Środa, 12 grudzień 2012, 22:39
Przeglądając sklep online Creeda, zauważyłem, że większość męskich pachnideł tej marki jest robione na jedno kopyto, tzn. otwarcie z bergamoty i/lub innych cytrusów, baza to szara ambra, a środek delikatnie modyfikowany na potrzeby danej kompozycji. Delikatnie, bo zwykle jest subtelnie wyczuwalny. Mowa przede wszystkim o starszych kompozycjach.
Mam 2 koncepcje apropos wyjaśnienia tego zjawiska. Zgodnie z pierwszą Creed ma ograniczenia związane z olejkami naturalnymi i jedynie niektóre ma w nielimitowanych ilościach i o odpowiedniej jakości. Lub też po prostu doskonale opanował tylko te wybrane tematy i ich się trzyma, sceptycznie podchodząc do ciągłych eksperymentów. Druga teoria to polityka marki. Może po prostu nacisk stawiany jest na odświeżające, klasyczne kompozycje dla gentlemanów, a takie połączenie jak wymienione spisuje się po prostu dobrze. Muszę przyznać, że jako delikatny podkreślacz elegancji i zadbania, taki np. Royal Scottish Lavender nadaje się idealnie. Nosząc go, zawsze czuję się tak, jakby zapach ten z zalożenia nie miał być zauważany, nie miał mnie wyróżniać, a jedynie dyskretnie zaznaczać, że dbam o świeżość. To zapach, który nigdy nikogo nie zmuli, nie rozboli od niego głowa. Podobne wrażenia miałem z użytkowania Bois de Portugal, Citrus Begarrade, Green Valey czy Bois de Cedrat.
Ku drugiej teorii skłania mnie fakt, że pozostałe zapachy Creeda, robione w odmiennym od opisanego stylu, również zwykły być eleganckie, wyważone i niekrzykliwe. Raczej właśnie dla gentlemana, a nie chcącego się wyróżnić klubowicza.
Mam 2 koncepcje apropos wyjaśnienia tego zjawiska. Zgodnie z pierwszą Creed ma ograniczenia związane z olejkami naturalnymi i jedynie niektóre ma w nielimitowanych ilościach i o odpowiedniej jakości. Lub też po prostu doskonale opanował tylko te wybrane tematy i ich się trzyma, sceptycznie podchodząc do ciągłych eksperymentów. Druga teoria to polityka marki. Może po prostu nacisk stawiany jest na odświeżające, klasyczne kompozycje dla gentlemanów, a takie połączenie jak wymienione spisuje się po prostu dobrze. Muszę przyznać, że jako delikatny podkreślacz elegancji i zadbania, taki np. Royal Scottish Lavender nadaje się idealnie. Nosząc go, zawsze czuję się tak, jakby zapach ten z zalożenia nie miał być zauważany, nie miał mnie wyróżniać, a jedynie dyskretnie zaznaczać, że dbam o świeżość. To zapach, który nigdy nikogo nie zmuli, nie rozboli od niego głowa. Podobne wrażenia miałem z użytkowania Bois de Portugal, Citrus Begarrade, Green Valey czy Bois de Cedrat.
Ku drugiej teorii skłania mnie fakt, że pozostałe zapachy Creeda, robione w odmiennym od opisanego stylu, również zwykły być eleganckie, wyważone i niekrzykliwe. Raczej właśnie dla gentlemana, a nie chcącego się wyróżnić klubowicza.
Kupię/wymienię próbki:
Alexandria Frag. - Arabian Forest
M. Margiela - At The Barber's
Armani - Encens Satin
Atelier des Or - Cuir Sacré
Alexandria Frag. - Arabian Forest
M. Margiela - At The Barber's
Armani - Encens Satin
Atelier des Or - Cuir Sacré