Środa, 31 sierpień 2011, 12:25
FAREB - Huitieme Art Parfums Premiera;2010, Skład;drzewo nieśmiertelnika (akord) + żeń szeń (składnik). Nowa marka Pierre'a Guillaume'a - pana na widok którego ślinią się wszystkie perfumomaniaczki- zgodnie z nazwą ma ukonstytuować perfumiarstwo na firmamencie sztuk. Powiem krótko;dzięki takim kompozycjom jak właśnie FAREB, ta misja może się powieść. FAREB zawieszony jest między dymnością Black Tourmaline - Durbano, oleistą zawiesistością Black Afgano - Nasomatto a kawową wytrawnością Coze - Parfumerie Generale. Zapach jest ostry, chropowaty, nieznośny a z czasem przybiera na piaskowej konsystencji. Dałbym głowę, że wyczuwam w nim skórę. Absolutny must-try dla poszukiwaczy ciekawych olfaktorycznych przygód. Z kolei dla entuzjastów klimatów dymno-kawowych, może stać się FAREB prawdziwym mokrym snem. Właśnie testuję po raz drugi. Ugh!