Piątek, 7 luty 2014, 00:11
Skład:
Głowa-żółta mandarynka, żółta śliwka, bergamotka, mirabelka.
Serce-indyjski jaśmin, róża turecka, ylang-ylang.
Baza-ambra, paczula, wanilia, drewno sandałowe, benzoes, cedr.
Twórcą jest nie kto inny, jak Christine Nagel. Ma kobieta talent.
Trochę mi głupio, że to ja muszę zakładać ten wątek. Niektóre użytkowniczki mają tego na litry. Z drugiej strony kto inny zrobiłby to lepiej
Sporą próbkę dostałem od Jadwing. Oficjalnie i przy wszystkich dziękuję za nią Dziubku :*
Mauboussin pokochałem tak naprawdę od pierwszego niuchnięcia. W otwarciu dzieją się podobne rzeczy co w Smoku Cartiera. Tutaj moja drobna dygresja- wszyscy hejterzy olejków i odpowiedników niech udadzą się do tego wątku i zaczną wyrażać swój ból pupci, bo ten okropny Morillas zerżnął sporo od Nagel w swoim Dragonie. Podobne, upajające otwarcie robi mi bardzo dobrze. Nie da się tego ubrać w słowa. Jak ktoś z Was widział ilości zbierane przez dziewczyny z forum, ten powoli powinien zacząć rozumieć dlaczego. Dla samego otwarcia oddałbym parę cennych flakonów. Boskie. Z upływem czasu Mauboussin (jak to się cholera wymawia) trochę przycicha i pojawia się pudrowy ni to irys, ni to fiołek. Mają ze sobą taką wspólną cechę i ona właśnie tutaj wybrzmiewa. Big love. Trwałość ma pierońską. Dopiero po kilku godzinach gęstnieje i robi się balsamiczno-kremowy.
Cóż mogę rzec na podsumowanie- kupuję flachę. Rewelacyjny zapach. 5 w ankiecie.
Głowa-żółta mandarynka, żółta śliwka, bergamotka, mirabelka.
Serce-indyjski jaśmin, róża turecka, ylang-ylang.
Baza-ambra, paczula, wanilia, drewno sandałowe, benzoes, cedr.
Twórcą jest nie kto inny, jak Christine Nagel. Ma kobieta talent.
Trochę mi głupio, że to ja muszę zakładać ten wątek. Niektóre użytkowniczki mają tego na litry. Z drugiej strony kto inny zrobiłby to lepiej
Sporą próbkę dostałem od Jadwing. Oficjalnie i przy wszystkich dziękuję za nią Dziubku :*
Mauboussin pokochałem tak naprawdę od pierwszego niuchnięcia. W otwarciu dzieją się podobne rzeczy co w Smoku Cartiera. Tutaj moja drobna dygresja- wszyscy hejterzy olejków i odpowiedników niech udadzą się do tego wątku i zaczną wyrażać swój ból pupci, bo ten okropny Morillas zerżnął sporo od Nagel w swoim Dragonie. Podobne, upajające otwarcie robi mi bardzo dobrze. Nie da się tego ubrać w słowa. Jak ktoś z Was widział ilości zbierane przez dziewczyny z forum, ten powoli powinien zacząć rozumieć dlaczego. Dla samego otwarcia oddałbym parę cennych flakonów. Boskie. Z upływem czasu Mauboussin (jak to się cholera wymawia) trochę przycicha i pojawia się pudrowy ni to irys, ni to fiołek. Mają ze sobą taką wspólną cechę i ona właśnie tutaj wybrzmiewa. Big love. Trwałość ma pierońską. Dopiero po kilku godzinach gęstnieje i robi się balsamiczno-kremowy.
Cóż mogę rzec na podsumowanie- kupuję flachę. Rewelacyjny zapach. 5 w ankiecie.