Niedziela, 9 październik 2011, 16:54
Pytanie do tych, którzy wąchali oba zapachy Pana Elleny. Który zapach darzycie większą sympatią?
Ankieta: Cartier Declaration vs. Terre D'Hermes Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
Cartier Declaration | 43 | 35.25% | |
Terre D'Hermes | 79 | 64.75% | |
Razem | 122 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Niedziela, 9 październik 2011, 16:54
Pytanie do tych, którzy wąchali oba zapachy Pana Elleny. Który zapach darzycie większą sympatią?
Niedziela, 9 październik 2011, 16:55
Terre d'Hermes
Niedziela, 9 październik 2011, 16:55
Dla mnie Deklaracja, ale to ze względu na to że znacznie lepiej się w niej czuję, bo oba zapachy są doskonałe.
Niedziela, 9 październik 2011, 16:56
Ja z kolei Declaration nie trawię i nie mógłbym go używać z jednego powodu, o którym jednak z wrodzonej grzeczności nie napiszę. Dlatego też z tej dwójki liczy się dla mnie tylko Terre d'Hermes.
Niedziela, 9 październik 2011, 16:56
RayFlash, zaciekawiłeś mnie tym powodem, napisz.
Niedziela, 9 październik 2011, 16:57
ja cenię oba prawie na równi, bo oba są wielkie, mistrzowskie i niezwykle sugestywne.
Czuć w nich rękę genialnego stwórcy, który powoływał oba te dzieła do życia i chyba nie ma w tym krzty przesady, bo są to zapachy które obronią i sprzedadzą się same... jednak ponieważ muszę wskazać jeden to wskażę declaration... why?! ponieważ jest bardziej uniwersalny niż terre i można go użyć o każdej porze dnia i roku, a terre niestety na gorące letnie dni się nie nadaje ze względu na swój ognisty, gorący temperament..... ajajajajaj! a riva riva riva, angale stupido!!! jakby powiedział meksykański sprzedawca burito's do swoich companejro's zlanych sowicie terre na przedmieściach Guadalajary... Ray a czemu tak nie trawisz cartiera? czyżby jego akord otwarcia nazbyt Ci się kojarzył z przepoconym burakiem zlanym wodą kolońską "karate" przed wejściem do dyskoteki?
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/ http://perfumomania.wordpress.com/
Niedziela, 9 październik 2011, 16:57
pirath napisał(a):Ray a czemu tak nie trawisz cartiera? czyżby jego akord otwarcia nazbyt Ci się kojarzył z przepoconym burakiem zlanym wodą kolońską "karate" przed wejściem do dyskoteki?rozwalasz mnie, pirath. :lol:
Niedziela, 9 październik 2011, 16:58
no co lekko ostra woń declaration szczególnie w pierwszych fazach rozwoju może się niektórym kojarzyć z potem, szczególnie przy wysokim stężeniu zapachu...
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/ http://perfumomania.wordpress.com/
Niedziela, 9 październik 2011, 16:58
oba sa warte posiadania, bez kompromisowe kropki nad i każdego mężczyzny...
Niedziela, 9 październik 2011, 16:59
Trudno wyróżnić któryś z tych zapachów, bo wyrożnić trzeba oba. Zarówno Declaration jaki i Terre to szczytowe osiągnięcia J.C. Elleny. Nie wyobrażam sobie nie mieć obu z nich w kolekcji. Jest w tych zapachach coś, czego nie ma w innych. Niebywałe piękno, niewątpliwy charakter, mistrzowskie frazy, genialne akordy. Cytrusowo-kardamonowa Declaration i cytrusowo-krzemienny Terre. Nawet jeśli ktoś tych zapachów nie lubi (a znam takie przypadki) to nie może odmówić im charakteru i specyficznego uroku. Jak to osiągnąć wie tylko jeden facet...
Niedziela, 9 październik 2011, 17:00
pirath napisał(a):ja cenię oba prawie na równi, bo oba są wielkie, mistrzowskie i niezwykle sugestywne.Pirath!!! Bój sie BOGA!!!!!
Pozostań w pokoju a ruchy miej roztropne , aby uderzając się w łokieć nie trafić w to miejsce które czyni prąd.
Mam ciało osiemnastolatki.( Trzymam je w tapczanie).
