Czwartek, 14 czerwiec 2018, 07:46
Mandala to woda perfumowana dla kobiet i mężczyzn z oferty włoskiego domu Masque Milano. Autorem kompozycji jest Christian Carbonnel. Tak prezentują się nuty:
Głowa: kadzidło frankońskie, gałka muszkatołowa, dzięgiel
Serce: kardamon, cynamon, goździk, czystek, cedr, kadzidło
Baza: mirra, drewno sandałowe, mech dębowy, szara ambra
![[Obrazek: 375x500.43832.jpg]](https://fimgs.net/images/perfume/375x500.43832.jpg)
(foto: fragrantica.pl)
Jedliście może albo jeszcze lepiej gotowaliście kiedykolwiek rendang? To indonezyjskie, bardzo aromatyczne danie ma w sobie wiele przypraw, ale dominuje w nim pewien specyficzny miks - wymieszane na puder goździk, kardamon i gałka muszkatołowa. Jeśli zmieszamy te trzy (koniecznie świeżo starte) przyprawy, powstaje (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, gdy pierwszy raz to zrobiłem), bardzo charakterystyczna woń - nieszczególnie podobna do tych dwóch przypraw wąchanych oddzielnie. Niektórym kojarzy się ona z oranżadą albo coca-colą. Ja określam ten zapach jako "musujące, zielone przyprawy". A to dlatego, że ten zapach ma w sobie coś świeżego, co nadaje mu zieloności, ale też zdaje się wibrować i delikatnie łaskotać nos (zupełnie, jakbyśmy przystawili nos do musującej aspiryny i bąbelki wpadłyby nam do nozdrzy). Takie właśnie jest otwarcie Mandali - to bardzo autentycznie ujęty miks gałki z goździkiem. I przez to też kompozycja kojarzy mi się bardzo orientalnie, a konkretnie indonezyjsko-orientalnie.
Dość długo czuję ten miks przypraw (około 2 godziny), który dominuje kompozycję. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby w tym czasie nie ewoluowała, bo w otwarciu są te przyprawy bardziej musująco-zielone, później zaś nabierają bardzo delikatnej słodyczy, a nawet lekko kwiatowego zabarwienia. Żadnego dymu, kadzideł, żadnej ostrości cedru nie wyczuwam. Zapach wydaje mi się ciepły, łagodny, bardzo pogodny i uniwersalny. W ciepłej, wiosennej pogodzie (ok. 25 st. C) nosiło mi się go bardzo komfortowo, chociaż myślę, że mógłby się sprawdzić i w chłodniejsze dni.
Baza odkrywa się bardzo powoli, gdy przyprawy zaczynają słabnąć. Jest równie ciepła, ale bardziej kremowa niż świeża. Spokojna, dobrze utrwalona, powiedziałbym że odprężająca. Mchu i mirry wprost nie wyczuwam, bliżej już do tej charakterystycznej słodyczy sandału, ale ja bym powiedział, że więcej jest tam jednak białego piżma. Pomimo obecności czystka i mchu dębowego w spisie nut, w żadnym razie nie zaklasyfikowałbym kompozycji do szyprów.
Mandala wydaje mi się najbardziej oryginalną propozycją od Masque, a jednocześnie prezentuje charakterystyczną dla tej marki wysoką jakość, perfumeryjny kunszt, wartość użytkową i nienachalną, złożoną, elegancką woń. Zapewne też najbardziej z całej marki zapadnie mi w pamięć, bo o ile przewąchałem już dobre kilkanaście przyprawowców z gałką i goździkiem na pierwszym planie, pierwszy raz dostałem autentyczny rendang. :lol:
P.S. Nie pytajcie mnie, czemu wywróciłem fragrową piramidkę praktycznie do góry nogami. Może to ludzie nie są świadomi jak pachnie połączenie gałki, kardamonu i goździka (a jak wspominałem pachnie zupełnie inaczej niż te przyprawy rozdzielnie), a może to dla mnie ta woń okazała się na tyle sugestywna, że zdominowała mój odbiór.
