Środa, 13 listopad 2013, 19:51
Od kiedy z 10 lat temu wysłali mi z allegro podrobione D&G Pour Homme, zawsze korzystałem z zaufanych perfumerii internetowych.
Z początkiem jesieni nadszedł czas na zakup czegoś na złotą porę roku. W Douglasie walczyły ze sobą 2 zapachy:
- Encre Noir,
- Konik,
- Terre od Hermesa.
Natomiast miła Pani z kawą zaproponowała mi flakon, o którego istnieniu (głupio się przyznać) nie wiedziałem.
Michael Kors.
Odleciałem. Cały dzień wąchałem nadgarstek, co mogło dziwnie wyglądać :?
Cena była mało atrakcyjna. Po powrocie do domu, okazało się, że w polskiej sieci ten zapach też się litrami nie przelewa.
W międzyczasie dotarło do mnie kilka dekantów wyżej wymienionych i KORS, który wyprzedzał ponownie całą stawkę o 2 głowy.
Z pomocą nadeszła promocja, z resztą wspominana na forum, na Truskawce.
104 PLN + krem, wyszło 140 z hakiem. Paczka dotarła w 6 dni, do domu, bez zbędnych CEŁegieli.
Wesoła mina szybko zrzedła po otworzeniu pudełka. Opakowanie bez folii - ok, nie pierwsze i nie ostatnie.
Plastik i pudełko z przetarciami - sklepy różnie trzymają towar.
Flakon...ech, lekko porysowana plastikowa nakrętka, a na spodzie wyrżnięty(inaczej tego nie można nazwać) numer seryjny.
Test nadgarstkowy, nomen omen oblany. Pierwsze 10 minut było w porządku, a teraz po 2 godzinach szok. To nie jest ten zapach!
Co lepsze praktycznie nic nie czuję. Coś nieokreślonego bardzo daleko.
Moje odczucia oraz opis produktu idealnie pasują do recenzji jednego z klientów amazon'a:
Spotkaliście się z czymś takim? A może tez korzystaliście z tej promocji?
Z początkiem jesieni nadszedł czas na zakup czegoś na złotą porę roku. W Douglasie walczyły ze sobą 2 zapachy:
- Encre Noir,
- Konik,
- Terre od Hermesa.
Natomiast miła Pani z kawą zaproponowała mi flakon, o którego istnieniu (głupio się przyznać) nie wiedziałem.
Michael Kors.
Odleciałem. Cały dzień wąchałem nadgarstek, co mogło dziwnie wyglądać :?
Cena była mało atrakcyjna. Po powrocie do domu, okazało się, że w polskiej sieci ten zapach też się litrami nie przelewa.
W międzyczasie dotarło do mnie kilka dekantów wyżej wymienionych i KORS, który wyprzedzał ponownie całą stawkę o 2 głowy.
Z pomocą nadeszła promocja, z resztą wspominana na forum, na Truskawce.
104 PLN + krem, wyszło 140 z hakiem. Paczka dotarła w 6 dni, do domu, bez zbędnych CEŁegieli.
Wesoła mina szybko zrzedła po otworzeniu pudełka. Opakowanie bez folii - ok, nie pierwsze i nie ostatnie.
Plastik i pudełko z przetarciami - sklepy różnie trzymają towar.
Flakon...ech, lekko porysowana plastikowa nakrętka, a na spodzie wyrżnięty(inaczej tego nie można nazwać) numer seryjny.
Test nadgarstkowy, nomen omen oblany. Pierwsze 10 minut było w porządku, a teraz po 2 godzinach szok. To nie jest ten zapach!
Co lepsze praktycznie nic nie czuję. Coś nieokreślonego bardzo daleko.
Moje odczucia oraz opis produktu idealnie pasują do recenzji jednego z klientów amazon'a:
Kod:
http://www.amazon.com/review/R249YCB7KLU362/ref=cm_cr_dp_title?ie=UTF8&ASIN=B000C1Z8MM&channel=detail-glance&nodeID=3760911&store=beauty
Spotkaliście się z czymś takim? A może tez korzystaliście z tej promocji?