Niedziela, 9 październik 2011, 17:00
Warto mieć oba. Wzajemnie się uzupełniają. Ale jeśli mi ktoś by kazał tak naprawdę wybierać - to HERMES.
Niedziela, 9 październik 2011, 17:00
W pierwszych kilku chwilach trwania jest między nimi podobieństwo, potem rozjeżdżają się w różnych kierunkach, a ściślej mówiąc, Declaration odbija, podczas gdy Terre pozostaje na kursie.
Terre pod względem kompozycji to niemalże zapachowy Zen - to trzeba mu oddać. Sprawia jednakże, że czuję się młodszy o jakieś dziesięć lat, dużo grzeczniejszy i dużo bardziej ułożony. Nie mam na to wpływu i nie jest to efekt, który mi się szczególnie podoba. Gdybym miał wyobrazić sobie osobę pachnącą w ten sposób, byłby to zdeterminowany, trochę zbyt przejęty, zaczynający właśnie karierę w jakimś biurze yuppie w garniturze i białej koszuli. To zdecydowanie nie ja. Inna sprawa, że Terre z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu kojarzy mi się z Nowym Jorkiem, miastem, które bardzo lubię, i - choćby tylko dlatego - lubię mieć też Terre na swojej półce. Declaration to zapach dojrzalszy w moim odczuciu (zresztą jest starszy :wink: ), bardziej złożony, ale nie tak genialnie, jak Terre, wyważony. Dlaczego? Kmin zwany rzymskim (nie mylić z kminkiem) jest tutaj zbyt wyeksponowany wg mnie, co sprawia, że przypomina to zapachem tortillę w najlepszym razie, a w najgorszym - to, co Amerykanie eufemistycznie określają skrótem B.O., czyli mowa tutaj mniej więcej o tym, co zabawnie, jak zawsze, opisać raczył Pirath. Dla niektórych jest to bardziej dojmujące doznanie, dla innych mniej lub w ogóle. Mi to czasem przeszkadza, czasem nie, ale z powodu tych momentów, w których jednak tak, nie zdecyduję się na flaszkę niestety. Poza tym w środkowej fazie trwania mój nos wyłapuje też jakąś metaliczną nutę, która nie jest może nieprzyjemna, lecz... po prostu jest. Na koniec warto oczywiście wspomnieć, że drydown jest już zupełnie bezpieczny i naprawdę bardzo, bardzo ładny. Obie pozycje to bardzo dobre perfumy, trzeba zaznaczyć, podobnie jak trzeba... przetestować przed zakupem, wg mnie, zwłaszcza zważywszy na to, że ochy i achy nie wszyscy jednak podzielają.
Niedziela, 9 październik 2011, 17:01
Heh , bardzo przyjemnie nakreślona opisówka dzieci Pana Elleny szczególnie pierwsze zdanie mi się spodobało... terre pozostaje na kursie
fakt nieco groźny na starcie declaration, po chwili przestaje prężyć muskuły i idzie szukać najnowszego rozkładu jazdy PKP (powodzenia i krzyż na drogę), a terre tkwi niewzruszony na peronie w oczekiwaniu na pociąg który ma dopiero 2 godzinną obsuwę mi to pasuje bo nie lubię jak zapach drastycznie zmienia tonację zapachową i zaskakuje mnie po godzinie diametralnie innym obliczem.... ale z drugiej strony deklaracja nie przeprowadza u mnie na skórze jakiejś większej rewolucji i tkwi grzecznie w ryzach dopuszczalnej tolerancji na brykanie jednak już samo skojarzenie i wyobrażenie tych zapachów wygląda u mnie zgoła odwrotnie.... terre kojarzy mi się z ognistym temperamentem, ostrym i pewnym siebie gościem lat około 30, z kilku dniowym zarostem, prawdziwym macho który nie je miodu, tylko żuje pszczoły deklaracja z kolei to stateczny, kulturalny choć dominujący osobowością jegomość w wieku 30-40 lat, bardzo zadbany w pół oficjalnej sportowej marynarce i jeansach, błyskotliwy z klasą, prawdopodobnie architekt pojęcia natomiast nie mam co amerykanie eufemistycznie określają skrótem B.O.... dziś mój mózg ma już fajrant....
