Sobota, 30 marzec 2019, 14:37
Amber Kiso to woda perfumowana dla kobiet i mężczyzn od nowojorskiej marki D.S. & Durga. Perfumy zostały wydane w 2018 roku, a ich autorem jest David Seth Moltz. Nuty:
Głowa: cedr, kadzidło, cyprys
Serce: klon, paczula, irys
Baza: hinoki, skóra, mech
![[Obrazek: amber_kiso_edp_50_ml_ds_durga_1024x1024....1547163275]](https://cdn.shopify.com/s/files/1/0831/7127/products/amber_kiso_edp_50_ml_ds_durga_1024x1024.jpg?v=1547163275)
(źródło: http://www.aedes.com)
Do Kiso mam dość mieszane odczucia. Z jednej strony, wydaje mi się to ich najlepsza premiera od 2 lat, z drugiej, zapach eksploruje dość już oklepany temat duetu irys-skóra, przy czym tutaj schodzi dość mocno w klimaty skóry hiszpańskiej - eleganckiej, nieco kwiatowej, nieco słodkiej i benzynowej.
I właściwie to nic zauważalnie nowego nie wnosi, jest za to warsztatowo bardzo udana - przejścia są płynne, ewolucja jest wyraźna, da się bez problemu odróżnić pierwszy plan od tła. Chociaż zapach jest ociężały, to miejscami zdaje się wręcz wibrować.
Co więcej, ta irysowa skóra nie jest tak całkowicie wyelegantowana i "butikowa" - ma w sobie coś buntowniczego i szorstkiego. Tutaj podejrzewałbym bazę opartą na solidnej dawce oleistego, ciężkiego cedru. Przez to zapach kojarzy mi się trochę z takim rockmanem - odstawionym, ale jednocześnie "twardym" i bezkompromisowym.
Na koniec dodam tylko (w razie, gdyby ktoś z mojego opisu nie wyłapał), że piramidę, którą producent zaproponował odwróciłbym tzn. w otwarciu czuję najwięcej skóry (+ brzozę, o której Durga nie wspomina), potem jest w istocie irysowe serce, zaś baza to oleisty cedr (prawdopodobnie texas). I to wszystko przez dobre 12 godzin, z czego 5 całkiem przyzwoitej projekcji na długość ramion.
Głowa: cedr, kadzidło, cyprys
Serce: klon, paczula, irys
Baza: hinoki, skóra, mech
![[Obrazek: amber_kiso_edp_50_ml_ds_durga_1024x1024....1547163275]](https://cdn.shopify.com/s/files/1/0831/7127/products/amber_kiso_edp_50_ml_ds_durga_1024x1024.jpg?v=1547163275)
(źródło: http://www.aedes.com)
Do Kiso mam dość mieszane odczucia. Z jednej strony, wydaje mi się to ich najlepsza premiera od 2 lat, z drugiej, zapach eksploruje dość już oklepany temat duetu irys-skóra, przy czym tutaj schodzi dość mocno w klimaty skóry hiszpańskiej - eleganckiej, nieco kwiatowej, nieco słodkiej i benzynowej.
I właściwie to nic zauważalnie nowego nie wnosi, jest za to warsztatowo bardzo udana - przejścia są płynne, ewolucja jest wyraźna, da się bez problemu odróżnić pierwszy plan od tła. Chociaż zapach jest ociężały, to miejscami zdaje się wręcz wibrować.
Co więcej, ta irysowa skóra nie jest tak całkowicie wyelegantowana i "butikowa" - ma w sobie coś buntowniczego i szorstkiego. Tutaj podejrzewałbym bazę opartą na solidnej dawce oleistego, ciężkiego cedru. Przez to zapach kojarzy mi się trochę z takim rockmanem - odstawionym, ale jednocześnie "twardym" i bezkompromisowym.
Na koniec dodam tylko (w razie, gdyby ktoś z mojego opisu nie wyłapał), że piramidę, którą producent zaproponował odwróciłbym tzn. w otwarciu czuję najwięcej skóry (+ brzozę, o której Durga nie wspomina), potem jest w istocie irysowe serce, zaś baza to oleisty cedr (prawdopodobnie texas). I to wszystko przez dobre 12 godzin, z czego 5 całkiem przyzwoitej projekcji na długość ramion.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel