Wtorek, 18 październik 2011, 19:55
dziś przy okazji wizyty w Tesco wpadłem przelotem do sieciówki z pod znaku M..... szczęśliwie nie niepokojony przez nikogo z obsługi zajętej wycieraniem kurzu z perfum (pewnie przez te tłumy walące cały dzień drzwiami o oknami nie miały na to wcześniej czasu 8-) ) sprawdziłem co nowego w temacie....
omijając szerokim łukiem i z ciarkami na plecach wystawkę z Gucci Guilty skierowałem swoją uwagę na 3 identyczne poza kolorem dość proste i w miarę szykowne flakoniki z nowymi propozycjami od Lacoste....
oczywiście nie obyło się bez wszędobylskich krokodylków wciśniętych w każdy flakonik, jakby napis nie wystarczał dla identyfikacji zawartości (zapewne wersja pod dresy, bo u nich kiepsko z czytaniem, tfu sylabizowaniem 8-) )
ale efekt osiągnęli bop na kolorki flakonów zwróciłem uwagę, a pomijając wklejkę z krokodylkiem mają dość ciekawy kształt i stylistykę...
uzbrojony w bloter testuję wersję blue... czuję mydełko fa o zapachu owocowo cytrusowym z muśnięciem mięty w tle.... hmmm klasyczny banalny świeżak myślę sobie już na wstępie...
sięgam po kolejny bloter i zieloną odsłonę kultowego krokodylka (każdy posiadacz z automatu dostaje po +100 do lansu na dzielni + fajną dżagę w białych kozaczkach gratis u boku 8-) ) i psik..... o mamo mam deja vu? pomyliłem flakoniki? nieee nie jestem daltonistą, ale WTF? znów to samo mydełko, ale z jeszcze większą dawką cytrusów.... czuję wszędzie grejpfruta...
no i trzecie podejście, chłodny i stylistycznie nawiązujący do produktów Apple flakon z plain white glass i kolejny szok!.... znów mydełko, ale jakby mniej cytrusów a więcej kredowego pudru.....
to już 2 ostatnio odnotowany plagiat zrzynania z prady infusion d'homme, ale koszmarnie spartaczony....
zapach aż wywołuje kaszel i ciarki na plecach na myśl o mokrej kredzie, talku i pudrowi zmieszanych razem dla uzyskania nawiązania do tajemniczego "pure" w nazwie... cóż interpretacja czystości w wykonaniu Lacoste przypomina mi raczej czasy szkolne i mozolne wycieranie kredy z tablicy za pomocą suchej gąbki.... koszmar, ze aż zęby bolą....
cóż mam wrażenie że do poszczególnych flakoników trafił jeden i ten sam nudny, przewidywalny, nieprzeciętnie nudny zapaszek w ulubionej i szeroko akceptowalnej nucie skrajnie poprawnej świeżości, ale z niewielkimi modyfikacjami, co by jakoś uzasadnić obecność na półce aż trzech nowych flakonów do wyboru! shame on you Lacoste!
omijając szerokim łukiem i z ciarkami na plecach wystawkę z Gucci Guilty skierowałem swoją uwagę na 3 identyczne poza kolorem dość proste i w miarę szykowne flakoniki z nowymi propozycjami od Lacoste....
oczywiście nie obyło się bez wszędobylskich krokodylków wciśniętych w każdy flakonik, jakby napis nie wystarczał dla identyfikacji zawartości (zapewne wersja pod dresy, bo u nich kiepsko z czytaniem, tfu sylabizowaniem 8-) )
ale efekt osiągnęli bop na kolorki flakonów zwróciłem uwagę, a pomijając wklejkę z krokodylkiem mają dość ciekawy kształt i stylistykę...
uzbrojony w bloter testuję wersję blue... czuję mydełko fa o zapachu owocowo cytrusowym z muśnięciem mięty w tle.... hmmm klasyczny banalny świeżak myślę sobie już na wstępie...
sięgam po kolejny bloter i zieloną odsłonę kultowego krokodylka (każdy posiadacz z automatu dostaje po +100 do lansu na dzielni + fajną dżagę w białych kozaczkach gratis u boku 8-) ) i psik..... o mamo mam deja vu? pomyliłem flakoniki? nieee nie jestem daltonistą, ale WTF? znów to samo mydełko, ale z jeszcze większą dawką cytrusów.... czuję wszędzie grejpfruta...
no i trzecie podejście, chłodny i stylistycznie nawiązujący do produktów Apple flakon z plain white glass i kolejny szok!.... znów mydełko, ale jakby mniej cytrusów a więcej kredowego pudru.....
to już 2 ostatnio odnotowany plagiat zrzynania z prady infusion d'homme, ale koszmarnie spartaczony....
zapach aż wywołuje kaszel i ciarki na plecach na myśl o mokrej kredzie, talku i pudrowi zmieszanych razem dla uzyskania nawiązania do tajemniczego "pure" w nazwie... cóż interpretacja czystości w wykonaniu Lacoste przypomina mi raczej czasy szkolne i mozolne wycieranie kredy z tablicy za pomocą suchej gąbki.... koszmar, ze aż zęby bolą....
cóż mam wrażenie że do poszczególnych flakoników trafił jeden i ten sam nudny, przewidywalny, nieprzeciętnie nudny zapaszek w ulubionej i szeroko akceptowalnej nucie skrajnie poprawnej świeżości, ale z niewielkimi modyfikacjami, co by jakoś uzasadnić obecność na półce aż trzech nowych flakonów do wyboru! shame on you Lacoste!
hito wa mikake ni yoranu mono...
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/
http://www.fragrantica.com/member/40210/
http://perfumomania.wordpress.com/