Środa, 6 luty 2019, 21:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 4 styczeń 2021, 18:56 przez pblonski.)
Rumz Al Rasasi 9325 Pour Lui, nazywany zebrą.
Głowa: bergamotka, cytryna, ananas, śliwka, gruszka, czarny pieprz, lima
Serce: konwalia: frezja, jaśmin
Baza: skóra, mech dębowy, cedr, paczula, ambra, białe piżmo
Wizualnie prezentuje się świetnie. Elegancka butelka, na tylnej ściance wklejka z jakiegoś materiału przypominającego w dotyku plusz. Bardzo mi się spodobał czarny korek z białym topem, na którym widnieje napis Rasasi. Butla z grubego szkła, dosyć ciężka – przyjemnie leży w dłoni.
Opakowanie z perforowanej tektury. Wszystko z naprawdę sporą dbałością, daje poczucie, że jest to, podobnie jak w przypadku La Yukawam, produkt premium (jak na klon oczywiście).
Jeżeli chodzi o sam zapach to nie będę się tu rozpływał nad kompozycją, bo jest to kolejny z klonów Aventusa na rynku i kolejny bardzo dobry klon. Otwarcie w kierunku Armaf, z tą różnicą że ciut bardziej owocowe i bez landrynki, którą wyczuwam w srebrnym atomizerze. Dalej jest to oczywiście zapach mocno zbliżony do Avaentusa, oraz jego klonów.
Robiłem porównanie ręka w rękę z obecnie dostępnym w IP Avikiem i poza niewielkimi różnicami w otwarciu, dalej podobieństwo jest na bardzo wysokim poziomie.
Trwałość jest na wysokim poziomie – dziś na mnie ponad 8 godzin, jakieś 6-8 chmur, czyli moja standardowa aplikacja perfum w ogóle. Po powrocie do domu nadal go na sobie czuję, nie muszę go szukać, szurać nosem itd. - po prostu ruszam się i go czuję, czyli robi robotę jak należy. Widziałem opinie, że słaba trwałość – tutaj pozostawiam do rozważań kościoła reformulacyjnego. Te same opinie widziałem o Al Haramain, Armaf, Insurrection Pure 2 i również o nich widziałem opinie mówiące o parametrach rewelacyjnych. Także pozostawiam do oceny własnej.
Projekcja na poziomie bardzo dobrym, aczkolwiek bestią go nie nazwę. Nie jest nachalny, dominujący itd. Czuć dookoła, ogonek zostawia, nawet po kilku godzinach czułem że co najmniej na szerokość ramion jest.
Syntetyczny/Naturalny – dla mnie temat dyskusyjny ogólnie, nie tylko co do tego zapachu. Ja się nie czułem zaatakowany jakąś chemią. Dla mnie zapach kojarzący mi się z syntetycznością to np. Dreamer, także każdemu wedle upodobań. Podkreślę jeszcze raz – noszę go z przyjemnością, mnie zapach cieszy i czuje się w nim dobrze.
Teraz dział finansowy – swój flakon dorwałem z promocją, kodem i obniżką za minimalny ubytek, nieco ponad 100zł/50ml z darmową dostawą do sklepu. Regularna cena za setkę zbliża się do 3 stów i mimo że bardzo dobra jest to Zebra, bardzo ładna, to seta Armaf jest do wyrwania za +- 150zł jak się dobrze poszuka. Ja kupiłem na allegro za 150 i widzę, że obecnie jest do dostania za 170, a pewnie jak to zawsze bywa – jak się pojanuszuje, to i parę złociszy da się utargować. Wersja z czarnym atomkniem, ale pomimo wielu opinii, jest to mega dobry sok i twierdzę, że nawet lepszy od srebrnego, a parametrowo nic ale to nic się nie pogorszyło - #sprawdzonenasobie. Także w tym wypadku stawiam na Armaf tylko dlatego, że jest więcej i taniej, a zapachy są bliźniaczo podobne, natomiast jeżeli trafię kiedyś kiedyś podobną okazję, to pewnie sobie sprawię, ale nie wcześniej jak dopiero kiedy osuszę wszystkie flaszki tego zapachu.