Głowa: kadzidło frankońskie, gałka muszkatołowa, dzięgiel
Serce: kardamon, cynamon, goździk, czystek, cedr, kadzidło
Baza: mirra, drewno sandałowe, mech dębowy, szara ambra
![[Obrazek: 375x500.43832.jpg]](https://fimgs.net/images/perfume/375x500.43832.jpg)
(foto: fragrantica.pl)
Jedliście może albo jeszcze lepiej gotowaliście kiedykolwiek rendang? To indonezyjskie, bardzo aromatyczne danie ma w sobie wiele przypraw, ale dominuje w nim pewien specyficzny miks - wymieszane na puder goździk, kardamon i gałka muszkatołowa. Jeśli zmieszamy te trzy (koniecznie świeżo starte) przyprawy, powstaje (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, gdy pierwszy raz to zrobiłem), bardzo charakterystyczna woń - nieszczególnie podobna do tych dwóch przypraw wąchanych oddzielnie. Niektórym kojarzy się ona z oranżadą albo coca-colą. Ja określam ten zapach jako "musujące, zielone przyprawy". A to dlatego, że ten zapach ma w sobie coś świeżego, co nadaje mu zieloności, ale też zdaje się wibrować i delikatnie łaskotać nos (zupełnie, jakbyśmy przystawili nos do musującej aspiryny i bąbelki wpadłyby nam do nozdrzy). Takie właśnie jest otwarcie Mandali - to bardzo autentycznie ujęty miks gałki z goździkiem. I przez to też kompozycja kojarzy mi się bardzo orientalnie, a konkretnie indonezyjsko-orientalnie.
Dość długo czuję ten miks przypraw (około 2 godziny), który dominuje kompozycję. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby w tym czasie nie ewoluowała, bo w otwarciu są te przyprawy bardziej musująco-zielone, później zaś nabierają bardzo delikatnej słodyczy, a nawet lekko kwiatowego zabarwienia. Żadnego dymu, kadzideł, żadnej ostrości cedru nie wyczuwam. Zapach wydaje mi się ciepły, łagodny, bardzo pogodny i uniwersalny. W ciepłej, wiosennej pogodzie (ok. 25 st. C) nosiło mi się go bardzo komfortowo, chociaż myślę, że mógłby się sprawdzić i w chłodniejsze dni.
Baza odkrywa się bardzo powoli, gdy przyprawy zaczynają słabnąć. Jest równie ciepła, ale bardziej kremowa niż świeża. Spokojna, dobrze utrwalona, powiedziałbym że odprężająca. Mchu i mirry wprost nie wyczuwam, bliżej już do tej charakterystycznej słodyczy sandału, ale ja bym powiedział, że więcej jest tam jednak białego piżma. Pomimo obecności czystka i mchu dębowego w spisie nut, w żadnym razie nie zaklasyfikowałbym kompozycji do szyprów.
Mandala wydaje mi się najbardziej oryginalną propozycją od Masque, a jednocześnie prezentuje charakterystyczną dla tej marki wysoką jakość, perfumeryjny kunszt, wartość użytkową i nienachalną, złożoną, elegancką woń. Zapewne też najbardziej z całej marki zapadnie mi w pamięć, bo o ile przewąchałem już dobre kilkanaście przyprawowców z gałką i goździkiem na pierwszym planie, pierwszy raz dostałem autentyczny rendang. :lol:
P.S. Nie pytajcie mnie, czemu wywróciłem fragrową piramidkę praktycznie do góry nogami. Może to ludzie nie są świadomi jak pachnie połączenie gałki, kardamonu i goździka (a jak wspominałem pachnie zupełnie inaczej niż te przyprawy rozdzielnie), a może to dla mnie ta woń okazała się na tyle sugestywna, że zdominowała mój odbiór.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel