Niedziela, 19 styczeń 2014, 22:37
Najnowsza propozycja Frederica Malle'a to uniwersalny i łatwy w noszeniu waniliowy sandałowiec dla pań i panów. Wanilię przykręcono do akceptowalnej dla mnie intensywności. Sandałowiec jest obecny, ale raczej przygaszony. Jest trochę tonki, trochę piżma, trochę słodkawego gwajaka. Żywica Peru znana mi z Fumerie Turque wyraźna. Wszystko wyważone i stonowane.
Całość niestety jest trochę wtórna. Dawno już nie wąchałem nic z massmarketu, ale potencjalnego odbiorcę tego zapachu (gdyby pominąć cenę) widzę bliżej grupy docelowej zaopatrującej się w sieciówkach i jest to przypadłość podobna jak w najnowszym sandałowcu Serge'a Lutensa, Santal Majuscule.
O ile jednak Santal Majuscule (wg. mnie) jest po prostu słabym, niestarannie zmieszanym zapachem, to o Dries Van Noten nie można tego powiedzieć. Znać tu swego rodzaju wyrafinowanie charakterystyczne dla Frederica Malle'a, które ciężko opisać słowami, ale prawdziwy koneser perfum zrozumie, o co mi chodzi.
Jakość jak zwykle u Malle'a bardzo dobra, kompozycja troszkę wtórna, choć to ostatnie w noszeniu nie przeszkadza, a nawet, śmiem twierdzić, osobom siedzącym głęboko w niszy pomaga.