U mnie palmę pierwszeństwa chyba właśnie zgarnia Andy Tauer LADDM. Nie dość, że spust działa jakby się zacinał, to mam wrażenie, że chmurki są kompletnie nieprzewidywalne.
U niebieskiego Isseya atomizer jest niestety wadą, a przynajmniej sposób jego rozpylania. Strasznie wąski stożek się robi na skórze zostaje ściekająca struga perfum.
W Mugler A*Men podoba mi się sposób rozpylania i niewielka dawka psiknięcia, ale trzeba dobrze nacisnąć, żeby pod atomizerem nie została niewielka kropla.
Entuzjasta przycisku RANDOM ARTICLE na Wikipedii.
Używam tylko tych zapachów, które są jak moja osobowość - mocne i trwałe.
Ulubione nuty - bergamotka, cytryna, czarna porzeczka.
Jak widać w przypadku L'Eau Bleue D'Issey Pour Homme decyduje rok produkcji. Stare egzemplarze miały dobrze pracujący rozpylacz. Z którego roku posiadasz flakon?
2018. Znaczy sam atomizer pracuje bardzo dobrze, tylko wąską strugę robi
Entuzjasta przycisku RANDOM ARTICLE na Wikipedii.
Używam tylko tych zapachów, które są jak moja osobowość - mocne i trwałe.
Ulubione nuty - bergamotka, cytryna, czarna porzeczka.
Seria Homme faktycznie ma super atomizery, ale generalnie Dior np. w serii Sauvage też ma super atomizery. W porównaniu do Homme mocniej rozpylają chmurę i są troszkę mniej precyzyjne. Raczej nie da rady zrobić takiej połowicznej chmurki jak w Homme, ale też jest super
To co zostało już powiedziane w tym temacie, czyli znakomite atomizery mają DIory z serii Sauvage i Homme, natomiast fatalne (przynajmniej ja tak trafiałem) atomizery mają okryte złą sławą złote sztaby czyli One Million od Paco Rabane - niestety kolejny flakon zamiast rozpylać, to sika jednostajnym strumieniem.
Zgadzam się że Dior Homme wygrywa, te delikatne pół-psikniecia są super. Ciekawe czemu tego typu atomizera nie można znaleźć u innych producentów. I ciekawe tez czemu nie każde perfumy Diora jego mają.
Najgorszy to chyba ma Armaf CDNIM. Atomizer psika nie równomiernie, czasem przy psiknięciu wychodzi ledwo co i trzeba jeszcze raz psiknąć, a czasem to bardzo dużo na raz. Poza tym czasem sok wychodzi takimi nierównymi tryskami, zamiast w ładną chmurkę. Cieszę się więc że już prawie skończyłem butelkę
Jedne z najlepszych to bez wątpienia Encre Noire, niektóre Diory, ale podobnie jak Kolega Cirrrrus uważam, że topem jest Van Cleef w wersjach ze zintegrowanym atomizerem, jak w Tsar czy Pour Homme. Ten charakterystyczny, oldschool'owy "whoosh", przy wciskaniu, wizualny retro sznyt i możliwość dozowania dowolnej ilości soku. Coś pięknego.
Najlepszy atomizer znalazłem w moim ostatnim nabytku, czyli Sean John 3am. Nikt go nie wymienił, może dlatego że te perfumy nie są szczególnie popularne. Naprawdę fajne chmurki.
Nie wiem, czy ktoś to zauważył, ale w nowych butelkach diorowskiej linii Homme działanie spustu uległo wyraźnemu pogorszeniu. Moje „stare” DHP to poezja, a „nowe” DHI - przeciętniak. Ale rozpylenie wciąż ładne.
(Poniedziałek, 7 grudzień 2020, 13:23)Hilvede napisał(a): Najlepsze atomizery wperfumach które posiadam to bez wątpienia Sauvage oraz Encre Noire.
Encre Noire potwierdzam. Wszystkie zapachy z linii Encre Noire mają genialne atomizery i ośmielam się powiedzieć że najlepsze jakie dotąd spotkałem.
Najgorszy atomizer niestety Terre d'Hermes, albo ja mam po prostu wadliwą sztukę. Mam flakon 200 ml i zamiast rozpylać ładną chmurkę ten bawi się ze mną w śmigus dyngus.