Środa, 21 listopad 2018, 00:22
Chess Club marki Yves de Sistelle (obecnie Paris Bleu) to orientalno - drzewne perfumy dla mężczyzn.
Nutami głowy są szałwia muszkatołowa, lawenda, cynamon i cytryna;
nutami serca są nuty drzewne, skóra i tytoń;
nutami bazy są nuty drzewne, wanilia i piżmo.
Miałem o nim napisać nieco później, ale jednak chciałbym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami na bieżąco.
Jak pisałem w wątku nabytkowym:
"Rasowy tytoniowiec w stylu Pure Havane? I to za jedynie niewiele więcej niż 30 złociszy?!"
![[Obrazek: 4q9sUPtl.jpg]](http://i.imgur.com/4q9sUPtl.jpg)
Otóż... śmiem stwierdzić, że tak!
Ostatnio poszukiwałem jakiegoś niedrogiego tytoniowca. Dreamer mi nie podchodził, Londyńczyk choć fajny, jednak dla mnie zbyt mało tytoniowy, a bardziej piernikowy. Bogart PH zaś okazał się być najgorszym pachnidłem jakie poznałem, w którym nie było ani grama tytoniu - sama ulepowata tonka w kwiatowej chmurze rodem z Czarnobylu. Już miałem zamawiać Pure Havane podczas, gdy natrafiłem na lakoniczną wzmiankę o Chess Club na naszym forum. Poszukałem więcej informacji w sieci, ale jedyne co znalazłem, to dwa wpisy na fragrze mówiące o bliskim podobieństwie Chess Club do Pure Havane od Muglera. Na alledrogo był niedrogo, więc nie namyślając się zamówiłem flakon.
Gdy sączyłem sobie dzisiaj whisky, słuchając jazzu, zapukał do mych drzwi Pan Kurier i oto stałem się posiadaczem 100ml tego pachnidła.
Wpierw, rzucił mi się w oczy flakon. Ciężki, ciemnobrązowy, masywny sześcian przypominający kształtem szklanicę od whisky. Zdjąłem korek (magnetyczny!) i niepewnie powąchałem atomizer, szepcząc "oby tylko nie przypominał Bogarta, wszystko tylko nie Bogarta..." Powąchałem i poczułem delikatny balsamiczno-owocowy aromat. Nie jest źle.
Nerwowy psik na rękę i... łał. Mimo nut podanych na fragrze, nie spodziewałem się takiego otwarcia. Do mojego nosa doleciał bardzo aromatyczny miks kwaskowatej cytryny, łagodnej lawendy i sporej dawki cynamonu rodem z Obsesji od CK. Mój paniczny lęk przed Bogartem momentalnie zniknął, ustępując miejsca pozytywnemu zaskoczeniu. Nie jest źle!
Po kilku minutach lawenda z cytryną uleciały a cynamon coraz głośniej rozbrzmiewał.
![[Obrazek: m1dv56Yl.jpg]](http://i.imgur.com/m1dv56Yl.jpg)
W końcu, pojawiło się serce tego zapachu, to na co czekałem. Tytoń! Choć nie poznałem Pure Havane zbyt dokładnie, momentalnie jego wspomnienie mnie uderzyło. Ten wyraźnie wiśniowy tytoń fajkowy. Bajka! Właśnie taki, jaki pamiętałem z Tytoniowego Muglera. Nie jest może tak dosłowny jak w TV od Forda, ale wciąż jest wyraźny i bez problemu rozpoznawalny. Z cała pewnością mogę powiedzieć, że jest bardziej wyczuwalny niż w Bogarcie. Bo tutaj, po prostu jest - w przeciwieństwie do złudzenia jakie może tworzyć tonkowy Bogart. Wiśniowy, lekko słodkawy tytoń coraz piękniej rozbrzmiewał w towarzystwie wciąż wyczuwalnego cynamonu. Do tego wszystkiego, powoli dołączyła ciasteczkowa wanilia. Nie jest jej dużo, tworzy zaś piękne tło dla wiśniowego tytoniu z nutą cynamonu. Całość w tej chwili zaczyna pachnieć... świątecznie! Jakby jakiś miły, starszy krewny, pykając z fajki częstował nas cynamonowymi ciasteczkami.
Po kilku godzinach zapach zaczyna słabnąć, tytoń powolutku znika ustępując miejsca delikatnej wanilii, choć wystarczy lekko ogrzać miejsce aplikacji, by znów na naszej skórze zatańczył wiśniowy tytoń.
![[Obrazek: OTqgxA5l.jpg]](http://i.imgur.com/OTqgxA5l.jpg)
Czy zatem Klub Szachowy jest tańszym odpowiednikiem Pure Havane? Tego nie wiem. Na pewno zaś jest bardzo przyjemnym pachnidłem, naładowanym wyraźnym tytoniem i ciepłym, świątecznym klimatem.
Zapach jest bardzo ciepły i na całe szczęście nie jest przesłodzony - dzięki temu, mogę pokusić się, o nazwanie go wręcz eleganckim.
Sądzę, że świetnie się będzie go nosić w zimne deszczowe dni późnej jesieni, jak i długie mroźne zimowe wieczory. Na święta, dzięki tym cynamonowym ciasteczkom będzie jak znalazł!
No i ten flakon... Elegancki, masywny z magnetycznym korkiem. Twórcom droższych pachnideł powinno być wstyd.
O parametrach wypowiem się nieco później, choć na chwilę obecną są całkiem zadowalające.
w każdym razie, pachnidło jest taniutkie i sądzę ze warte poznania, zwłaszcza dla miłośników takich zapachów jak London, Obsession czy Pure Havane. Ja za nie zapłaciłem nieco ponad 30 złotych i dawno tak dobrze nie wydałem trzech dyszek.
Nutami głowy są szałwia muszkatołowa, lawenda, cynamon i cytryna;
nutami serca są nuty drzewne, skóra i tytoń;
nutami bazy są nuty drzewne, wanilia i piżmo.
Miałem o nim napisać nieco później, ale jednak chciałbym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami na bieżąco.
Jak pisałem w wątku nabytkowym:
"Rasowy tytoniowiec w stylu Pure Havane? I to za jedynie niewiele więcej niż 30 złociszy?!"
![[Obrazek: 4q9sUPtl.jpg]](http://i.imgur.com/4q9sUPtl.jpg)
Otóż... śmiem stwierdzić, że tak!
Ostatnio poszukiwałem jakiegoś niedrogiego tytoniowca. Dreamer mi nie podchodził, Londyńczyk choć fajny, jednak dla mnie zbyt mało tytoniowy, a bardziej piernikowy. Bogart PH zaś okazał się być najgorszym pachnidłem jakie poznałem, w którym nie było ani grama tytoniu - sama ulepowata tonka w kwiatowej chmurze rodem z Czarnobylu. Już miałem zamawiać Pure Havane podczas, gdy natrafiłem na lakoniczną wzmiankę o Chess Club na naszym forum. Poszukałem więcej informacji w sieci, ale jedyne co znalazłem, to dwa wpisy na fragrze mówiące o bliskim podobieństwie Chess Club do Pure Havane od Muglera. Na alledrogo był niedrogo, więc nie namyślając się zamówiłem flakon.
Gdy sączyłem sobie dzisiaj whisky, słuchając jazzu, zapukał do mych drzwi Pan Kurier i oto stałem się posiadaczem 100ml tego pachnidła.
Wpierw, rzucił mi się w oczy flakon. Ciężki, ciemnobrązowy, masywny sześcian przypominający kształtem szklanicę od whisky. Zdjąłem korek (magnetyczny!) i niepewnie powąchałem atomizer, szepcząc "oby tylko nie przypominał Bogarta, wszystko tylko nie Bogarta..." Powąchałem i poczułem delikatny balsamiczno-owocowy aromat. Nie jest źle.
Nerwowy psik na rękę i... łał. Mimo nut podanych na fragrze, nie spodziewałem się takiego otwarcia. Do mojego nosa doleciał bardzo aromatyczny miks kwaskowatej cytryny, łagodnej lawendy i sporej dawki cynamonu rodem z Obsesji od CK. Mój paniczny lęk przed Bogartem momentalnie zniknął, ustępując miejsca pozytywnemu zaskoczeniu. Nie jest źle!
Po kilku minutach lawenda z cytryną uleciały a cynamon coraz głośniej rozbrzmiewał.
![[Obrazek: m1dv56Yl.jpg]](http://i.imgur.com/m1dv56Yl.jpg)
W końcu, pojawiło się serce tego zapachu, to na co czekałem. Tytoń! Choć nie poznałem Pure Havane zbyt dokładnie, momentalnie jego wspomnienie mnie uderzyło. Ten wyraźnie wiśniowy tytoń fajkowy. Bajka! Właśnie taki, jaki pamiętałem z Tytoniowego Muglera. Nie jest może tak dosłowny jak w TV od Forda, ale wciąż jest wyraźny i bez problemu rozpoznawalny. Z cała pewnością mogę powiedzieć, że jest bardziej wyczuwalny niż w Bogarcie. Bo tutaj, po prostu jest - w przeciwieństwie do złudzenia jakie może tworzyć tonkowy Bogart. Wiśniowy, lekko słodkawy tytoń coraz piękniej rozbrzmiewał w towarzystwie wciąż wyczuwalnego cynamonu. Do tego wszystkiego, powoli dołączyła ciasteczkowa wanilia. Nie jest jej dużo, tworzy zaś piękne tło dla wiśniowego tytoniu z nutą cynamonu. Całość w tej chwili zaczyna pachnieć... świątecznie! Jakby jakiś miły, starszy krewny, pykając z fajki częstował nas cynamonowymi ciasteczkami.

