Wtorek, 27 listopad 2018, 07:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wtorek, 19 styczeń 2021, 19:13 przez Lucjan.)
Ze strony: https://impressium.pl/rouge-bunny-rouge ... iar-100_ml
Incognito to najbardziej zmienny i najtrudniejszy do określenia zapach z kolekcji Rouge Bunny Rouge. Nie ma w nim jednej dominującej nuty, ani nawet jednego charakterystycznego wątku. Jest w pewien sposób elektryczny, gorzki, owocowy, cierpki i skórzany. Pachnie jak tusz, powietrze po burzy i świeżo garbowana skóra w jednym. Przy tym wszystkim nieustannie iskrzy na skórze i zmienia się niczym kameleon.
Nie ma Incognito ani jednej drzewnej ingrediencji, a właśnie do tej rodziny zapachowej chyba ma najbliżej. Pełno w nim kwiatów, ale kwiatowy nie jest. Łamie schematy, nie daje się pochwycić.
Nuty: czerwony pieprz, pimento, śliwka, ylang ylang z Moheli, absolut osmantusa, masło irysowe, paczula z Jawy, zamsz, piżmo, heliotrop
Twórca: Shyamala Maisondieu
Poraz kolejny przekonuję się, że nisza może zachwycać. Ale zachwycać zapachami, które nie są kompozycjami nie do przejścia dla przeciętnego nosa, jestem już trochę obeznany w świecie perfum ale nie uważam się za wybitnego znawcę perfum, jak większość zwykłych ludzi :lol: cenię zapachy, które zwyczajnie sprawiają mi radość z ich noszenia. Nie gustuję w nadzwyczaj ciężkich, trudnych zapachach, nie zachwycam się kompozycjami, które oddają zapach spoconych zwierzaków czy niesprzątanej stajni :twisted:
Nisza może być naprawdę ciekawa, nawet dla osób, które mają w swojej kolekcji 100% mainstreamu.
Takim własnie zapachem, moim zdaniem jest Rouge Bunny Rouge- Incognito.
Otwiera się bardzo owocowo, jest cudownie soczysty przez pierwsze 5-10 minut, później wchodzą cięższe nuty, ze śliwką i zamszem w roli głównej, żeby po pół godzinie mogły ukazać się naszym nosom akcenty mocno kwiatowe. Jestem zdumiony jak ten zapach zmienia się w czasie. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z bardziej zmiennych zapachów jaki przyszło mi testować.
Kto się nie boi kwiatów (ja się boję ) polecam go przetestować, chociaż tanio niestety nie jest.
ps. rzeczywiście ma coś z zapachu powietrza po burzy , sam na to bym pewnie nie wpadł, siła sugestii, ale wącham go i jestem w stanie wyobraźić sobie zapach czystego, rześkiego, lekkiego powietrza, które dociera do moich nozdrzy tuż po ustaniu gwałtownej burzy z piorunami.
Incognito to najbardziej zmienny i najtrudniejszy do określenia zapach z kolekcji Rouge Bunny Rouge. Nie ma w nim jednej dominującej nuty, ani nawet jednego charakterystycznego wątku. Jest w pewien sposób elektryczny, gorzki, owocowy, cierpki i skórzany. Pachnie jak tusz, powietrze po burzy i świeżo garbowana skóra w jednym. Przy tym wszystkim nieustannie iskrzy na skórze i zmienia się niczym kameleon.
Nie ma Incognito ani jednej drzewnej ingrediencji, a właśnie do tej rodziny zapachowej chyba ma najbliżej. Pełno w nim kwiatów, ale kwiatowy nie jest. Łamie schematy, nie daje się pochwycić.
Nuty: czerwony pieprz, pimento, śliwka, ylang ylang z Moheli, absolut osmantusa, masło irysowe, paczula z Jawy, zamsz, piżmo, heliotrop
Twórca: Shyamala Maisondieu
Poraz kolejny przekonuję się, że nisza może zachwycać. Ale zachwycać zapachami, które nie są kompozycjami nie do przejścia dla przeciętnego nosa, jestem już trochę obeznany w świecie perfum ale nie uważam się za wybitnego znawcę perfum, jak większość zwykłych ludzi :lol: cenię zapachy, które zwyczajnie sprawiają mi radość z ich noszenia. Nie gustuję w nadzwyczaj ciężkich, trudnych zapachach, nie zachwycam się kompozycjami, które oddają zapach spoconych zwierzaków czy niesprzątanej stajni :twisted:
Nisza może być naprawdę ciekawa, nawet dla osób, które mają w swojej kolekcji 100% mainstreamu.
Takim własnie zapachem, moim zdaniem jest Rouge Bunny Rouge- Incognito.
Otwiera się bardzo owocowo, jest cudownie soczysty przez pierwsze 5-10 minut, później wchodzą cięższe nuty, ze śliwką i zamszem w roli głównej, żeby po pół godzinie mogły ukazać się naszym nosom akcenty mocno kwiatowe. Jestem zdumiony jak ten zapach zmienia się w czasie. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z bardziej zmiennych zapachów jaki przyszło mi testować.
Kto się nie boi kwiatów (ja się boję ) polecam go przetestować, chociaż tanio niestety nie jest.
ps. rzeczywiście ma coś z zapachu powietrza po burzy , sam na to bym pewnie nie wpadł, siła sugestii, ale wącham go i jestem w stanie wyobraźić sobie zapach czystego, rześkiego, lekkiego powietrza, które dociera do moich nozdrzy tuż po ustaniu gwałtownej burzy z piorunami.