Czwartek, 20 październik 2011, 15:52
Od dłuższego czasu zastanawiam się, skąd taki pęd ludzi do zapachów z zabijającą projekcją. O ile w przypadku zapachów typowo klubowo-imprezowych to nie przeszkadza, a często jest wręcz pożądane, zważywszy na ogromną „konkurencję” innych samców na rykowisku, to zupełnie nie pojmuję, dlaczego znakomita większość uwielbia pachnieć na kilometr w normalnym, codziennym życiu. W pracy, w sklepie, w bibliotece...
Przecież to jak ubrać seledynowy sweterek i założyć lampkę z karetki pogotowia na głowę. A gdzie smak, wyczucie, elegancja, i wreszcie – klasa? Nie zauważyliście, ile osób krytykuje niektóre, zwykle drogie, niszowe zapachy, czy choćby Creed’a za słabą projekcję?
Ludzie którzy od lat zajmują się komponowaniem zapachów dla elit i raczej klasy średniej, a sądzę, że to jest właściwy „target” (nienawidzę tego słowa) dla np. Creed’a, wiedzą, że gentleman nie może walić zapachem przez trzy czwarte restauracji, bo to jest przede wszystkim.. wieśniackie Owszem, elegancja i klasa z czasem troszkę się wyluzowała, ale nie na tyle, żeby zabijać skoncentrowanym smrodem.
Czasem obijam się o ludzi z middle class i co mnie w nich zachwyca, że z początku wcale nie czuję, czym pachną, ale czuję, że na pewno nie śmierdzą Dopiero, kiedy mijam się z kimś, przywitam, ten ktoś zrobi jakiś gwałtowniejszy ruch, wtedy do moich nozdrzy dociera (przeważnie) coś unikatowego. Taka mini chmurka skondensowanej klasy nosiciela. Od razu znajduję swoje miejsce w szeregu.
Może jestem zbyt konserwatywny, ale nie sobie siebie, żebym kupując pomidory na bazarze, walił Creedem w wersji Mega_Intense.. Nie uważacie, że taka demonstracja, przypomina elegancję Cygana, który wygrał milion w totka? Elegancja bogatego, czarnego rappera z Nowego Jorku też nie jest moją bajką.
Szacowne firmy i tak będą robiły swoje, bo to nie Coty. Ci zrobią dla Was wszystko. Kiedyś wyprodukują zapach, który trzeba będzie pewnie usuwać u dermatologa, jak tatuaż
Reasumując, myślę, że najłatwiej jest kupić zapach, ale jak go nosić, to już wyższa szkoła jazdy. I nie twierdzę, że jestem guru w tych sprawach. Po prostu dzielę się swoimi spostrzeżeniami. Wy, podzielcie się swoimi. Chętnie poczytam.
A teraz możecie obrzucić mnie jajkami...
Przecież to jak ubrać seledynowy sweterek i założyć lampkę z karetki pogotowia na głowę. A gdzie smak, wyczucie, elegancja, i wreszcie – klasa? Nie zauważyliście, ile osób krytykuje niektóre, zwykle drogie, niszowe zapachy, czy choćby Creed’a za słabą projekcję?
Ludzie którzy od lat zajmują się komponowaniem zapachów dla elit i raczej klasy średniej, a sądzę, że to jest właściwy „target” (nienawidzę tego słowa) dla np. Creed’a, wiedzą, że gentleman nie może walić zapachem przez trzy czwarte restauracji, bo to jest przede wszystkim.. wieśniackie Owszem, elegancja i klasa z czasem troszkę się wyluzowała, ale nie na tyle, żeby zabijać skoncentrowanym smrodem.
Czasem obijam się o ludzi z middle class i co mnie w nich zachwyca, że z początku wcale nie czuję, czym pachną, ale czuję, że na pewno nie śmierdzą Dopiero, kiedy mijam się z kimś, przywitam, ten ktoś zrobi jakiś gwałtowniejszy ruch, wtedy do moich nozdrzy dociera (przeważnie) coś unikatowego. Taka mini chmurka skondensowanej klasy nosiciela. Od razu znajduję swoje miejsce w szeregu.
Może jestem zbyt konserwatywny, ale nie sobie siebie, żebym kupując pomidory na bazarze, walił Creedem w wersji Mega_Intense.. Nie uważacie, że taka demonstracja, przypomina elegancję Cygana, który wygrał milion w totka? Elegancja bogatego, czarnego rappera z Nowego Jorku też nie jest moją bajką.
Szacowne firmy i tak będą robiły swoje, bo to nie Coty. Ci zrobią dla Was wszystko. Kiedyś wyprodukują zapach, który trzeba będzie pewnie usuwać u dermatologa, jak tatuaż
Reasumując, myślę, że najłatwiej jest kupić zapach, ale jak go nosić, to już wyższa szkoła jazdy. I nie twierdzę, że jestem guru w tych sprawach. Po prostu dzielę się swoimi spostrzeżeniami. Wy, podzielcie się swoimi. Chętnie poczytam.
A teraz możecie obrzucić mnie jajkami...