Wtorek, 16 wrzesień 2014, 19:22
Zauważyłem pewną małą ułomność angielskojęzycznej Fragrantiki, którą nasza polska powiela.
Chodzi o skład "nut" perfum, głównie starych, zaliczanych do kategorii "powerhouse". W wielu przypadkach, tam, gdzie w składzie winno być "castoreum", oni piszą "coconut". Przykład - Davidoff Classic, Aramis Aramis, Hermes Bel Ami, Van Cleef&Arpels - Tsar i Pour Homme i pewnie jeszcze kilka innych.
Albo na przykład w ogóle nie podają nut zwierzęcych (tu znowu czepię się kastoreum) w składzie, tam, gdzie one ewidentnie występują - przykładem niech będzie Dior Jules.
Nie to, żeby trzymać się sztywno składu. Ale akurat nuty zwierzęce tu dość charakterystyczny i przeważnie mocno wyczuwalny składnik...
Chodzi o skład "nut" perfum, głównie starych, zaliczanych do kategorii "powerhouse". W wielu przypadkach, tam, gdzie w składzie winno być "castoreum", oni piszą "coconut". Przykład - Davidoff Classic, Aramis Aramis, Hermes Bel Ami, Van Cleef&Arpels - Tsar i Pour Homme i pewnie jeszcze kilka innych.
Albo na przykład w ogóle nie podają nut zwierzęcych (tu znowu czepię się kastoreum) w składzie, tam, gdzie one ewidentnie występują - przykładem niech będzie Dior Jules.
Nie to, żeby trzymać się sztywno składu. Ale akurat nuty zwierzęce tu dość charakterystyczny i przeważnie mocno wyczuwalny składnik...