Piątek, 18 styczeń 2019, 10:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 27 styczeń 2021, 19:08 przez Lucjan.)
Thurible to perfumy dla kobiet i mężczyzn od brytyjskiej marki Rook Perfumes. Kompozycja wydana w 2018, autorem jest lekarz i aktor teatralny z West Endu, Nadeem Crowe. Nuty:
Głowa: goździk, popiół, szałwia, czarny pieprz
Serce: labdanum, kadzidło, róża, paczula
Baza: skóra, ambra, mech dębowy
(źródło: frangrantica.com)
Drugi zapach z portfolio Rooka, który zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że dużo się dzieje, a jednocześnie zachowany jest balans. W sumie jedyna z kompozycji tej marki, która zdaje mi się całkowicie dopracowana i nic bym w niej nie grzebał.
Wbrew pozorom, Thurible nie ma w sobie nic szyprowego. Przez większość czasu pachnie orientalnie. Na początku czuć takie charakterystyczne uderzenie, jakby miks cyprysa i labdanum, ale to trwa raptem kilka minut. Potem robi się świeżo i trochę szorstko, szałwia jest, ale jakby w tle, bo na pierwszym planie trochę zielonych, delikatnych kwiatów podbitych przyprawami.
Z czasem wraca labdanum (już bez cyprysa), ale najciekawiej robi się w bazie, kiedy zostaje taka wyraźna, kremowa słodko-słona ambra. Tyle doznań w jednym zapachu, nie ściemniam. A najlepsze jest to, że w sumie jakoś tak to wszystko nawet pasuje do siebie.
Jakbyście mieli ochotę poczytać o reszcie zapachów, to opublikowałem zbiorczą reckę - jest tam po kilka zdań o każdym z 8 zapachów Rooka + kilka ogólnych przemyśleń.
A jak podchodzi Thurible pozostałym z Panów, którzy zaopatrzyli się w sample? 8-)
Głowa: goździk, popiół, szałwia, czarny pieprz
Serce: labdanum, kadzidło, róża, paczula
Baza: skóra, ambra, mech dębowy
(źródło: frangrantica.com)
Drugi zapach z portfolio Rooka, który zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że dużo się dzieje, a jednocześnie zachowany jest balans. W sumie jedyna z kompozycji tej marki, która zdaje mi się całkowicie dopracowana i nic bym w niej nie grzebał.
Wbrew pozorom, Thurible nie ma w sobie nic szyprowego. Przez większość czasu pachnie orientalnie. Na początku czuć takie charakterystyczne uderzenie, jakby miks cyprysa i labdanum, ale to trwa raptem kilka minut. Potem robi się świeżo i trochę szorstko, szałwia jest, ale jakby w tle, bo na pierwszym planie trochę zielonych, delikatnych kwiatów podbitych przyprawami.
Z czasem wraca labdanum (już bez cyprysa), ale najciekawiej robi się w bazie, kiedy zostaje taka wyraźna, kremowa słodko-słona ambra. Tyle doznań w jednym zapachu, nie ściemniam. A najlepsze jest to, że w sumie jakoś tak to wszystko nawet pasuje do siebie.
Jakbyście mieli ochotę poczytać o reszcie zapachów, to opublikowałem zbiorczą reckę - jest tam po kilka zdań o każdym z 8 zapachów Rooka + kilka ogólnych przemyśleń.
A jak podchodzi Thurible pozostałym z Panów, którzy zaopatrzyli się w sample? 8-)
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel