Poniedziałek, 25 czerwiec 2018, 21:48
PK Perfumes - Cafe Diem
rok wydania: 2012
twórca: Paul Kiler
nuty: kawa, szałwia, piołun, cynamon, goździk (przyprawa), kardamon, owoc muszkatołowca, cyprysik japoński, whiskey, mimoza, róża, jaśmin, olibanum, drzewo sandałowe, wetyweria, wanilia, fasolka tonka, cedr, bursztyn, nuty drzewne, piżmo i kadzidło.
To miał być najlepszy zapach w portfolio Paula Kilera, znanego m.in. ze współpracy z Zoologist, dla której to marki stworzył pierwszą wersję Pandy oraz Nosorożca. Wystarczył zresztą jeden rzut oka na listę nut, żeby mieć przekonanie (graniczące z pewnością ), że to żadną miarą nie ma prawa być pospolite pachnidło. Sam Paul Kiler opisuje tę kompozycję jako smakowitą mieszankę kawy, piołunu, whiskey, słodkich przypraw, kadzidła i wetywerii, dla której inspiracją była atmosfera XIX-wiecznych paryskich kawiarni z obrazów Renoira.
Długo zwlekałem z testami, chciałem wpierw doleczyć zatoki, żeby móc w pełni delektować się niuansami tych perfum. Po pierwszym teście wróciłem do swoich "referencyjnych" zapachów - znam je na wskroś i doskonale wiem co powinienem w nich wyczuć, robię tak gdy nie jestem pewien czy to ja mam coś nie tak z nosem czy to jednak kwestia nowych perfum. Na nieszczęście dla Cafe Diem z moim węchem zdawało się być wszystko ok. Kompozycja PK tylko w otwarciu oszałamia bogactwem i przepychem, który ciężko jest po prostu ubrać w słowa. Co zaskakujące, bardzo niewiele w tym tyglu było tytułowej kawy. Kompozycję we władanie dość szybko przejmuje jednak olibanum i nie oddaje go już do końca. Cafe Diem nie zamienia się na szczęście w kolejnego nudnego i płaskiego kadzidlaka - jest bardzo lotny, lekki i przestrzenny (z wyczuwalnymi alkoholowymi nutami z whisky), a jednocześnie bardzo wyraźnie wyczuwalny. To najlepsze kadzidło na lato (pachnie trochę oksymoronem ) jakie miałem okazję testować - ta niełatwa sztuka udała się autorowi doskonale, ale mam wrażenie, że nie takie było do końca jego zamierzenie i lekki niedosyt po poznaniu tych perfum pozostaje.
5-/6
rok wydania: 2012
twórca: Paul Kiler
nuty: kawa, szałwia, piołun, cynamon, goździk (przyprawa), kardamon, owoc muszkatołowca, cyprysik japoński, whiskey, mimoza, róża, jaśmin, olibanum, drzewo sandałowe, wetyweria, wanilia, fasolka tonka, cedr, bursztyn, nuty drzewne, piżmo i kadzidło.
To miał być najlepszy zapach w portfolio Paula Kilera, znanego m.in. ze współpracy z Zoologist, dla której to marki stworzył pierwszą wersję Pandy oraz Nosorożca. Wystarczył zresztą jeden rzut oka na listę nut, żeby mieć przekonanie (graniczące z pewnością ), że to żadną miarą nie ma prawa być pospolite pachnidło. Sam Paul Kiler opisuje tę kompozycję jako smakowitą mieszankę kawy, piołunu, whiskey, słodkich przypraw, kadzidła i wetywerii, dla której inspiracją była atmosfera XIX-wiecznych paryskich kawiarni z obrazów Renoira.
Długo zwlekałem z testami, chciałem wpierw doleczyć zatoki, żeby móc w pełni delektować się niuansami tych perfum. Po pierwszym teście wróciłem do swoich "referencyjnych" zapachów - znam je na wskroś i doskonale wiem co powinienem w nich wyczuć, robię tak gdy nie jestem pewien czy to ja mam coś nie tak z nosem czy to jednak kwestia nowych perfum. Na nieszczęście dla Cafe Diem z moim węchem zdawało się być wszystko ok. Kompozycja PK tylko w otwarciu oszałamia bogactwem i przepychem, który ciężko jest po prostu ubrać w słowa. Co zaskakujące, bardzo niewiele w tym tyglu było tytułowej kawy. Kompozycję we władanie dość szybko przejmuje jednak olibanum i nie oddaje go już do końca. Cafe Diem nie zamienia się na szczęście w kolejnego nudnego i płaskiego kadzidlaka - jest bardzo lotny, lekki i przestrzenny (z wyczuwalnymi alkoholowymi nutami z whisky), a jednocześnie bardzo wyraźnie wyczuwalny. To najlepsze kadzidło na lato (pachnie trochę oksymoronem ) jakie miałem okazję testować - ta niełatwa sztuka udała się autorowi doskonale, ale mam wrażenie, że nie takie było do końca jego zamierzenie i lekki niedosyt po poznaniu tych perfum pozostaje.
5-/6