Środa, 1 kwiecień 2015, 12:43
Mahahaha
Środa, 1 kwiecień 2015, 12:43
Mahahaha
Środa, 1 kwiecień 2015, 13:08
"Ciepły suchy dół miesza sandały..." :lol:
Sobota, 19 grudzień 2015, 18:06
Sobota, 19 grudzień 2015, 18:14
odkapili od Moschino :lol: :lol: uuuu
Sobota, 19 grudzień 2015, 18:22
Raczej ktoś był wizjonerem zanim dzięki Moschino to się stało modne. :lol:
Sobota, 19 grudzień 2015, 18:42
masz racje ten flakon Moschino jest niesamowity jak plyn do szyb :lol: ale liczy sie ciecz
Wtorek, 22 grudzień 2015, 19:13
Nie wiem czy to się wpisuje w temat, ale zamieszczam komentarz, którym moja żona wygrała jakiś internetowy konkurs pt. Przekręt (nie)doskonały (historia zmyślona, żeby nie było).
" Mój ukochany mąż jest „…holikiem”, tzn. perfumo… holikiem. Niestety jest to już dość zaawansowany poziom uzależnienia (przykład: co dla innych oznacza „rozlewanie flaszki” nie trudno się domyślić; dla mojego męża jednak oznacza to grupowy zakup flakonu perfum, który jest następnie rozlewany pomiędzy innych „uzależnionych” tą wątpliwą pasją, aby jak najwięcej osób mogło poznać dany zapach). Ta choroba objawia się oczywiście tym, że kolekcja ciągle się powiększa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu wiele osób ma jakieś hobby, jedni zbierają monety, inni znaczki… Gdyby nie fakt, że jest ich tak dużo, że trzeba było kupić dodatkową szafkę do łazienki…. koniecznie oszkloną i podświetlaną. Co się w niej natomiast nie mieści, leży obok lustra. I to był błąd, który sprowokował mój przekręt. Kiedyś szukając kosmetyków w tej gęstwinie perfum, których i tak nie zużyje on do końca życia, tak niefortunnie to robiłam, że rozlałam jeden z perfum męża. Jako że był to malutki flakonik nie przejęłam się tym zbytnio. „Zginie w tłumie innych, mąż nie zauważy” – pomyślałam. Coś mnie jednak w końcu natchnęło i postanowiłam poszperać w Internecie co oznacza ta dziwna nazwa na flakonie. Okazało się - na moje zasmucenie - że był to jakiś rzadki, trudno dostępny okaz, którego twórca reklamuje słowami: „Zapach nie jest groźny dla mężczyzny, który go nosi – ale jest niebezpieczny dla kobiety, która go na nim czuje”). Bardzo trafne motto w mojej sytuacji… uświadomiłam sobie, że jeśli mąż zauważy jego brak, faktycznie będzie dla mnie „niebezpieczny” ten zapach… Jako że mąż prowadzi ewidencję swojej kolekcji (kolejny stopień uzależnienia), rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania tzw. zamiennika. Szybkie zamówienie, za 2 dni paczka u mnie. Zamiennik wlałam do resztki oryginalnych perfum, jakie ostały się w przewróconym flakonie Roja Perfums Danger. Potem życie wróciło na swoje tory… tzn. do dnia, kiedy mąż „poczęstował się” zamiennikiem. Przekręt okazał się NIEdoskonały, ale… skąd ja mogłam wiedzieć, że zamiennik będzie zawierał alergeny i skończy się czerwonymi plamami na skórze? Przygoda zakończyła się wizytą u dermatologa. Mąż się co prawda dość efektownie uniósł emocjami, gdy odkrył prawdę, ale z drugiej strony docenił moją kreatywność. Nadal jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. I puenta: w związku trzeba być albo szczerym albo… kreatywnym "
Wtorek, 22 grudzień 2015, 23:15
Fajna historia ale trzymanie butelek w łazience nie jest wskazane.
Niedziela, 27 grudzień 2015, 19:53
sygfryd napisał(a):Fajna historia ale trzymanie butelek w łazience nie jest wskazane. tym bardziej że podświetlona i przeszklona szafka !!! wstydź się. a żona mogła Heritage od Guerlain nalać i byś sie na 99% nie kapnął
Przeraża mnie desensytyzacja i habituacja moich rzęsek i synaps neuronów węchowych atakująca z każdej strony...
★★★★★★ Moje Butelki ★★★★★★ |
|