Poniedziałek, 15 lipiec 2019, 01:25
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 25 styczeń 2021, 15:28 przez pblonski.)
Mając już wcześniejsze o parę lat (bo przy ilości posiadanych przeze mnie flakonów i nadeksploatacji ulubieńców, tyle wytrzymała u mnie setka) doświadczenia z Brutalem Grand od Miraculum, poszedłem ostatnio uzupełnić zapasy. W moim koszyku znalazł się między innymi Brutal Grand, wersja EDC, już od La Rive. No i mnie bestia zaskoczyła.
Otóż, La Rive niebieskiego Brutala bezlitośnie zreformulowało. Moim skromnym zdaniem - na plus, ale o tym niżej.
Po pierwsze - to już nie jest ta mocno projektująca wersja sklonowanego Szefa Szarego, oj nie. Nadal czuć w nim charakterystyczną "szarlotkę" - jabłko, ale nie zielone, bardziej pieczone, cynamon, wanilię i odrobinę goździka w tle. Wszystko ładnie dopięte odrobiną cedru. To następuje jednak dopiero po chwili, kiedy rozproszy się otwarcie. Mocne, w pierwszych sekundach spirytusowe, zaś przez kolejnych kilkanaście - do prawie trzydziestu minut - animalistyczne otwarcie.
Woń, którą wyczułem, najłatwiej byłoby mi opisać jako piżmaka - szczura takiego, który rurami dotarł do piekarni, wlazł do kadzi z ciastem i cudem uniknął zapieczenia w strucli cynamonowo - jabłkowej. Nuty te utrzymują się i później, ale jedynie w chwilach, gdy krew zaczyna krążyć żwawiej.
Owszem, zostało w tym trochę - a nawet więcej niż trochę, z Szarego. Ale to piżmo, które według La Rive miało się ujawniać w bazie, zaś organoleptycznie atakuje mocno w otwarciu, na tyle zmieniło charakter tego zapachu, że dla mnie przestał być bezczelnym klonem beznadziejnie bezpiecznego waniliowca. Teraz to jest waniliowiec w rui. Sztywny strudel godowy. I to mu poczytuję za zaletę.
By jednak nie było tak miło - ten nowy, bardziej jajeczny Grand okazuje się impotentem w kwestii projekcji. Przy aplikacji na klatkę piersiową, zgięcia łokci i nadgarstki (4 solidne krople ze splasha, coś naokoło mililitra) zapach jest dla mnie samego ledwo wyczuwalny, jeśli nie zbliżę ręki do twarzy, poza morderczym otwarciem. Być może to kwestia zmęczenia węchu tym początkowym szczurem, albo po prostu jest to jeden z tych zapachów, które czuje otoczenie, a nie koniecznie nosząca go osoba.
Otóż, La Rive niebieskiego Brutala bezlitośnie zreformulowało. Moim skromnym zdaniem - na plus, ale o tym niżej.
Po pierwsze - to już nie jest ta mocno projektująca wersja sklonowanego Szefa Szarego, oj nie. Nadal czuć w nim charakterystyczną "szarlotkę" - jabłko, ale nie zielone, bardziej pieczone, cynamon, wanilię i odrobinę goździka w tle. Wszystko ładnie dopięte odrobiną cedru. To następuje jednak dopiero po chwili, kiedy rozproszy się otwarcie. Mocne, w pierwszych sekundach spirytusowe, zaś przez kolejnych kilkanaście - do prawie trzydziestu minut - animalistyczne otwarcie.
Woń, którą wyczułem, najłatwiej byłoby mi opisać jako piżmaka - szczura takiego, który rurami dotarł do piekarni, wlazł do kadzi z ciastem i cudem uniknął zapieczenia w strucli cynamonowo - jabłkowej. Nuty te utrzymują się i później, ale jedynie w chwilach, gdy krew zaczyna krążyć żwawiej.
Owszem, zostało w tym trochę - a nawet więcej niż trochę, z Szarego. Ale to piżmo, które według La Rive miało się ujawniać w bazie, zaś organoleptycznie atakuje mocno w otwarciu, na tyle zmieniło charakter tego zapachu, że dla mnie przestał być bezczelnym klonem beznadziejnie bezpiecznego waniliowca. Teraz to jest waniliowiec w rui. Sztywny strudel godowy. I to mu poczytuję za zaletę.
By jednak nie było tak miło - ten nowy, bardziej jajeczny Grand okazuje się impotentem w kwestii projekcji. Przy aplikacji na klatkę piersiową, zgięcia łokci i nadgarstki (4 solidne krople ze splasha, coś naokoło mililitra) zapach jest dla mnie samego ledwo wyczuwalny, jeśli nie zbliżę ręki do twarzy, poza morderczym otwarciem. Być może to kwestia zmęczenia węchu tym początkowym szczurem, albo po prostu jest to jeden z tych zapachów, które czuje otoczenie, a nie koniecznie nosząca go osoba.
<!-- m --><a class="postlink" href="https://www.fragrantica.com/member/832764/">https://www.fragrantica.com/member/832764/</a><!-- m -->