12 stycznia 2017, 23:48 - Cz
Już się wypowiadałem w innym wątku, ale się powtórzę i tutaj. Przeszkadzają mi domieszki różnych słodkości i róży w paczulach. Często perfumy dedykowane paczuli skręcają w stronę czekoladopodobnej słodyczy, co powoduje natychmiastowe skreślenie z listy "I like". Po przewąchaniu wielu paczulowców numerem 1 została Patchouli Villoresi'ego - piwniczna, zatęchła, ziemista i do samego końca wytrawna; mocarna i bezkompromisowa, love or hate, po prostu boska. Numerem 2 i 3 (niestety nie wiem, w jakiej kolejności) będą Santa Maria Novella Patchouli (mocna, piwniczna, z domieszką wody z flakonu po zwiędłych kwiatkach i z elementami początków procesu fermentacji, złożona i na bogato) oraz Patchouli od Etro (podobnie, choć nieco mniej złożona, mniej kwiatowa, mniej zwiędła, nadal wytrawna i ziemiście trudna). We wspominanej przez przedmówców Patchouliful przeszkadza mi cynamon. Ale jeśli ktoś lubi...