The Different Company - Santo Incienso, Sillage Sacré

[Lucjan]

Za polską Fragrą Santo Incienso, Sillage Sacré marki The Different Company to drzewne perfumy dla kobiet i mężczyzn wydane w 2017 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Alexandra Monet. Nutami głowy są kalabryjska bergamotka, petitgrain i gałka muszkatołowa; nutami serca są gwajakowiec lekarski, cedr atlaski i hedione; nutami bazy są kadzidło, mirra, piżmo, wetyweria i drzewo gwajakowe.

[jaro_]

Spróbuję coś skrobnąć w temacie. Ciekawe są te perfumy. Prawdziwy uniseks. Niektórzy producenci właśnie tak klasyfikują swoje wody, choć jak dla mnie pierwiastek określający płeć jest w ich produktach często jednoznacznie widoczny. Tych nie nazwałbym ani męskimi, ani kobiecymi. Gdybym jednak miał wskazać kolejność grupy docelowej to byłoby to: "dla kobiet i mężczyzn".
Przy otwarciu mamy cytrusy (deklarowana bergamotka) ale główny składnik, który wyczuwam w tej wodzie to oczywiście kadzidło. Na tle tych które dane było mi już poznać jest ono przyjazne i że tak powiem, niekontrowersyjne. Gdy chcę odpocząć od słodziaków typu Ultra Male czy One Million (choć lubię je) aplikacja tych perfum jest świetnym pomysłem.
Moje skojarzenie? Incienso jest jak błysk słońca na klindze miecza. Świetliste i świeże jednak wcale nie groźne i nie zdystansowane.
Projekcja u mnie średnia, ale to tak na razie napisane, bo dużo nowych rzeczy zdaje mi się słabo projektować a później odbiór często mi się zmienia. Za to gdy już osiądą na skórze to trwają i trwają ponad 30 godzin i nie zmienia tego nawet prysznic.
Czy chciałbym stać się właścicielem pełnowymiarowego flakonu? Tego jeszcze nie wiem, dlatego chciałbym jeszcze raz podziękować Arturowi za możliwość poznania pierwszego zapachu od The Different Company .

[faxide]

Bardzo dobry zapach, taki wesoly kadzidlowiec
Dla mnie mix ELDO Hermann a Mes Cotes z Liquides Imaginaries Sancti. Stawiam mocne i zdecydowane 5

[Mloox]

Po kilku dniach używania muszę napisać, że bardzo przyjemnie się go nosi.
Sam zapach trzeba pochwalić jest świetnie skrojony. Otwarcie bardzo cytrusowe na sposób cierpki, pieprzny z posmakiem mocno przejrzałej skórki cytrynowej co daje specyficzny efekt. Lekka pieprzność oraz ostrość bergamotki w połączeniu z już na poczatku wyczuwalnym i świetnie przedstawionym kadzidłem nasunęły mi skojarzenie z Rock Crystal Oliviera Durbano. Zapach raczej łatwy, lekki i przyjemny ale tak że dość charakterystyczny z zaakcentowaną i przewodnią nutą, która bardzo przypomina mi Rive de Amber Toma Forda. Właściwie po za otwarciem są bardzo podobne. RdA jest minimalnie bardziej słodszy, cieplejszy i wyraźnie miększy z bardziej zaakcentowanym kadzidłem (lepiej projektuje jest lepiej wyczuwalny). TDC jest przejrzysty, trochę surowszy, bardzo naturalny, z wyczuwalnym piżmem, idealnie zmieszany, bardzo pozytywnie nastraja i robi to z klasą.
Jeśli chodzi o parametry to mam z tym mały problem. Jak na ekstrakt mogło by być lepiej z projekcją, po godzinie raczej delikatna i spada. Za to trwałość przeciwnie, bliskoskórnie zapach wyczuwalny naprawdę długo.
Całościowo zapach oceniam bardzo wysoko.