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/ http://perfumomania.wordpress.com/
Niedziela, 9 październik 2011, 17:02
pirath napisał(a):deklaracja z kolei to stateczny, kulturalny choć dominujący osobowością jegomość w wieku 30-40 lat, bardzo zadbany w pół oficjalnej sportowej marynarce i jeansach, błyskotliwy z klasą, prawdopodobnie architekt Czy to nie Ty przypadkiem? :wink: pirath napisał(a):pojęcia natomiast nie mam co amerykanie eufemistycznie określają skrótem B.O.... dziś mój mózg ma już fajrant.... Body odor. Pot na przykład. Ja mam czasem gorsze nawet skojarzenia, tj. z d. nieumytą. :wink: Kurde, a miałem w tym roku grzeczniejszy być. :?
Niedziela, 9 październik 2011, 17:02
he he nie to nie ja.... architekturą param się wyłącznie w sferze zainteresowań skąd to skojarzenie?
ahhhh miałeś na myśli le body d'odore (uber przepocone cielsko)... fakt deklaracja może pod to podpaść w skrajnych przypadkach (zależnie jaką kto ma skórę) i skojarzenia muszkatu w połączeniu z jałowcem i brzozą, które są mocno specyficzne..... przykładowo mi las świerkowy w pierwszym hauście powietrza nieodłącznie kojarzy się z przepoconymi skarpetami.... to trwa dosłownie moment ale nie jest przyjemne.... bo iglaki bardzo lubię, a w perfumach szczególnie (rock cristal) p.s. jesteś grzeczny, mi z kolei z tym się... kojarzy (uwaga wersja hardcore) sklep rybny
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/ http://perfumomania.wordpress.com/
Niedziela, 9 październik 2011, 17:03
pirath napisał(a):he he nie to nie ja.... architekturą param się wyłącznie w sferze zainteresowań skąd to skojarzenie? Pomijając branżę zatem, wszystko, co mogę stwierdzić na pdst. Twoich postów, się zgadza; no i, co najważniejsze przecież, lubisz i używasz Declaration. pirath napisał(a):ahhhh miałeś na myśli le body d'odore (uber przepocone cielsko)... Czekaj, nie wiem, czy Cię dobrze rozumiem. Się trochę pogubiłem. Zapach świerków kojarzy Ci się ze skarpetami...? pirath napisał(a):p.s. jesteś grzeczny, mi z kolei z tym się... kojarzy (uwaga wersja hardcore) sklep rybny Dziękuję. Rybny? O w mordę!
Niedziela, 9 październik 2011, 17:03
RayFlash napisał(a):Body odor. Pot na przykład. Ja mam czasem gorsze nawet skojarzenia, tj. z d. nieumytą. :wink:Cholera, aż strach kupić Declaration. :lol: Wyjdę z domu, dumny z zapachu, a inni będą myśleć, że się nie umyłem. :roll: :lol:
Niedziela, 9 październik 2011, 17:04
a dziękuję Ci, choć deklaracja to nie jedyny z moich ulubionych, choć owszem ze ścisłej czołówki
tak zapach wysoce stężonej iglicy leśnej (nie wiem do końca o którego iglaka chodzi, ale stawiam na tego z bardzo długimi igłami) wywołuje u mnie w pierwszej reakcji skojarzenie z męską szatnią... przepocone skarpety... to trwa dosłownie sekundę nim się połapię że "halo w lesie jestem", ale jak mi zaleci czasem nad ranem z lasu ten zapach do pokoju przez otwarte okno, to w pierwszym odruchu rozglądam się za porzuconymi nieopatrznie wieczorem skarpetami nie potrafię tego sensownie wyjaśnić po prostu ten model tak ma aha i nienawidzę zapachu truskawek w lodówce i zapachu składowanych w spiżarni jabłek p.s. ironiczny - spokojnie, szansa że ktoś to tak odbierze jest znikoma, bo niewielu ludzi reaguje na jałowiec i brzozę jako na zapach nieprzyjemny... śmiało kupuj i ciesz się z deklaracji jak miliony inncy facetów i ich kobiet którzy przez ostatnie naście lat docenili bezapelacyjnie wielkosć tego pachnidła
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/ http://perfumomania.wordpress.com/ |
|