Jak traktujecie swoje perfumowe zbiory ?

[krucza]

Kiedyś bardziej użytkowo. Nie sądziłam że zamiłowanie do zapachów przerodzi się w pasję ,która sprawiła że użytkowanie przerodziło się w lekkie muzealnictwo. Skansenografię ponieważ coraz bardziej kręci mnie wyszukiwanie staroci perfumowych których czasami aż szkoda ruszać

[Paweł]

Ja używam wszystkich bez względu na to, czy są to perełki, czy nie.
Niszowców używam zazwyczaj w weekendy, a na codzień mainstream.

[kby]

Ja używam tych, na które mam ochotę. Raczej dzielę użytkowanie perfum na poszczególne pory roku. Czasami robię wyjątek od reguły. Nie patrzę na to czy perełki, czy nie. Ulubione i wycofane zapachy i tak mam zapasowe, więc noszę to, co chcę.

[subliman]

Wybitnie użytkowo. Mam przy tym zwyczaj, że szukam najlepiej odpowiadającego mi zapachu o danym profilu, by po jakimś czasie (próbie czasu i okazji) wybrać ten, po którego ręka sięga najczęściej, pozostałe eliminując. Nie chomikuję kilku flankerów opartych na tym samym motywie - wybieram subiektywnie najlepszy. Podobnie jak użyszkodnik wyżej, wyboru dokonuję głównie na podstawie aury za oknem (plus ubioru, rzecz jasna) Dużą rolę odgrywa dla mnie uniwersalność i takie pozycje cenię najbardziej.

[MrHelios]

Mam problem z odpowiedzią na to pytanie. W zasadzie kolekcjonowanie, nie wyklucza użytkowania. Lubię perfumy. Cieszy mnie widok flakonów, nawet tych najprostszych. Doceniam kunszt kompozycji, przy czym największą przyjemność czerpię z ogólnych doznań olfaktorycznych. Ciężko mi wobec tego wyobrazić sobie sytuację, że kolekcjonuję dla samego faktu posiadania. Z drugiej strony, te najlepsze zapachy staram się posiadać zawsze w zbiorach, więc to już jak kolekcjonerka, bo sporo tych zapachów 

[inves]

Ja traktuję czysto użytkowo. Jest to zbieranina od sasa do lasa,
sporo odlewek, próbek, itd. Flakony przede wszystkim tych zapachów,
które naprawdę mi się podobają. Sporadycznie duplikaty.
Z reguły nie zwracam uwagi na roczniki i numery - aż tak mnie to
hobby nie wciągło heh

[Qwerty1]

Nie dubluję na zapas bo często zapach, nawet bardzo w danej chwili lubiany, zaczyna mnie nudzić po zużyciu ok 50ml. W przeszłości, gdy miałem i używałem max 2 zapachów, często ponawiałem zakup tego samego po zużyciu. Żadnego kolekcjonowania - czysto użytkowo. W sumie poza jednym wyjątkiem, nie oszczędzam i potrafię wylać na siebie dużo, oczywiście będąc samemu w domu bez wychodzenia do ludzi. Do niedawna dość często zdarzało mi się kupować w ciemno. Teraz staram się walczyć z tą pokusą i kupuję odlewki. Lubię planować zakup na „sezon” z przynajmniej półrocznym wyprzedzeniem. Staram się mieć tylko to co będę używać i używam. Flaszki „sezonowe”, obecnie nie w czas, trzymam w oryginalnych kartonikach głęboko w szafce. Raz na jakiś czas wyciągam i wącham dla przypomnienia. Te aktualnie w użyciu i „w sezon” trzymam bez kartonów w ciemnej szafie ułożone wg. aktualnego „widzi mi się”. Zawsze są pod ręka więc kilka razy dziennie lubię wpaść i powąchać. Jak przyjdzie gorące lato to po raz pierwszy planuję wynieść cześć „aktualnie nie w użyciu” do piwnicy, w której są max 22 stopnie latem. Ostatnio powiedziałem „dzień dobry” otwierając szafę po tygodniowej nieobecności w domu….

[cris80]

Ja traktuje swoje flakoniki użytkowo,ale lubię je mieć cały czas na oku ,oglądać , przekładać więc stoją sobie za przeszkloną witryna w pokoju,gdzie pada mało swiatła,bo nie wyobrażam sobie pochować ich gdzieś w pudełkach na dnie szafy,poprostu lubię cieszyć nimi oko a jak ktoryś akurat w nie wpadnie to jest obfite psikanie.

[drexl]

Raczej użytkowo, choć są pozycje które traktuję trochę kolekcjonersko. Tych ostatnich używam, ale częściej na rękę, w domu, żeby sobie niuchać a rzadziej globalnie.

[sianko1973]

Zdecydowanie pół na pół.
Mam podział na zapachy casualowe które leję, i mi nie żal, bo wiem że zawsze dostanę, oczywiście to są też trofea w kolekcji, ale te prawdziwe zdobycze mam na specjalne okazje i weekendy, gdzie już dopełniają ubiór i okazję.
Odlewki w bardzo małych pojemnościach, gdzie na flakony zwyczajnie mnie nie stać mają już status nieużytkowych, są do delektowania się w domowym zaciszu.

[maxwell]

Kiedyś byłem zbieraczem, jednak gdy doszedłem w okolice 50 flakonów i 50 dekantów, stwierdziłem, że to nie ma sensu, bo większość zapachów używam może raz w roku, a regularnie kilkanaście. Przy kolegach z forum te 100 zapachów to byle co ale u mnie nastąpiło przesilenie i narzuciłem sobie liczbę 10 flakonów. Oczywiście zdarza mi się mieć 12/13 w tym samym czasie ale gdybym stwierdził, że limit to 15 to było pewnie 18
Widzę same plusy, bo używam regularnie moich ulubionych (w danej chwili) zapachów i się nimi cieszę każdego dnia, niezależnie czy są tańsze czy droższe, portfel jest pełniejszy, a szafka luźniejsza.

[Saint]

Swoją kolekcję traktuję wyłącznie użytkowo - nie ma zapachu, którego nie użyłbym że względu na jego cenę/status/unikalność gdy mam na to ochotę, a więc zdarza się, że jednego dnia "do sklepu po bułki" ubieram Nishane a następnego do pracy leci coś typu Facconable Riviera. Obecnie staram się jednak nieco ograniczać z zakupami i do końca roku dałem sobie limit w postaci zakupów maksymalnie 10 flakonów.

[Grzesinek]

Tylko i wyłącznie użytkowo dlatego jestem na wiecznej redukcji. Myślę ze poznałem już co rynek ma do zaoferowania i mam sprecyzowany gust. Nie mam juz potrzeby testowania setek produktów. Wiem co mnie kręci i tylko tego używam. Jeśli coś stoi nieużywane leci od razu na sprzedaż.

[spartis]

Kupując całe flakony kieruję się użytkowym egoizmem. Czyli ma do mnie pasować + otoczenie nie może być zabite tym czym pachnę. Wybieram raczej zapachy, które mają minimum przyzwoite parametry, trwałość rzędu => 6h jest koniecznością.

Reszta to powoli mania zbieractwa - szuflada z odlewkami jest już w połowie wypełniona, żeby coś czasem wygrzebać trzeba przerzucić parę fiolek, ale ciekawość i tak zazwyczaj zwycięża, więc kupuję co pewien czas kolejne. Jakbym miał 3 ręce to pewnie zdarzałyby mi się wieczory, gdzie na wszystkich trzech testowałbym co nos kręci-nęci.