Środa, 13 listopad 2019, 23:52
Dziś podczas wizyty w S. stwierdziłem, że nie ma już szarego Narcysia na półce... Wyciągnąłem więc wieczorem swój flakonik i walnąłem strzał na łapę Nie wiem, czy coś się zmieniło z moją skórą, ale znów pachnie tak, jak niedawno pisałem - nie ma kompletnie żadnej szorstkości (choć leciutki betonik w tle się czai), jest bardzo gładki, a zarazem soczysty. Jest oczywiście lekko fafikopodobny fiołek, ale czuję też i inne kwiaty, i jak mi Bóg miły, jest to białe kwiecie Co i raz wącham z pewnej odległości nadgarstek i się zastanawiam co mi to przypomina...I nagle - eureka! Po chwili - nie, to przecież niemożliwe... A jednak - w zapachu wyczuwam jakiś kwiat, znany mi z... Savile Row Richarda Jamesa. Zanim kliknę przycisk "Wyślij" czytam to jeszcze raz i tak, jestem pewien - to ta sama nuta, tylko praktycznie pozbawiona słodyczy. W Savile Row wiodącą nutą jest tuberoza, ale skad w NR, u diabła, wzięła mi się dziś tuberoza? Jutro zarzucę Narcysia globalnie i zobaczymy