płeć piękną...
Widać, że Ted wreszcie ruszył dupsko i z produkcji "naftaliny", przerzucił się na komponowanie bardziej współczesnych woni.
Zważywszy, że za te dwie setki w sumie zapłaciłem około 50 funtów, jestem z nich bardziej zadowolony, niż z pojedynczej sety Dior Homme Intense,
która kosztowała tyle samo, a czuję się w nim, jak wymalowana ciota w garsonce i kopertówce pod pachą...
Black Soul to rzeczywiście zapach w stylu "1Million". Uwielbiam te porównanie.
Okazuje się, że 1Million uchodzi już za "wzorzec" zapachu wieczorowo-klubowego, bo gdzie nie wejdę, prawie wszędzie czytam te porównania
Ale tym razem nie da się uniknąć analogii. Faktycznie, te dwa zapachy mają ze sobą wiele wspólnego.
Mroczno-słodkawy, ale na pewno męski. O ile w 1Million wyraźnie czuć owoce (chyba wiśnie), w Black Soul prym wiodą jakieś ziołowe nuty.
Zupełnie chybionym moim zdaniem, jest porównanie otwarcia BS do zapachu gumy do żucia.
Otwarcie rzeczywiście może wydawać się dość "wesołe", ale już po pół godzinie, "wesołość" przechodzi do historii.
Potem robi się przytulnie, ciepło i czekoladowo-drzewnie, choć czekolady w "spisie" składników nie znalazłem. Widocznie moja skóra nadaje BS czekoladowy ton
Trwałość i projekcja na bardzo dobrym poziomie. Napiszę, że niewiele ustępuje tym cechom zapachowi 1Million, a ten, uchodzi za wyjątkowo trwałą wodę.
Na koniec, pokuszę się na porównanie Black Soul z jego młodszym bratem z przydomkiem "Imperial".
Cóż... Ciekawe jest to, że chyba bardziej odpowiada mi jednak Black Soul.
Jest troszkę lżejszy, a przy okazji bardziej "przejrzysty".
Poszczególne fazy rozwoju jakby wyraźniej ewoluowały, gdzie w Imperialu, zlewają się w bardziej mroczną i cieplejszą masę.
Być za sprawą palonej kawy, którą "dorzucono" do BS, a która troszkę zgwałciła pozostałe składniki.
Imperial jest jakby wersją "Intense" Black Soul. Mocniejszy, cięższy, i jeszcze trwalszy.
Oba zapachy bardzo lubię, ale jak na razie, szala moich preferencji przechyla się lekko w stronę Black Soul.
Za to flakon i opakowanie wersji Imperial naprawdę wymiata.
Matowa puszka wraz z matowym flakonem, ze złotymi dodatkami robią większe wrażenie, niż połyskujący Black Soul.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z posiadania tych Lapidusów. To takie "Misie-tulisie" na chłodniejsze dni i do klubu.
Ciepłe, milusie i zdecydowanie przyciągają płeć piękną...
Widać, że Ted wreszcie ruszył dupsko i z produkcji "naftaliny", przerzucił się na komponowanie bardziej współczesnych woni.
Zważywszy, że za te dwie setki w sumie zapłaciłem około 50 funtów, jestem z nich bardziej zadowolony, niż z pojedynczej sety Dior Homme Intense,
która kosztowała tyle samo, a czuję się w nim, jak wymalowana ciota w garsonce i kopertówce pod pachą...