Niedziela, 11 marzec 2018, 10:37
Tango to woda perfumowana z grupy kwiatowo-orientalnej dla kobiet i mężczyzn. Wydana pod szyldem Masque Milano w 2013 roku, autorką kompozycji jest Cecile Zarokian. Nuty prezentują się następująco:
Głowa: bergamotka, czarny pieprz, kardamon
Serce: absolut jaśminu wielkolistnego, olejek róży damasceńskiej, kmin, paczula
Baza: wanilia, fasola tonka, absolut nostrzyka, akord bursztynowy, akord skórzany, benzoes, piżmo
Masque poznałem zeszłego lata podczas buszowania w perfumerii. Nos już był zmęczony, w ręce miałem z 20 blotterów, nie pamiętam nawet, które ich kompozycje przewąchałem wtedy pobieżnie, ale zainteresowały mnie. Stąd też ucieszyłem się, gdy trafił ostatnio do mnie sampel Tango.
Kompozycja otwiera się akordem kwiatowym (czuję głównie ylang-ylang) z niewielkim, owocowym akcentem. Subtelnie słodkawy, ciepły, ale jak na akord głowy dość mocno zbity i wygładzony. Identyfikacja nut jest trudna, wyczuwalny jest akcent kardamonowy, ale dodaje on soczystości. Nie znajduję tutaj żadnej przyprawowej ostrości. Nie wyczuwam kminu , na który dość mocno liczyłem (z pewnością dodałby charakteru). Natomiast już po około 10 minutach wychodzi na mnie paczula.
Przejścia między akordami są bardzo wydłużone (na tyle, że praktycznie niezauważalnie), w ciągu pierwszych 2 godzin paczula potężnieje i osiąga apogeum w 3. godzinie. Z tym, że nie jest to paczula stęchła. Ma w sobie coś szlachetnego, coś jak dojrzałe wino. To samo czułem w Private Label, chociaż tam były inne odcienie. Niemniej akord kwiatowy wciąż jest obecny.
Baza jest dla mnie doskonałym przykładem balsamiczno-bursztynowego akordu. Bardzo spokojny, ciągnący się, ciepły. Nie wysładza się od wanilii i tonki, chociaż są one obecne w tle. Akord skórzany nie jest wprost wyczuwalny, chociaż podejrzewam, że też może tworzyć tło. Natomiast przez ostatnie godziny pozostaje czyste, syntetyczne piżmo.
Czuć w tej kompozycji doświadczenie Zarokian, czuć dopracowany warsztat i umiejętność uchwycenia balansu. Natomiast jeśli zapytacie mnie, co ta kompozycja ma wspólnego z tangiem, to odpowiem, że kompletnie nic. Dla mnie jest ona bardzo wygładzona, szlachetna, elegancka. Nie ma w sobie dużej dynamiki, nie kojarzy się z ulicznym, południowoamerykańskim tańcem ani z karnawałem. Jest na tyle pogodna, że można ją nosić w dzień, ale bardziej pasuje mi do menueta niż do tanga.
Niemniej kompozycyjnie jest bardzo dobrze. Może nie bardzo artystycznie i oryginalnie, ale rzemieślniczo i jakościowo. Projekcję ma na mnie umiarkowaną (przez pierwsze 4-5 godzin na długość ramion), zaś trwałość liczyłbym do 12 godzin. Ode mnie dostanie zasłużoną 5-tkę.
Głowa: bergamotka, czarny pieprz, kardamon
Serce: absolut jaśminu wielkolistnego, olejek róży damasceńskiej, kmin, paczula
Baza: wanilia, fasola tonka, absolut nostrzyka, akord bursztynowy, akord skórzany, benzoes, piżmo
Masque poznałem zeszłego lata podczas buszowania w perfumerii. Nos już był zmęczony, w ręce miałem z 20 blotterów, nie pamiętam nawet, które ich kompozycje przewąchałem wtedy pobieżnie, ale zainteresowały mnie. Stąd też ucieszyłem się, gdy trafił ostatnio do mnie sampel Tango.
Kompozycja otwiera się akordem kwiatowym (czuję głównie ylang-ylang) z niewielkim, owocowym akcentem. Subtelnie słodkawy, ciepły, ale jak na akord głowy dość mocno zbity i wygładzony. Identyfikacja nut jest trudna, wyczuwalny jest akcent kardamonowy, ale dodaje on soczystości. Nie znajduję tutaj żadnej przyprawowej ostrości. Nie wyczuwam kminu , na który dość mocno liczyłem (z pewnością dodałby charakteru). Natomiast już po około 10 minutach wychodzi na mnie paczula.
Przejścia między akordami są bardzo wydłużone (na tyle, że praktycznie niezauważalnie), w ciągu pierwszych 2 godzin paczula potężnieje i osiąga apogeum w 3. godzinie. Z tym, że nie jest to paczula stęchła. Ma w sobie coś szlachetnego, coś jak dojrzałe wino. To samo czułem w Private Label, chociaż tam były inne odcienie. Niemniej akord kwiatowy wciąż jest obecny.
Baza jest dla mnie doskonałym przykładem balsamiczno-bursztynowego akordu. Bardzo spokojny, ciągnący się, ciepły. Nie wysładza się od wanilii i tonki, chociaż są one obecne w tle. Akord skórzany nie jest wprost wyczuwalny, chociaż podejrzewam, że też może tworzyć tło. Natomiast przez ostatnie godziny pozostaje czyste, syntetyczne piżmo.
Czuć w tej kompozycji doświadczenie Zarokian, czuć dopracowany warsztat i umiejętność uchwycenia balansu. Natomiast jeśli zapytacie mnie, co ta kompozycja ma wspólnego z tangiem, to odpowiem, że kompletnie nic. Dla mnie jest ona bardzo wygładzona, szlachetna, elegancka. Nie ma w sobie dużej dynamiki, nie kojarzy się z ulicznym, południowoamerykańskim tańcem ani z karnawałem. Jest na tyle pogodna, że można ją nosić w dzień, ale bardziej pasuje mi do menueta niż do tanga.
Niemniej kompozycyjnie jest bardzo dobrze. Może nie bardzo artystycznie i oryginalnie, ale rzemieślniczo i jakościowo. Projekcję ma na mnie umiarkowaną (przez pierwsze 4-5 godzin na długość ramion), zaś trwałość liczyłbym do 12 godzin. Ode mnie dostanie zasłużoną 5-tkę.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel