Czwartek, 14 kwiecień 2022, 20:40
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Czwartek, 14 kwiecień 2022, 20:41 przez Morawski. Edytowano łącznie: 1)
Obydwa zapachy świetne i bardzo unikatowe. Tytoń w takim wydaniu w mainstreamie nie jest często spotykany, więc są to takie perfumy, którymi naprawdę można zainteresować otoczenie. Mugler znany jest mi od dłuższego czasu, a teraz miałem okazję sprawdzić Naxosa. I ku mojemu zaskoczeniu - wybieram z tej dwójki Pure Havane.
Oddam Naxosowi to, co trzeba: jest to kompozycja z większą głębią niż Mugler. Xerjoff ma też lepsze parametry - spryskałem się późnym popołudniem, wróciłem do domu przed północą, wziąłem prysznic, a rano zapach był jeszcze wyczuwalny na nadgarstku. Pytanie, czy taka trwałość jest mi do czegoś potrzebna, to inna sprawa. Pure Havane trwałość dobra, ze spokojniejszą, ale konsekwentną projekcją.
Natomiast Naxos po kilku godzinach zaczyna mieć dla mnie jakąś lekko syntetyczną nutę, którą kojarzę raczej z perfumami ze średniej półki. Jest ona wyczuwalna od czasu do czasu i przede wszystkim z najbliższej odległości. Raczej niemożliwa do zauważenia przez otoczenie, ale mi trochę przeszkadza. To samo miałem z Mefisto Gentiluomo.
Pure Havane natomiast wygrywa dla mnie bardziej "konsekwentnie pachnącą" bazą i pięknym wiśniowym otwarciem, które kojarzy mi się z wycofanymi już papierosami Djarum Cherry.
Kwestia ceny w sumie bez znaczenia, bo zaraz Xerjoffy będzie można dostać taniej niż niektóre flankery A*Mena.
Oddam Naxosowi to, co trzeba: jest to kompozycja z większą głębią niż Mugler. Xerjoff ma też lepsze parametry - spryskałem się późnym popołudniem, wróciłem do domu przed północą, wziąłem prysznic, a rano zapach był jeszcze wyczuwalny na nadgarstku. Pytanie, czy taka trwałość jest mi do czegoś potrzebna, to inna sprawa. Pure Havane trwałość dobra, ze spokojniejszą, ale konsekwentną projekcją.
Natomiast Naxos po kilku godzinach zaczyna mieć dla mnie jakąś lekko syntetyczną nutę, którą kojarzę raczej z perfumami ze średniej półki. Jest ona wyczuwalna od czasu do czasu i przede wszystkim z najbliższej odległości. Raczej niemożliwa do zauważenia przez otoczenie, ale mi trochę przeszkadza. To samo miałem z Mefisto Gentiluomo.
Pure Havane natomiast wygrywa dla mnie bardziej "konsekwentnie pachnącą" bazą i pięknym wiśniowym otwarciem, które kojarzy mi się z wycofanymi już papierosami Djarum Cherry.
Kwestia ceny w sumie bez znaczenia, bo zaraz Xerjoffy będzie można dostać taniej niż niektóre flankery A*Mena.