Witajcie! Jakie perfumy kojarzą się Wam z zaczarowanym lasem? Coś magicznego, dzikiego, naturalnego, i najlepiej nietuzinkowego. Mrocznych opcji jest cała masa, więc fajnie jakby to było coś "jasnego"
Niektóre niekoniecznie „jasne”, ale jeżeli mówimy o magicznym i niesamowitym lesie to moim zdaniem nie może zabraknąć:
- Slumberhouse Norne,
- Hendley Fume.
Z takich jaśniejszych:
- Serge Lutens - Fille en Aiguilles,
- Profumum Roma Arso,
- Imaginary Authors - Cape Heartache.