Wtorek, 21 wrzesień 2021, 11:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wtorek, 21 wrzesień 2021, 12:07 przez Aries. Edytowano łącznie: 1)
Kokain Intense firmowane przez Rammstein to perfumy dla kobiet i mężczyzn. Kompozycja pochodzi z roku 2019, a jej autorem jest Alexandre Illan.
Skład, złożenie nut: nuty drzewne, irys, bursztyn, skóra, paliwo/benzyna
Nie jest mi łatwo opisać słowami jakiekolwiek wrażenie zapachowe. Najczęściej posiłkuję się analogiami do innych, znanych woni i chętnie ilustruję je wówczas odniesieniami do skojarzeń, impresji mających swoje źródło w konkretnych zdarzeniach, obrazach lub muzyce, które generują w mojej mózgownicy.
Dzisiaj będzie odcinek muzyczny, czyli: „przy muzyce o ... perfumach”.
Na tapecie Rammstein - Kokain Intense EDT (2019), więc od muzyki uciec nie sposób. Odruchowo sięgnąłem do szufladki z napisem Eric Clapton, ale szybko doznałem rozczarowania. To nie to. Ja nie czuję tu związku z claptonowską kokainą ze znanego klasyka. Pozostając w muzycznych klimatach i w zgodzie z logo R+ umieszczonym na flakonie, żeby długo nie szukać i skorzystać z firmowej podpowiedzi, wskazałbym raczej na kapelę Rammstein oraz ich album „Rosenrot” A.D. 2005 z otwierającym go kawałkiem „Benzin”. Pasuje. Przynajmniej z początku. No dali tę benzynę. Na skórzanym kombinezonie motocyklisty i podpalili. Ale, ale... Benzyna jakaś taka... hmm, no ersatz taki syntetyczny. Niemiaszki mają do tego dryg, ale perfumy, to nie margaryna. Skóra też atypowa, glamour, jak kostium sceniczny Lindemanna. I jeszcze te słodkawe wstawki. Was ist los?! Wszystko jest nie tak. Do tego mierne parametry użytkowe. Oj, Kameraden! Geld się kończy i trzeba dorobić? No, ale jak wydaje się nową płytę po dziesięciu latach, to nie bądźmy zdziwieni.
No cóż.
Czas na podsumowanie. Kokain Intense pachną tak, jak wyobrażenie pensjonarki o prawdziwym harleyowcu i wnoszą sobą tyle, ile wiedza na temat Indian zaczerpnięta z książek Karola Maya. Na szczęście pensjonarek już nie ma, a Maya nikt nie czyta. Wy omijajcie to pachnidło z daleka. Lepiej odpalić jakąś muzę, np. „Mutter” Rammstein. To dobra płyta.
Skład, złożenie nut: nuty drzewne, irys, bursztyn, skóra, paliwo/benzyna
Nie jest mi łatwo opisać słowami jakiekolwiek wrażenie zapachowe. Najczęściej posiłkuję się analogiami do innych, znanych woni i chętnie ilustruję je wówczas odniesieniami do skojarzeń, impresji mających swoje źródło w konkretnych zdarzeniach, obrazach lub muzyce, które generują w mojej mózgownicy.
Dzisiaj będzie odcinek muzyczny, czyli: „przy muzyce o ... perfumach”.
Na tapecie Rammstein - Kokain Intense EDT (2019), więc od muzyki uciec nie sposób. Odruchowo sięgnąłem do szufladki z napisem Eric Clapton, ale szybko doznałem rozczarowania. To nie to. Ja nie czuję tu związku z claptonowską kokainą ze znanego klasyka. Pozostając w muzycznych klimatach i w zgodzie z logo R+ umieszczonym na flakonie, żeby długo nie szukać i skorzystać z firmowej podpowiedzi, wskazałbym raczej na kapelę Rammstein oraz ich album „Rosenrot” A.D. 2005 z otwierającym go kawałkiem „Benzin”. Pasuje. Przynajmniej z początku. No dali tę benzynę. Na skórzanym kombinezonie motocyklisty i podpalili. Ale, ale... Benzyna jakaś taka... hmm, no ersatz taki syntetyczny. Niemiaszki mają do tego dryg, ale perfumy, to nie margaryna. Skóra też atypowa, glamour, jak kostium sceniczny Lindemanna. I jeszcze te słodkawe wstawki. Was ist los?! Wszystko jest nie tak. Do tego mierne parametry użytkowe. Oj, Kameraden! Geld się kończy i trzeba dorobić? No, ale jak wydaje się nową płytę po dziesięciu latach, to nie bądźmy zdziwieni.
No cóż.
Czas na podsumowanie. Kokain Intense pachną tak, jak wyobrażenie pensjonarki o prawdziwym harleyowcu i wnoszą sobą tyle, ile wiedza na temat Indian zaczerpnięta z książek Karola Maya. Na szczęście pensjonarek już nie ma, a Maya nikt nie czyta. Wy omijajcie to pachnidło z daleka. Lepiej odpalić jakąś muzę, np. „Mutter” Rammstein. To dobra płyta.