Wtorek, 5 czerwiec 2018, 11:22
Jardin Prive to perfumy dla kobiet i mężczyzn z oferty Herve Gambs. Autorem kompozycji wydanej w 2013 roku jest Herve Gambs.
Nuty wg. producenta: mandarynka, bergamotka, zielona herbata, wetyweria, paczula
(foto: timeforyourskin.com)
Chociaż Jardin Prive wypada na tle całej oferty Herve Gambs średnio (najciekawsze wydają mi się dwie najnowsze premiery, ale niestety nie zdobyłem ich sampli). Niemniej jest to pachnidło jak najbardziej godne uwagi, szczególnie dla fanów herbacianych klimatów.
To właśnie, soczysta, zielona, całkiem świeża herbata jest motywem przewodnim w tej kompozycji. Akord ten dominuje przez prawie cały czas trwania kompozycji. Pojawia się już w otwarciu (razem z soczystą, świeżo i zielono pachnącą bergamotką), w sercu towarzyszy jej tło kojarzące mi się z wonią świeżych, młodych kwiatów, a znika dopiero w późnej bazie, która w moim odczuciu została oparta nie na wetywerii i paczuli, lecz bardzo świeżym i lekkim kadzidle z akcentami drzewnymi. I mimo że świeża i lekka, kompozycji tej na upalne lato bym nie polecił, natomiast na ciepłą wiosnę już na pewno.
Ewoluuje Jardin Prive nieznacznie i subtelnie, wydaje mi się eleganckie, minimalistyczne i zrównoważone. I przez to kompozycja ta najbardziej przywodzi mi namyśl sztukę japońską, a konkretnie chanoyu, czyli tradycyjny ceremoniał przyrządzania herbaty (chociaż nie pachnie Jardin Prive konkretnie matchą). Niemniej wyczuwalne akcenty (zielona herbata, subtelna słodycz kwiatów, przestrzenne i lekkie kadzidło japońskie) bardzo sugestywnie kierują moją uwagę w rejony właśnie tej urokliwej i niezwykle eleganckiej japońskiej sztuki.
Przez pierwsze 3-4 godziny projekcja jest bardzo dobra, potem wydaje mi się średnia. Utrzymuje się do 7-8 godzin, co może nie jest wynikiem porywającym, ale moim zdaniem całkiem niezłym, biorąc pod uwagę charakter tej kompozycji.
Nie wydaje mi się takie ujęcie herbaty bardzo oryginalne (nie tak oryginalne jak inne propozycje od Gambsa), ale rzemieślniczo to naprawdę dobre perfumy, które przyjemnie się nosi.
Nuty wg. producenta: mandarynka, bergamotka, zielona herbata, wetyweria, paczula
(foto: timeforyourskin.com)
Chociaż Jardin Prive wypada na tle całej oferty Herve Gambs średnio (najciekawsze wydają mi się dwie najnowsze premiery, ale niestety nie zdobyłem ich sampli). Niemniej jest to pachnidło jak najbardziej godne uwagi, szczególnie dla fanów herbacianych klimatów.
To właśnie, soczysta, zielona, całkiem świeża herbata jest motywem przewodnim w tej kompozycji. Akord ten dominuje przez prawie cały czas trwania kompozycji. Pojawia się już w otwarciu (razem z soczystą, świeżo i zielono pachnącą bergamotką), w sercu towarzyszy jej tło kojarzące mi się z wonią świeżych, młodych kwiatów, a znika dopiero w późnej bazie, która w moim odczuciu została oparta nie na wetywerii i paczuli, lecz bardzo świeżym i lekkim kadzidle z akcentami drzewnymi. I mimo że świeża i lekka, kompozycji tej na upalne lato bym nie polecił, natomiast na ciepłą wiosnę już na pewno.
Ewoluuje Jardin Prive nieznacznie i subtelnie, wydaje mi się eleganckie, minimalistyczne i zrównoważone. I przez to kompozycja ta najbardziej przywodzi mi namyśl sztukę japońską, a konkretnie chanoyu, czyli tradycyjny ceremoniał przyrządzania herbaty (chociaż nie pachnie Jardin Prive konkretnie matchą). Niemniej wyczuwalne akcenty (zielona herbata, subtelna słodycz kwiatów, przestrzenne i lekkie kadzidło japońskie) bardzo sugestywnie kierują moją uwagę w rejony właśnie tej urokliwej i niezwykle eleganckiej japońskiej sztuki.
Przez pierwsze 3-4 godziny projekcja jest bardzo dobra, potem wydaje mi się średnia. Utrzymuje się do 7-8 godzin, co może nie jest wynikiem porywającym, ale moim zdaniem całkiem niezłym, biorąc pod uwagę charakter tej kompozycji.
Nie wydaje mi się takie ujęcie herbaty bardzo oryginalne (nie tak oryginalne jak inne propozycje od Gambsa), ale rzemieślniczo to naprawdę dobre perfumy, które przyjemnie się nosi.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel