Czwartek, 31 styczeń 2013, 17:53
Unisex, może z minimalnym przechyłem wg mnie na męską stronę. Skład:
Góra: lawenda, bergamotka, cytryna, irys, kolendra, żywica elemi, wawrzyn, olejek galbanum
Serce: goździk, szałwia, gałka muszkatołowa, jałowiec, pieprz
Baza: bób tonka, piżmo, rozmaryn
Otwarcie uderza akordem znanym mi niestety z lawendowych odświeżaczy toaletowych spray'ów. Czuć głównie lawendę i cytrusy. Po pół godzinie wszystko się ładnie układa i na tym etapie rozpoznajemy, że to jednak perfumy (a nie odświeżacz) i to w dodatku kunsztownie złożone. Zaczynają przebijać się nuty przyprawowe, znane głównie z kuchni (pieprz, rozmaryn, gałka), a także ta charakterystyczna dla Villoresi'ego nuta, ale nie wiem, na czym oparta (szałwia? gałka, elemi, wawrzyn + cytrusy?). Sprawia jednak, że rozpoznaję jego sznyt. Trochę przypomina momentami Uomo, trochę Piper nigrum, ale takie odległe, osłabione. Lawendy z czasem coraz mniej. I tu dochodzimy do nieco rozczarowujących parametrów tego zapachu w ogóle. Wprawdzie testowałem tylko z próbki i na wierzchu dłoni, ale wszystko wskazuje na niewielkie parametry użytkowe. Trwałość się zobaczy, choć nie wróżę nic wielkiego, za to po godzinie od aplikacji moc jest "słabosilna". Może latem przy upałach będzie lepiej.
Flakon jak zwykle, szkło niebieskie.
Góra: lawenda, bergamotka, cytryna, irys, kolendra, żywica elemi, wawrzyn, olejek galbanum
Serce: goździk, szałwia, gałka muszkatołowa, jałowiec, pieprz
Baza: bób tonka, piżmo, rozmaryn
Otwarcie uderza akordem znanym mi niestety z lawendowych odświeżaczy toaletowych spray'ów. Czuć głównie lawendę i cytrusy. Po pół godzinie wszystko się ładnie układa i na tym etapie rozpoznajemy, że to jednak perfumy (a nie odświeżacz) i to w dodatku kunsztownie złożone. Zaczynają przebijać się nuty przyprawowe, znane głównie z kuchni (pieprz, rozmaryn, gałka), a także ta charakterystyczna dla Villoresi'ego nuta, ale nie wiem, na czym oparta (szałwia? gałka, elemi, wawrzyn + cytrusy?). Sprawia jednak, że rozpoznaję jego sznyt. Trochę przypomina momentami Uomo, trochę Piper nigrum, ale takie odległe, osłabione. Lawendy z czasem coraz mniej. I tu dochodzimy do nieco rozczarowujących parametrów tego zapachu w ogóle. Wprawdzie testowałem tylko z próbki i na wierzchu dłoni, ale wszystko wskazuje na niewielkie parametry użytkowe. Trwałość się zobaczy, choć nie wróżę nic wielkiego, za to po godzinie od aplikacji moc jest "słabosilna". Może latem przy upałach będzie lepiej.
Flakon jak zwykle, szkło niebieskie.