Po kilku godzinach zapach zaczyna słabnąć, tytoń powolutku znika ustępując miejsca delikatnej wanilii, choć wystarczy lekko ogrzać miejsce aplikacji, by znów na naszej skórze zatańczył wiśniowy tytoń.
![[Obrazek: OTqgxA5l.jpg]](http://i.imgur.com/OTqgxA5l.jpg)
Czy zatem Klub Szachowy jest tańszym odpowiednikiem Pure Havane? Tego nie wiem. Na pewno zaś jest bardzo przyjemnym pachnidłem, naładowanym wyraźnym tytoniem i ciepłym, świątecznym klimatem.
Zapach jest bardzo ciepły i na całe szczęście nie jest przesłodzony - dzięki temu, mogę pokusić się, o nazwanie go wręcz eleganckim.
Sądzę, że świetnie się będzie go nosić w zimne deszczowe dni późnej jesieni, jak i długie mroźne zimowe wieczory. Na święta, dzięki tym cynamonowym ciasteczkom będzie jak znalazł!

No i ten flakon... Elegancki, masywny z magnetycznym korkiem. Twórcom droższych pachnideł powinno być wstyd.
O parametrach wypowiem się nieco później, choć na chwilę obecną są całkiem zadowalające.
w każdym razie, pachnidło jest taniutkie i sądzę ze warte poznania, zwłaszcza dla miłośników takich zapachów jak London, Obsession czy Pure Havane. Ja za nie zapłaciłem nieco ponad 30 złotych i dawno tak dobrze nie wydałem trzech dyszek.

"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon