Poniedziałek, 16 lipiec 2012, 14:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 10 styczeń 2021, 16:36 przez pblonski.)
Penetrowania pachnideł z wetywerią pachnącą w roli głównej ciąg dalszy.
Skład:
góra: drewno krzewu róży, bergamotka, lawenda, olejek galbanum, mięta, petit grain;
serce: neroli, szałwia, seler, kminek, gałka muszkatołowa
baza: wetiwer, piżmo, bób tonka, sandałowiec, mech dębowy, drewno cedrowe, paczula
Jeżeli wyobrażacie sobie to zielsko na sposób widoczny aktualnie w moim avatarze, to w pachnidle Lorenzo Villoresi wygląda raczej tak, jak na obrazku poniżej.
Ziemia, wilgotna ziemia oblepia korzeń pachnącego zielska. Najbardziej ziemista interpretacja, jaką znam. Od pierwszego otwarcia czuć, kto tu jest aktorem pierwszoplanowym. Cała reszta składników jest podporządkowana wetywerii. Co ciekawe, zaraz po pierwszym uderzeniu jej dominującym wszystko zapachem, przycicha i wtedy, po kilku minutach te inne ujawniają swą obecność.
Zauważyłem też, że inaczej to pachnie na skórze wilgotnej, a inaczej na suchej (i na włoskach mojego przedramienia). Na suchej prawie nie czuć wetywerii!! Czuć przyprawy, bergamotkę i lawendę w otwarciu, drewna... Chuchamy i ... hokus pokus i wychodzi schowana gdzieś wetyweria. Różnica jest kolosalna, zważywszy, że to składnik w roli tytułowej perfum. "Pojawiasz się i znikasz, mam na twym punkcie bzika...", jak śpiewała 100 lat temu Beata Kozidrak...
Skład:
góra: drewno krzewu róży, bergamotka, lawenda, olejek galbanum, mięta, petit grain;
serce: neroli, szałwia, seler, kminek, gałka muszkatołowa
baza: wetiwer, piżmo, bób tonka, sandałowiec, mech dębowy, drewno cedrowe, paczula
Jeżeli wyobrażacie sobie to zielsko na sposób widoczny aktualnie w moim avatarze, to w pachnidle Lorenzo Villoresi wygląda raczej tak, jak na obrazku poniżej.
Ziemia, wilgotna ziemia oblepia korzeń pachnącego zielska. Najbardziej ziemista interpretacja, jaką znam. Od pierwszego otwarcia czuć, kto tu jest aktorem pierwszoplanowym. Cała reszta składników jest podporządkowana wetywerii. Co ciekawe, zaraz po pierwszym uderzeniu jej dominującym wszystko zapachem, przycicha i wtedy, po kilku minutach te inne ujawniają swą obecność.
Zauważyłem też, że inaczej to pachnie na skórze wilgotnej, a inaczej na suchej (i na włoskach mojego przedramienia). Na suchej prawie nie czuć wetywerii!! Czuć przyprawy, bergamotkę i lawendę w otwarciu, drewna... Chuchamy i ... hokus pokus i wychodzi schowana gdzieś wetyweria. Różnica jest kolosalna, zważywszy, że to składnik w roli tytułowej perfum. "Pojawiasz się i znikasz, mam na twym punkcie bzika...", jak śpiewała 100 lat temu Beata Kozidrak...