Niedziela, 26 sierpień 2012, 22:48
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 13 styczeń 2021, 17:41 przez pblonski.)
Limitowany zapach przygotowany na 40 lecie domu mody Kenzo. Kupiłem go jako domniemany "biały kruk", który z czasem nabierze wartości. Chyba się przeliczyłem, bo jak widać podaż jest jeszcze całkiem spora. :lol: Nazwa była inspirowana polskim zapachem "Być Może", butelka natomiast to amerykański granat zaczepny RG-42 bez zawleczki.
Nuty zapachowe: gałka muszkatołowa, kolendra, wetiwer, imbir, drzewo cedrowe, labdanum.
Zdecydowanie orientalno - przyprawowy świeżak, który jednak z czasem dryfuje w rejony klasyczne, bardzo męskie i poważne, zachowując specyficzny styl Kenzo. Najbardziej chyba przypomina rozwodnione i nawilżone Jungle, ale to luźna analogia. Kompozycja zmajstrowana bardzo ładnie, składniki są raczej dobrane powściągliwie, tak, że trudno jednoznacznie wskazać jakiś przewodni motyw. Postrzegam to jako plus, na marginesie, drażnią mnie już obecne "monotematyczne" zapachy.
Największym minusem jest dla mnie trwałość i ogólna moc. Nie pamiętam gdzie to kupiłem, nie wydaje mi się jednak, żeby ktoś podrabiał tak niepopularny zapach, który zresztą już w samym zamyśle miał być limitowany. Ogólnie jest to najsłabiej pachnące Kenzo jakie posiadam, można spokojnie zaaplikować 20 chmur i nikomu nie będzie to przeszkadzało. Choć na ubraniu czuć go kilkanaście godzin (t-shirt był skropiony jednak bardzo sowicie). Projekcja również wyjątkowo marna.
Szkoda, bo sama kompozycja jest przednia, stawiałbym ją nawet ponad Boisee i Jungle, parametry użytkowe są jednak na mojej skórze nie do przyjęcia. Będę go używał po kąpieli wieczornej, a przed wiadomo czym, wiadomo z kim. Wtedy się sprawdzi, bo jest męski, delikatny i intrygujący, a pewnie potem szybo i grzecznie zniknie przed zaśnięciem.
Mimo miernej mocy, oceniam na 4. I na koniec - wyczytałem, że przypomina Davidoff Good Life, który cieszy się Waszym uznaniem, gdy kupię Davidoff-a zaraz porównam i napiszę.
Nuty zapachowe: gałka muszkatołowa, kolendra, wetiwer, imbir, drzewo cedrowe, labdanum.
Zdecydowanie orientalno - przyprawowy świeżak, który jednak z czasem dryfuje w rejony klasyczne, bardzo męskie i poważne, zachowując specyficzny styl Kenzo. Najbardziej chyba przypomina rozwodnione i nawilżone Jungle, ale to luźna analogia. Kompozycja zmajstrowana bardzo ładnie, składniki są raczej dobrane powściągliwie, tak, że trudno jednoznacznie wskazać jakiś przewodni motyw. Postrzegam to jako plus, na marginesie, drażnią mnie już obecne "monotematyczne" zapachy.
Największym minusem jest dla mnie trwałość i ogólna moc. Nie pamiętam gdzie to kupiłem, nie wydaje mi się jednak, żeby ktoś podrabiał tak niepopularny zapach, który zresztą już w samym zamyśle miał być limitowany. Ogólnie jest to najsłabiej pachnące Kenzo jakie posiadam, można spokojnie zaaplikować 20 chmur i nikomu nie będzie to przeszkadzało. Choć na ubraniu czuć go kilkanaście godzin (t-shirt był skropiony jednak bardzo sowicie). Projekcja również wyjątkowo marna.
Szkoda, bo sama kompozycja jest przednia, stawiałbym ją nawet ponad Boisee i Jungle, parametry użytkowe są jednak na mojej skórze nie do przyjęcia. Będę go używał po kąpieli wieczornej, a przed wiadomo czym, wiadomo z kim. Wtedy się sprawdzi, bo jest męski, delikatny i intrygujący, a pewnie potem szybo i grzecznie zniknie przed zaśnięciem.
Mimo miernej mocy, oceniam na 4. I na koniec - wyczytałem, że przypomina Davidoff Good Life, który cieszy się Waszym uznaniem, gdy kupię Davidoff-a zaraz porównam i napiszę.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.fragrantica.com/member/180869/">http://www.fragrantica.com/member/180869/</a><!-- m -->