[Bear Nose]

Otwarcie zapachu to bergamotka pachnie sokiem i jakby skorka z niej i pachnie tak prawdziwie jakbym miał przed nosem w rękach ten owoc –uzależnia od wąchania te bergamotka i gałkę muszkatołową na „drugim planie”, która kojarzy mi się z orientalną przyprawą(?). Bergamotka maleje w swojej projekcji i wyczuwam nutę drzewną i coś słonego, następnie znowu wychodzi przed szereg bergamotka i co czuję jakby lekką słodką drewnianą spaleniznę, która nic a nic nie przytłacza. Pojawia się znowu bergamotka, czuje tą skórkę z tej bergamotki jest taka naturalnie świeża, ten zapach jest według mnie ciekawie wymieszany. Zapach kojarzy mi się z wrażliwymi osobami na spotkaniach w miejscach prywatnych przy białym drewnianym okrągłym mały stoliku i krzesłach z komfortowymi siedziskami i oparciami z wyszukanej jakości materiału o porze dnia między 7 a 12 godziną w słoneczny dzień z nagrzanym powietrzem w jakimś ogrodzie wśród drzew z owocami i różnymi roślinnościami gdzie jest wysoka wilgotność powietrza i wysoką temperatura powietrza, wszystko to powoduje mieszankę tej kompozycji…zapachowej . Po 15 minutach wyczuwam wetiver i mirre i piżmo , ale to ładnie ( w każdej z trzech faz zapachu ) pachnie! Zapach na bliskie spotkania „nie piątego stopnia ) wiosną i latem. Jak wącham ten zapach czuję się jakbym był w jakimś przepięknym tajemniczym miejscu słonecznym miejscu nie wiem jakby w raju Nie spodziewałem się że tak niesamowicie ten zapach dla mnie pachnie . Zapach w opisie jest jako męski i damski, według mnie bardziej powiewa w stronę męską .Test nadgarstkowy ,Ocena moja to 5.

[Arsenicum]

Nie znalazłem tematu dotyczącego Le 15, ale podobno Santo Incienso to w sumie 15-tka, tylko po reformulacji.

Dziś poszedł ostatni psik z próbki - testowałem te perfumy dość intensywnie, ale działo się to w moim perfumowym regresie, kiedy nie potrafiłem wyłuskać z kompozycji ani jednej nuty. Wielka szkoda, że to już koniec mojej przygody z jubileuszową kompozycją od TDC, żałuję też, że nie mogę jej porównać do głównego bohatera tego wątku.

Le 15 wydają mi się być jak Kenzo Jungle, ale... bardziej. Bardziej soczyste, bardziej przyprawowo-kwaskowate, bardziej drzewne. Podoba mi się ten zabieg, bo o ile Jungle nawet mimo długiej obecności na rynku nie pachnie "niemodnie", to marka TDC postanowiła odkurzyć nieco recepturę i dodać do niej jakiś nowoczesnych wypełniaczy, co pachnie mi bardzo ładnie. Nie mam próbek do testów porównawczych, jednak wydaje mi się, że czuję tu coś z Wonderwood CDG i będzie to raczej pojedyncza molekuła, niż akord, czy nuta. Ogólnie te perfumy caly czas przywołują mi na myśl niuanse z różnych znanych mi kompozycji, na tę chwilę są to np. Neroli Sandalwood Bohoboco, jednak mimo tego, że mój mózg żongluje teraz różnymi perfumami, to w ogóle się nie nudzę, nieprzyjemnego wrażenia wtórności również nie odczuwam. W którejś fazie czuję też, jakby ktoś wycisnął kwaśny sok na suchą, wygrzaną w słońcu deskę.

A teraz Le 15 zdaje się musować na mojej skórze. Super zapach!


Skąpy i chaotyczny ten mój opis, ale chciałem napisać "byleco" w związku z tym, że już żegnam się z samplem i najprawdopodobniej nie będę już miał okazji testować tych perfum.

[supermariobros]

Świetne są! Ostatnimi czasy jestem dość powściągliwy z zakupami i testami nowych kompozycji, czuję nieco przesyt, ale TdC ponownie stanęło na wysokości zadania i bohater wątku przypadł mi do gustu. Można powiedzieć, że zakup w ciemno bardzo udany!
Jasne, lekkie kadzidło na wiosnę i jesień. Jest naprawdę przyjemne i komfortowe, z odrobiną mirry. Co prawda kompozycja jest „cicha” pod względem parametrów ale przez to robi się bardziej intymna. Trzeba się nosem się naprawdę zbliżyć do skóry, żeby oszaleć z zachwytu... Cytrusowość tej kompozycji przywodzi mi na myśl TdC South Bay. Do tego muśnięcie kadzidłem, kilka ziarenek mirry i mamy Santo Incienso!