09 stycznia 2017, 16:59 - Pn
Po tych wielu głosach donoszących o niezbyt korzystnej reformulacji BT, zaopatrzyłem się w odlewkę wersji obecnej (czarny, krótki korek), by bezpośrednio porównać z drogim mi wypustem z roku 2011.
Panowie, razem z dziewczyną mamy łzy w oczach. To co się stało na przestrzeni lat jest gwałtem na tej kompozycji. W otwarciu, zapach różni się dramatycznie. Wczesny Tourmalin był piekielnie głęboki, gęsty, DYMNY, dość "ostry" - w takim sensie, w jakim wdychanie dymu jest ostre dla nozdrzy. Najnowszy wypust zamienia głębie palonego drewna na wybrakowaną, rozgrzaną gumę z lekką nutą czegoś mentolowego (eukaliptusowego?) w tle.
Środkowa faza całe szczęście zbliża te dwa zapachy, ale na próżno szukać esencjonalności pierwowzoru.
Dry-down lichy, ni to pies, ni wydra. Dzisiaj dość szybko zamilkł całkowicie, a przecież ze "staruszkiem" nawet prysznic czasem nie dał sobie rady. Jutro zrobię test globalny tej nówki, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Póki co jest mi zwyczajnie przykro. Być może zbyt dobrze znałem ten zapach, mam z nim zbyt dużo świetnych wspomnień, ale jeszcze żadna reformulacja mnie tak nie dotknęła.