Sobota, 15 maj 2021, 10:45
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 15 maj 2021, 10:50 przez Machiavelli. Edytowano łącznie: 1)
Salim to attar dla kobiet i mężczyzn wydany w 2015 roku przez polski dom Tabacora (obecnie MTP - Manufacture Traditional Perfumery). Autorem kompozycji jest Christian Carbonnel. Nuty wyglądają następująco:
Głowa: szafran, róża, irys
Serce: cypriol, balsam gurjum, oud
Baza: oud, paczula, bursztyn, piżmo
(źródło: Fragrantica.com)
Ostatnia fala upałów zachęciła do wyciągnięcia z szafy zebranych attarów. Na pierwszy ogień poszło to, co wbrew moim zasadom, kupiłem w ciemno (co te promocje robią z ludźmi ). I okazał się Salim niezłym zaskoczeniem, bo sugerując się opisami Salim Bagh, spodziewałem się klepanego już milion razy duetu róży z oudem. Rzeczywistość okazała się o wiele ciekawsza.
Przede wszystkim Salim w życiu nie zaklasyfikowałbym jako perfumy różane. Balans został tu postawiony zdecydowanie na drzewno-żywiczny wątek, w którym już od pierwszych minut wybija się przede wszystkim piękny, naturalny cypriol. Wytrawny, lekko wilgotny, bez ostrych, dymnych akcentów. To co go subtelnie osładza i wygładza wrażenie, to akord irysowy zbudowany na sporej (ale nie przesadzonej) dawce jononów, całkiem możliwe, że uzupełnionymi również naturalną ekstrakcją z irysa (na co wskazywałby charakterystyczny, kredowy refleks). Oudu kompletnie w tej kompozycji nie czuję, jeśli już to stawiałbym na połączenie innych nut drzewnych, które nie mają już tutaj tak wielkiego znaczenia, bo tworzą raczej tło dla wyżej wspominanych.
Praktycznie od początku do końca jest to dla mnie opowieść o irysie i cypriolu. Tym bardziej że zapach (jak to zresztą mają attary często w zwyczaju ) jest dość statyczny i nie robi mocnych wolt. Zauważalna ewolucja opiera się na wytrawny, drzewnym starcie i stopniowym dochodzeniu do głosu słodszych nut kwiatowych i drzewnych. Mimo tej skąpej ewolucji, nie jest to na pewno monolit. Zapach nie jest zbity i można bez problemu "wyłowić" z niego główne nuty.
Mimo że to attar bez azjatyckiego rodowodu, stworzony przez Hiszpana, na zamówienie polskiej marki, to muszę przyznać, że jest on bliższy sztuce prawdziwych attarów niż niejeden arabski attar, jaki miałem okazję poznać. Może nie od strony technicznej, ale za sprawą wyczuwalnej naturalności i estetyki, która w arabskiej perfumerii polega przede wszystkim na tym by umiejętnie wyeksponować małą ilość składników (a czasami tylko jeden) i obserwować ich naturalny, złożony profil. Tutaj taki zamysł jest dla mnie wyczuwalny.
Przyznaję, że Salim zaoferował znacznie więcej niż bym się po nim spodziewał. A biorąc pod uwagę jeszcze obecną, promocyjną cenę, w jakiem można dostać ten attar, wydaje mi się to prawdziwym value for money.
Głowa: szafran, róża, irys
Serce: cypriol, balsam gurjum, oud
Baza: oud, paczula, bursztyn, piżmo
(źródło: Fragrantica.com)
Ostatnia fala upałów zachęciła do wyciągnięcia z szafy zebranych attarów. Na pierwszy ogień poszło to, co wbrew moim zasadom, kupiłem w ciemno (co te promocje robią z ludźmi ). I okazał się Salim niezłym zaskoczeniem, bo sugerując się opisami Salim Bagh, spodziewałem się klepanego już milion razy duetu róży z oudem. Rzeczywistość okazała się o wiele ciekawsza.
Przede wszystkim Salim w życiu nie zaklasyfikowałbym jako perfumy różane. Balans został tu postawiony zdecydowanie na drzewno-żywiczny wątek, w którym już od pierwszych minut wybija się przede wszystkim piękny, naturalny cypriol. Wytrawny, lekko wilgotny, bez ostrych, dymnych akcentów. To co go subtelnie osładza i wygładza wrażenie, to akord irysowy zbudowany na sporej (ale nie przesadzonej) dawce jononów, całkiem możliwe, że uzupełnionymi również naturalną ekstrakcją z irysa (na co wskazywałby charakterystyczny, kredowy refleks). Oudu kompletnie w tej kompozycji nie czuję, jeśli już to stawiałbym na połączenie innych nut drzewnych, które nie mają już tutaj tak wielkiego znaczenia, bo tworzą raczej tło dla wyżej wspominanych.
Praktycznie od początku do końca jest to dla mnie opowieść o irysie i cypriolu. Tym bardziej że zapach (jak to zresztą mają attary często w zwyczaju ) jest dość statyczny i nie robi mocnych wolt. Zauważalna ewolucja opiera się na wytrawny, drzewnym starcie i stopniowym dochodzeniu do głosu słodszych nut kwiatowych i drzewnych. Mimo tej skąpej ewolucji, nie jest to na pewno monolit. Zapach nie jest zbity i można bez problemu "wyłowić" z niego główne nuty.
Mimo że to attar bez azjatyckiego rodowodu, stworzony przez Hiszpana, na zamówienie polskiej marki, to muszę przyznać, że jest on bliższy sztuce prawdziwych attarów niż niejeden arabski attar, jaki miałem okazję poznać. Może nie od strony technicznej, ale za sprawą wyczuwalnej naturalności i estetyki, która w arabskiej perfumerii polega przede wszystkim na tym by umiejętnie wyeksponować małą ilość składników (a czasami tylko jeden) i obserwować ich naturalny, złożony profil. Tutaj taki zamysł jest dla mnie wyczuwalny.
Przyznaję, że Salim zaoferował znacznie więcej niż bym się po nim spodziewał. A biorąc pod uwagę jeszcze obecną, promocyjną cenę, w jakiem można dostać ten attar, wydaje mi się to prawdziwym value for money.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel